Peter siedział właśnie w salonie, oglądając telewizję w oczekiwaniu na Anję. Było już po 19, a dziewczyna wciąż nie wróciła do domu. Zadzwoniłby do niej, ale zorientował się, że nawet nie ma jej numeru, a nie chciał dzwonić do redakcji, więc po prostu czekał. Chciał czekać cierpliwie, ale za nic mu to nie wychodziło. Układał sobie nawet w głowie pewne scenariusze, w których Anja uciekła jak najdalej od niego. Wiedział, że to irracjonalne, bo przecież zostawiła tutaj wszystkie swoje rzeczy, ale czuł, że dopóki nie zadzwoni do drzwi, to w jego głowie będzie nutka zwątpienia. Nerwowo, więc przeglądał dzisiejszą gazetkę, jednocześnie oglądając jakiś nudny talkshow. Gdy już chciał ruszyć na miasto w poszukiwaniu Matić, usłyszał dźwięk domofonu. Odetchnął z ulgą i natychmiast pobiegł otworzyć. Zdał sobie sprawę, że nawet nie dał blondynce kluczy od mieszkania. Zaśmiał się ze swojej głupoty, próbując zwalić wszystko na poranne zamieszanie spowodowane przez Anję.
- Hej Peter! - krzyknęła od wejścia - O matko, nawet nie wiesz jak się cieszę, że już jestem w domu! - powiedziała blondynka, wpadając do domu zdyszana - To znaczy w twoim domu - poprawiła się szybko, ale Peter w gruncie rzeczy ucieszył się z jej przejęzyczenia - Wiesz, pomyliłam autobusy, wsiadłam do 9 zamiast 6, no bo wiesz to takie podobne cyfry - kontynuowała swój monolog nie dając mu dojść do słowa - I dopiero po kilku przystankach zorientowałam się, że coś jest nie tak i musiałam się wracać... - zapowietrzyła się i była zmuszona na chwilkę przerwać.
- Cieszę się, że już jesteś. Wreszcie możemy zjeść obiad, a w sumie to raczej kolację - zaśmiał się krótko.
- Tak, tak zaraz coś przygotuję - powiedziała, wpadając do kuchni i o mało nie upadła z wrażenia widząc przygotowany stół z podanym jedzeniem.
- Spokojnie, to nie ja to wszystko gotowałem - wytłumaczył od razu, nie chciał, żeby miała wobec niego zbyt wygórowane oczekiwania.
- Jak nie ty, to kto? - zapytała, myśląc może, że to jego dziewczyna, choć raczej jej nie miał skoro zaprosił obcą dziennikarkę do swojego domu.
- Wpadłem na chwilę do mamy, a wiesz jak to jest z rodzicami, nigdy nie wypuszczą bez zapasów jedzenia - zaśmiała się na jego słowa, ale jej oczy pozostały smutne - Coś się stało? - zdziwiła się, że zauważył zmianę jej nastroju, rzadko kiedy mężczyźni byli tak dobrymi obserwatorami.
- Nie, nie wszystko w porządku - odpowiedziała automatycznie, choć miała ochotę się rozpłakać jak dziecko.
- Ej, widzę, że coś się stało - drążył temat Peter - Usiądźmy i pogadajmy - zaproponował odsuwając dla niej krzesło. Pokiwała głową i zajęła miejsce. Prevc usiadł na przeciwko niej.
- Smacznie wygląda - skomplementowała potrawę, chcąc jak najszybciej zmienić temat rozmowy.
- Mam nadzieję, że będzie ci smakowało, choć zdziwiłbym się gdyby było inaczej, bo w końcu gotowała to moja mama! - podkreślił, a dziewczyna uśmiechnęła się na te słowa, ale w jej oczach zaiskrzyły łzy - Anja, o co chodzi? - dopytywał, martwiąc się, że powiedział coś nie tak.
- Peter, nie wiem czy chcę o tym mówić, to bardzo osobista sprawa - powiedziała cicho, nerwowo mieszając widelcem ziemniaki z surówką.
- Powiedziałem coś nie tak? - szanował jej prawo do prywatności, ale chciał być pewien, że on nie zrobił nic złego.
- Nie, nie zrobiłeś absolutnie nic złego, to wszystko moja wina, to ja zachowuję się jak idiotka - spuściła wzrok, nie mogąc wytrzymać dłużej jego ciepłego spojrzenia - Chodzi o to, że... - przerwała, wciąż nie będąc pewna, czy powinna mu o tym mówić. Nikt jeszcze o tym nie wiedział, nikt nie znał faktów z jej przeszłości. Głos ugrzązł jej w gardle, ale w końcu zdecydowała się powiedzieć Peterowi wszystko - Ja nie mam rodziny, rodziców nigdy nie poznałam, wychowałam się w domu dziecka - wyrzuciła to z siebie i aż sama nie mogła uwierzyć w ulgę jaką odczuła, dzieląc się tym z kimś, po raz pierwszy w życiu. Patrzył na nią smutnym wzrokiem, współczującym, ale przesiąkniętym sympatią. Dotknął jej dłoni, która leżała teraz na stole, zaciśnięta w pięść.
- Chciałabyś z kimś o tym pogadać? Może jak wszystko mi opowiesz to będzie ci lżej? - zaproponował, a ona podniosła na niego wzrok. Nie była pewna czy chce z nim o tym rozmawiać, nie znała go zbyt dobrze, nie wiedziała czy powinna mu zaufać. W domu dziecka nauczyła się tego, że w życiu zawsze można liczyć tylko na siebie. Jednakże, Peter zachwiał jej światopogląd, pokazał, że ludzie potrafią bezinteresownie pomagać, choć myślała już, że takie rzeczy dzieją się tylko w filmach i średniowiecznych romansach.
- Nie wiem czy jestem na to gotowa - przyznała, a on pokiwał głową. Rozumiał ją i zdawał sobie sprawę jak bardzo musiało być jej ciężko. Teraz wiedział już dlaczego mieszkała w tak ciasnym i brzydkim mieszkaniu. Nie miała nikogo kto by ją wspierał, kto by jej pomagał. Była sama, całkiem sama w tym świecie. Peter nie mógł sobie wyobrazić jak to jest nie mieć rodziny. Często był wściekły na swoje rodzeństwo czy rodziców, ale nigdy nawet nie myślał jak wyglądało by jego życie, gdyby ich nie było.
- Może będę zadawał ci pytania, a ty opowiesz mi o wszystkim, co? Zrobimy coś na kształt wywiadu, powiesz mi tylko to co będziesz chciała - powiedział, a ona spojrzała na niego zaintrygowana, oczy jej zaświeciły jakby wpadła na genialny pomysł.
- Zgodzę się tylko jeśli ty też będziesz odpowiadał na moje pytania, codziennie każde z nas będzie miało po 5 pytań do zadania - pokiwał głową zgadzając się na jej pomysł. Chciał ją lepiej poznać, dowiedzieć się więcej, zrozumieć jaka jest naprawdę i jakie ma motywacje. Taki rodzaj wywiadu mógłby mu się nawet spodobać.
***
Witajcie Kochani!
Mam wrażenie, że ten rozdział jest nieco nudny, ale mam nadzieję, że mimo wszystko jakoś przez niego przebrniecie.
Buziaki!
CZYTASZ
the interview - Peter Prevc
FanficPeter Prevc odwiedza redakcję słoweńskiej gazety, aby udzielić wywiadu na temat swojego życia. Robiąca z nim wywiad dziennikarka postara się przełamać jego wewnętrzne bariery. Czy Peter pozwoli Anji odkryć swoje tajemnice?