Anja nerwowo przekręcała się z jednej strony łóżka na drugą, zrzucając przy okazji kołdrę na podłogę. Była pewna, że jej mózg gra z nią w jakąś okropną grę, pokazując jej obraz pijanej Anji niezdarnie całującej Petera. Nagle poczuła, że oblewa się zimnym potem. Od razu usiadła, rozumiejąc, że to nie był sen. Ona naprawdę to zrobiła! Miała ochotę zapaść się pod ziemię. A najlepiej uciec stąd i nigdy nie wracać! Dlaczego inni ludzie tak często zapominają o tym co robili, gdy byli pijani, a ona musiała pamiętać wszystko i to w dodatku ze szczegółami?! Niepewne, zdegustowane spojrzenie Petera, sposób w jaki ją od siebie odepchnął i z jaką niechęcią ściągnął z niej sukienkę. Jak ona mu się pokaże na oczy?! To było zdecydowanie najgorsze upokorzenie w jej życiu. Sama świadomość, że rzuciła się na niego, praktycznie zmuszając go do pocałunku, wystarczało, żeby przez dłuższą chwilę rozważyć wyskoczenie z okna. Wtedy, przynajmniej nie musiałaby mu spojrzeć w twarz.
Wiedziała, że już nie da rady zasnąć. Serce waliło jej jakby chciało zaraz wyskoczyć z klatki piersiowej, a ona była już cała spocona na samą myśl o porannej konfrontacji z Peterem. Szybko zerknęła na zegarek. 4:45. Fantastycznie. Czeka ją minimum kilka godzin leżenia w łóżku i rozmyślania o tym jak straszną jest kretynką. Miała nadzieję, że Peter szybko przejdzie nad tą sytuacją do porządku dziennego. Chociaż ona była pewna, że jej nie uda się o tym wszystkim szybko zapomnieć. Zawsze miała tendencję do rozpamiętywania takich momentów i zastanawiania się dlaczego zachowywała w ten a nie inny sposób. Nie mogła zrozumieć czemu zawsze robiła coś tak żenującego, że później miała ochotę zapaść się pod ziemię ze wstydu.
Było już jasno, kiedy Peter przebudził się i leniwie przeciągnął się na łóżku. Poczuł się bardzo spragniony, więc niechętnie, bo ciepłe, miękkie posłanie było przecież bardzo wygodne, wstał i poszedł do kuchni. Gdy tylko wyszedł na korytarz, drzwi do pokoju Anji się otworzyły. Blondynka stanęła jak wyryta z szeroko otwartymi ustami. Miała na sobie pluszowy szlafrok, który jednak był założony dość niedbale i Peter przez chwilę zatopił wzrok w odsłoniętym dekolcie. Szybko jednak się ogarnął i wrócił spojrzeniem na jej twarz. Rozbawiły go nieco jej mocno czerwone policzki. Rumieniec docierał nawet do jej uszu. Od razu zdał sobie sprawę z tego, że dziewczyna wszystko pamiętała.
- Peter...ja... - wymamrotała niepewnie, stwierdzając w myślach, że chyba jednak lepiej byłoby wyskoczyć z tego okna, kiedy miała jeszcze ku temu okazję. Nigdy nie czuła, aż takiego zażenowania. Może to dlatego, że zależało jej na tym co Prevc o niej myśli? Nie chciała, żeby uważał ją za dziewczynę, która upija się, po czym rzuca na przypadkowych mężczyzn. No ale przecież ona dokładnie to zrobiła, więc czemu on miałby myśleć o niej inaczej? No może pomijając fakt, że Peter nie był dla niej przypadkowym mężczyzną.
- Masz ochotę na kawę? A może jakieś śniadanie? - zapytał chłopak, uśmiechając się do niej ciepło. Peter to anioł w ludzkiej skórze - pomyślała i odetchnęła z ulgą, choć wiedziała, że prędzej czy później będą musieli porozmawiać na temat tego co stało się wczoraj.
- Chyba nie dam rady nic przełknąć - odparła, a Prevc zaśmiał się krótko, od razu rozumiejąc jej niechęć do jedzenia - Zabiłabym jednak za szklankę wody - dodała, a chłopak znów się do niej uśmiechnął, sprawiając, że ugięły się pod nią kolana. Udali się razem do kuchni, a Peter podał jej wodę i przygotował dla siebie kawę. Zwykłą, czarną bez dodatków, taką jak lubił najbardziej. Przez chwilę żadne z nich się nie odzywało, po prostu siedzieli obok siebie przy kuchennej wyspie. Po kilku minutach ta cisza zaczęła jej ciążyć, Anja nerwowo zaciskała ręce w pięści. Była pewna, że jest już cała czerwona. Wiedziała, że muszą porozmawiać o tym co zdarzyło się wczoraj, bo ten temat ciążył nad nimi i nie wyglądało jakby była szansa, żeby gdzieś sobie poszedł.
- Peter, przepraszam - rzuciła nagle, wyrywając Petera z chwilowego zamyślenia - Ja... wiem, że to głupio brzmi, że byłam pijana i wiem, że uważasz mnie za jakąś łatwą kretynkę, ja... - Anja aż się zapowietrzyła, czując, że ma w oczach łzy, które chcą za wszelką cenę ujrzeć światło dzienne. Matič nienawidziła w sobie tego, że zawsze gdy była smutna, zła, zestresowana to nigdy nie potrafiła powstrzymać płaczu. Uważała to za potworną słabość, ale nie potrafiła z tym walczyć.
- O nie nie nie nie, Anja, nie płacz, błagam cię - powiedział Peter spanikowanym głosem, delikatnie dotykając jej ramienia i klepiąc je w niezdarnym geście, który według niego miał być pocieszający - Przecież nic takiego się nie stało - spróbował się do niej uśmiechnąć.
- Peter, ja się przecież na ciebie rzuciłam jak ostatnia idiotka! O matko! To takie żenujące! - ukryła twarz w dłoniach, nie potrafiąc nawet na niego spojrzeć. Prevc zaśmiał się krótko, widząc zmieszanie blondynki.
- Anja, spokojnie, do niczego między nami nie doszło - powiedział uspokajająco.
- Tylko dlatego, że powstrzymałeś moje dzikie zapędy - odpowiedziała szybko, wciąż unikając jego wzroku.
- Nie powiem, nie było łatwo - odparł szczerze.
- Tak bardzo byłam przekonująca? - zapytała rozchmurzając się nieco, choć wciąż głęboko zażenowana swoją postawą. Cieszyła się jednak, że Peter nie zrobił z tego nic wielkiego.
- Piękna dziewczyna, wchodząca mi na kolana i...
- Och zamknij się! - jęknęła i uderzyła go w ramię, nie była w stanie tego słuchać. Peter tylko zaśmiał się krótko, dziwnie rozbawiony jej zażenowaniem.
***
Witajcie w sobotnie popołudnie!
Mam nadzieję, że rozdział Wam się spodoba.
Dziękuję Wam za wszystkie komentarze pod poprzednim rozdziałem, nawet nie wiecie jak się cieszę, że polubiliście to opowiadanie ❤❤❤
Buziaki!
CZYTASZ
the interview - Peter Prevc
Fiksi PenggemarPeter Prevc odwiedza redakcję słoweńskiej gazety, aby udzielić wywiadu na temat swojego życia. Robiąca z nim wywiad dziennikarka postara się przełamać jego wewnętrzne bariery. Czy Peter pozwoli Anji odkryć swoje tajemnice?