List Oghrena

44 7 7
                                    

 Wakacje nie sprzyjają wenie. Ale zawsze chciałam napisać list Oghrena, nawet jeśli miałabym całkowie rozminąć się z charakteryzacją z gier, duh. Ostrzeżenia do sparadycznych przekleństw i moich nowych ocek

***


Komendancie / Konetabl / Falka, czemu każesz mi to robić?

Przez dwa tygodnie trwania rekrutacji w Amaranthcie udało nam się znaleźć trzech (3) rekrutów na Szarych Strażników. To znaczy: zła sława nas wyprzedza. I że miałem rację, jak mówiłem Ci latem, że trzeba brać ludzi jak w arlacie jeszcze był chaos i wszyscy się odbudowywali. A teraz minęły niespełna trzy miesiące i nikt się nie nabierze na połowę normalnego żołdu, zakaz posiadania ziemi i obietnicę okropnej śmierci. Ale nikt oczywiście nie przyzna racji staremu Oghrenowi, zamiast tego seneszal Varel powitał mnie z 'A co to za łachudry'.

Rekruci są okropni.

Katla, w zasadzie niewiele wyróżniający się facet, jakbym nie wiedział lepiej to bym powiedział, że to bękarci książę. Ale twierdzi, że przypłynął z Val Firmin. Ma tak z dwadzieścia albo pięćdziesiąt lat, ciężko powiedzieć, bo broda wszystko zasłania. Najbardziej kompetentny z całej trójki, może nada się na dowódcę.

Potem pojawił się Cyjan Marchijczyk (jakkolwiek się to pisze), twierdząc że potrafi trafić w cel. Strzelać umie, jednak ja bym elfowi nie powierzył nawet pustego kufla. Wygląda na takiego co jest w stanie założyć hełm na lewą stronę.

Trzeciego natomiast podrzuciła mi straż portu po tym jak wysadził statek jakiejś pomniejszej tevinterskiej gildii handlowej (twierdzi, że to nie on, i że i tak nikogo tam nie było, więc zbytnio bym się nie przejmował). Krasnolud, przedstawia się jako Gambit, mówi że jest z Pogranicza Północnego, gdziekolwiek to jest. Pomyślałem, że skoro szalone ładunki wybuchowe tak bardzo przydały się w czasie tego całego bałaganu z gadającym Pomiotem, to kolejny specjalista w tym zakresie będzie tylko plusem. Ty w sumie lubisz jak się rzeczy palą, nie?

W ramach pierwszej prawdziwej misji Szarych zabrałem ich na ten trakt na wybrzeżu, bo Garevel wciąż się skarży na tamtejszych piratów. (Mówiłem mu, że to zwykli bandyci, nie piraci, bo nawet łódek nie mają, ale widać to wasze antypirackie prawo robi ludziom wodę z mózgu. I to słoną, hah!)

Pojechaliśmy wozem, żeby nie wzbudzać zbyt dużych podejrzeń, i tak wyglądaliśmy jak banda obdartusów, i byłaby to nawet niezła zasadzka, taka z aresztowaniem, ale w sumie to nie. To znaczy, chyba musimy zapłacić lordowi Kildarnowi odszkodowanie za przestrzelone kolano jednego z jego ludzi. Przestrzelone, bo na własne oczy widziałem jak strzała wyszła drugą stroną. To też powód dlaczego jeszcze nie wywaliłem Cyjana.

Zacietrzewili się jak jakieś kwoki, i byłaby bitka, więc musiałem pomachać im odznaką Szarych, żeby się uspokoili. I teraz pewnie poskarżyli się lordowi Jakmutam, że mu Straż ludzi poraniła. Ale przynajmniej już nie ma problemu bandytów.

Potem pojechaliśmy na folwark lady Sophie, wiesz, też której ukradliśmy kiedyś sprośny dywan, bo twierdzi, że widziała Pomiot w swoim ogrodzie różanym. Normalnie bym się tym nie zajmował, wszyscy wiedzą przecież, że Pomiot lubi tylko piwonie. Ale pamiętam też, że masz jakąś dziwną słabość do rzeczy związanych z Howe'ami, i, i tak byś mnie tam posłała jak tylko wrócisz.

No to przejąłem inicjatywę, wyprzedziłem twoje rozkazy, i pojechałem do lady Sophie zająć się przerośniętymi kretami, które grasują w jej ogródku.

Tylko że to nie były krety.

W życiu takiego dziwactwa nie widziałem, a przecież byłem z tobą nawet w chędożenej pustce, nie?

Trochę takie mniejsze niż krasnolud, ale z bardziej pękatą głową. Brzydkie jak genlok, ale śmierdzi jeszcze gorzej. Z jakiegoś powodu nosi też utwardzoną korę drzew i garnki jako zbroję. (Lady Sophie coś pisała, ale kto by uwierzył, że jej Pomiot klunkle podpierdala?)

Katla twierdzi, że te stwory to ghasty i można je czasami spotkać w Orlais. Mają nory pod ziemią i są bardziej wkurzające niż groźne. Ale to najwyraźniej dotyczy tylko orlezjańskich ghast, bo te na które trafiliśmy w ogrodzie różanym miały dzidy, łuki, strzały, a Cyjan przysięga, że widział jak jeden macha laską z której strzelały iskry. Głupie jak bryłkowce, ale jak już atakują całą kupą to robi się trochę ciężko.

I sprawdziliśmy też cały ogródek z folwarkiem, i zgadnij co ma na swojej posesji lady Sophie, co nie jest paskudnym kamiennym łukiem ślubnym, z podobiznami jej i Howe'a? Nie zgadniesz. Ja bym nie zgadł.

Lady Sophie ma pieprzone wrota na Gębokie Ścieżki! Ze złamaną pieczęcią, dlatego ghasty mogły wyleźć jej do ogródka!

A się dziwię, że jej horda tego całego folwarku nie rozpieprzyła, czy później wojska Matki. Widać złego nie bierze.

Jak się już tak rozejrzeliśmy i przedyskutowaliśmy, to kazałem chłopakom zniszczyć ten paskudny łuk, wszystkie nory jakie znajdą i zasypać wejście na Ścieżki gruzem. Raczej rozwiązanie doraźne, więc jak tylko wrócę do Twierdzy to każe posłać tam jakiś murarzy, żeby to lepiej załatali gdzieś głębiej w korytarzu. Tak z 4 metrowa ściana. A jeśli już tak koniecznie chcesz drzwi, to wiesz, krasnoludzki zamek, nie mniej.

Ogólnie sytuacja załatwiona. Lady Sophie wprawdzie próbowała nam czymś grozić za ten łuk. Pisałem już jakie to paskudne było? Takie jakieś orlezjańskie, na jednym filarze była jej twarz, na drugim jego, jeszcze napis, chyba tam było na zawsze razem, ale że rzeźbiarz był naprawdę chujowy to wyglądało bardziej na 'wsze razem'.

Twierdziła, że będzie pisać skargi do królowej, ale jak powiedziałem jej, że w zasadzie to zniszczyliśmy dowód na to, że popierała Howe'a w czasie Plagi, to przestała się tak rzucać. Teraz pewnie tylko złorzeczy pod tym zadartym nosem.

Wracając do naszych rekrutów: Walczą całkiem nieźle i nie są aż tacy głupi. I lubią niszczyć rzeczy, więc pewnie na coś ci się przydadzą. Ale na Szarych to się niestety nie nadają. Moglibyśmy trzymać ich w nowicjacie nawet 5 lat. Nie dopuszczać do Pomiotu i wysyłać na gówniane roboty.

Czy akurat tak jak chciałaś, nie Falka?

Ha! Czekam na ciebie w Twierdzy jak już wrócisz z Brecilian do Denerim. W międzyczasie poślę chłopaków na bandytów na trakcie na Wybrzeżu. A, i ochrzciłem ich Drużyną OK, od O Kurwa. Bo jak Varel ich zobaczył, to przeklął. Chyba po raz pierwszy. Nieźle wrażenie musieli na nim zrobi, bo przecież wcześniej nawet gadający Pomiot go nie obszedł.

W pokoju - Czuwanie

Oghren

DAO - Sześć monet [fCouslandxLoghain]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz