12.0

1.2K 97 76
                                    


Peter położył się na łóżku, kładąc ręce pod głowę. Za oknem padał deszcz, a co jakiś czas było słychać grzmoty. Prevc uwielbiał burzę, o dziwo szalejące pioruny i siła żywiołu zawsze go uspokajała. Ze znużeniem obserwował sufit, myśląc o tym jak bardzo zmienił się jego świat, odkąd Anja pojawiła się w jego życiu. Blondynka była dla niego niczym magiczna istota. Z jednej strony roztrzepana, sarkastyczna czasem nawet nieco złośliwa, a z drugiej słodka, urocza i wyjątkowo wyjątkowa. Gdy tylko o niej myślał, na jego ustach od razu pojawiał się uśmiech. Jednak dzisiaj czuł na sercu dziwny ciężar. Na samą myśl, że blondynka umówiła się na kolację z jakimś kolegą z pracy, czuł potworną złość, której nie potrafił do końca wytłumaczyć. Przecież nawet dobrze się nie znali, nie miał prawa być zazdrosny, zły, zawiedziony. Przez chwilę zastanawiał się dlaczego te wszystkie okropne uczucia, zaczynają się na literę "z". Czy to był jakiś lingwistyczny żart? A może zwykły wypadek? Ciche pukanie do drzwi, przerwały jego językowe rozważania. 

- Proszę - powiedział, ciekawy o co chodzi blondynce. Zawsze gdy była blisko jego serce, biło tak szybko jakby chciało się wyrwać z jego piersi. 

- Śpisz? - zapytała, wchodząc niepewnie do środka, wyglądała na przestraszoną. 

- Ciężko spać i mówić jednocześnie - zaśmiał się, a ona zrobiła tę samą minę co zawsze, kiedy złapał ją na powiedzeniu czegoś co nie do końca miało sens. 

- Przepraszam, że ci przeszkadzam - powiedziała nieśmiało, wciąż stojąc w progu, jednak gdy za oknem grzmotnęło po raz kolejny tej nocy, blondynka instynktownie zbliżyła się do łóżka, na którym leżał chłopak - Wiem, że to pewnie przesada, ale... - przerwała zdenerwowana, nie wiedząc dokładnie jak ubrać w słowa, to co chciała powiedzieć, żeby znów nie zrobić z siebie kretynki przed skoczkiem. Chłopak usiadł, próbując spojrzeć jej prosto w oczy i zrozumieć o co jej chodzi, jednak było to dość trudne w ciemnym pokoju. 

- Nie przeszkadzasz, nie spałem jeszcze - powiedział uspokajająco i uśmiechnął się, chcąc zachęcić ją do powiedzenia, tego co leży jej na sercu. 

- Boję się burzy. Bardzo się boję. Panicznie... - przyznała, zdenerwowanym głosem - Gdybym mogła zostać tu z tobą dopóki nie przestanie się błyskać, to... Mogę spać choćby na podłodze, albo posiedzieć sobie w kącie... - Peter prychnął słysząc jej głupie pomysły. Wstał z łóżka i podszedł do niej. Blondynka dopiero teraz zauważyła, że chłopak ma na sobie tylko szare dresowe spodnie. Z dziwną jak na nią dokładnością, przyglądała się każdemu jego z mięśni brzucha i notowała sobie w głowie myśl, że ona też chyba powinna zacząć ćwiczyć. Poza tym pomyślała też o tym, że Prevc wygląda idealnie, a delikatne światło księżyca sprawia, że wydaje się również seksownie mroczny i niebezpieczny. Gdy wstawał z łóżka, to prychnął jakby zirytowany. Anja poczuła się niepewnie, bała się, że Peter wyśmieje jej lęki. Miała nadzieję, że tak się jednak nie stanie, bo chłopak był jedyną osobą, której w pełni zaufała. 

- Dobrze, że do mnie przyszłaś - powiedział lekko zachrypniętym głosem, który nawet jego zaskoczył. Wyciągnął rękę i położył ją na jej ramieniu - Nie bój się, każda burza kiedyś się skończy...

- Złote myśli Petera? Całkiem romantyczne - odpowiedziała, śmiejąc się krótko, a on uśmiechnął się widząc przebłysk humoru w jej przestraszonych oczach. 

- Chciałem powiedzieć, że każda burza się kiedyś skończy, a ty będziesz jak zawsze śmiesznie wyglądać w tej piżamie w misie - powiedział bardzo poważnym, filozoficznym tonem. 

- Ej! Już mówiłam, że lubię misie! - odburknęła oburzona i zaczęła uderzać swoimi małymi piąstkami w jego nagi tors. W odpowiedzi usłyszała tylko jego śmiech. 

the interview - Peter PrevcOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz