Śmierć nie jest przeszkodą

303 19 10
                                    

Zacząłem w pośpiechu przeszukiwać cylinder. Już trafiłem nadzieję, gdy nagle coś niebieskiego spadło na ziemię. To dobra połowa szklanego serca. Podniosłem ją z ziemi i zacząłem je przeglądać w obawie, że coś się stało z niebieskim kryształkiem. Zauważyłem małe pęknięcie, ale dalej miałem nadzieję, że to zadziała. Potrzebowałem jeszcze tej złej części. Przyłożyłem dłonie do serca i zacząłem myśleć o tych niesamowitych chwilach spędzonych z Clem. Gdy otworzyłem oczy moje ręce mieniły się lekkim złotym blaskiem. Czułem się wykończony. Prawie całą moją moc wykorzystałem do wyciągnięcia złotego kryształu. Złączyłem dwie połówki i przyłożyłem do już nie bijącego serca Clem. Długo nic się nie działo, traciłem nadzieję, że  to jedno małe pęknięcie wszystko zepsuje. Przytuliłem jej martwe ciało, a moje zdrowe oko łzawiło ciągłym strumieniem. Nagle ujrzałem lekki pulsujący złoty błysk. Zaczął się rozciągać po całym jej ciele. Nie mogłem uwierzyć, że za chwile usłyszę jej głos. Całe jej ciało ogarnął blask coraz to mocniejszy i nagle... wszytko ucichło?!
-Nie... nie... to nie miało tak być... -powiedziałem sam do siebie, dalej płakałem.
Nagle ktoś zaczął ocierać moje łzy. Otworzyłem oczy i nie mogłem uwierzyć w to co zobaczyłem. Clem uśmiechnęła się do mnie, a ja przytuliłem ją w obawie, że zaraz zniknie, odwzajemniła uścisk.
-Ja... przepraszam... ty wcale... ty wcale... -miała trudności z mówienie, była wykończona tak samo jak ja.
-To ja przepraszam, że Ci nie powiedziałem o Redricku. To moja wina. -ciężko mi było przyznać się do błędu. Coraz ciężej mi się oddychało.
-Nie jesteś zły do końca... -szeptała, spojrzałem na nią zaskoczony. W jej oczach widziałem strach.
-Masz prawo się bać, w tej postaci na twoim miejscu też bym się bał.              -Nie boję się ciebie, ja Cię kocham. -szeptała coraz ciszej.
Robiło mi się ciemno przed oczami, ale z całej siły starałem się nie zemleć. Gdy dotknąłem ręką ziemi, żeby się podeprzeć i poczułem wilgoć. Spojrzałem na moją dłoń, była cała w krwi, mojej krwi. Wszytko na około mnie było z krwi.
Resztkami sił chciałem wstać, ale ktoś mi w tym przeszkodził. Złapał mnie za kołnierz i zaczął ciągnąć po ziemi. Nie miałem dość siły by trzymać Clem. Ktoś nas rozłączył. Ta osoba puściła mnie i stanęła przede mną.
-To wszystko przez Ciebie! -warknął Sosenka z dziwnym spokojem. -Czas to skończyć!
Uderzył mnie raz, drugi, trzeci. Po mimo moich licznych rąk nie miałem siły nawet się bronić, nagle Clementine złapała go za rękę, którą miał mnie uderzyć. Z trudem utrzymywała się na nogach.
-Dipper, przestań. -powiedziała patrząc mu w oczy.
-Ale on... Mabel... -Sosenka płakał, a ja poczułem lekką satysfakcję.
-Wiem, czuję to samo co ty. Przecież była moją przyjaciółką. -szeptała i pierwsza jej łza spadła na ziemię.
-A ja byłem jej bratem! -krzyknął wściekły i znów się na mnie rzucił. Nic już nie czułem, widziałem ciemność i słyszałem jak Clem krzyczy, żeby Dipper przestał. Poczułem jak blondynka przytula się do mnie i nagle uderzył ją. Znów mnie objęła i gdy Sosna znów miał mnie uderzyć, uderzył w coś niewidzialnego. Nie wiem jak, ale Clem wyczarowała do około nas tarczę.
-Clementine, ją przepraszam... nie chciałem Cię uderzyć. Ściągnij to coś! -znów uderzył pięścią w osłonę.
-Nie pozwolę byś dalej go ranił.
Mogłabym zamknąć oczy i udawać, że wszystko jest w porządku, ale wiem, że nie da się żyć z zamkniętymi oczami. -powiedziała.
W tym momencie znalazłem odrobinę siły i stworzyłem portal do innego wymiaru i z ogromnym bólem wleciałem w niego pociągając za sobą Clem.

W naszym wymiarze Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz