List Matki Rosewyn

43 6 6
                                    

Zgadnijcie kto znalazł wena i czas, i dostał patelną w łep od dzikiej ocki? Rozdział 11 miał być smęto-smutkiem Falki, a zamiast tego mamy drobną dramę. Bo wizja nowej Kapłanki obudziła mnie w środku nocy i kazała to napisać. Co jest mimo wszystko dobre, bo mamy update, a rozdział 12 jest już w połowie napisany \o/ A do tego, wow, pojawiła się data! I jeszcze zedytowałam tytuły rozdziałów! Tyle dobra!

Btw, uważam, że każdy powiniem mieć przynajmniej po jednej oc, jak Rosewyn. Wściekła, no-bs kobieta w średnim wieku, która wprost z uwielbieniem kultywuje passiv-agressiv. Co oznacza też, że Rosewyn zostaje z nami na dłużej i mam wobec niej plany. W sumie całkiem ciekawą gromadkę tworzy razem z OK, lol (a jak ktoś jest ciekaw, to Falka akurat ten list spaliła zaraz po przeczytaniu x)

***

13 dzień Zbiorów, 9:31 Smoka

Szanowna Konetabl,

piszę do Ciebie, by wyrazić swoją opinię o niedawnych wydarzeniach mających miejsce przed Wielką Katedrą w Denerim. Jak pewnie wiesz, sama nie miałam okazji być ich świadkiem, dopiero w godzinę później mój powóz zajechał na ten sam plac. Lecz pozostałe matki, a także jej wysokość Anora były, wciąż wszystkie wzburzone, gotowe opowiedzieć mi o incydencie ze wszystkimi istotnymi szczegółami.

I proszę nie zrozumieć mnie źle, tu nie o dworne potyczki czy gniew Zakonu chodzi, a o zwykłą ludzką ogładę. Jako nowo mianowana Wielka Kapłanka Fereldenu czuję się w obowiązku, by zwrócić Twoją uwagę na niestosowność takiego zachowania i wskazać możliwe konsekwencje o którym z pewnością nie zdawałaś sobie sprawy w chwili rozemocjonowania.

To napisawszy, pragnę też przypomnieć i zapewnić, że żadna z kapłanek czy dam dworu nie oskarżyła i nie zamierzała oskarżyć Konetabl o kłamstwo. Czas Plagi rządzi się własnymi, przeciwnymi Stwórcy i wszystkiemu co dobre i ludzkie, prawami. I choć trudno jest teraz ,nam śmiertelnym, osądzać czyny z tamtych dziwnych czasów, nie można też wymazać ich zupełnie z naszej pamięci. Należy raczej wyciągać z nich nauki na przyszłość.

Zastanów się proszę jakie wnioski może wyciągnąć zwykły, bogobojny Fereldeńczyk z zaistniałego ciągu zdarzeń. Dodatkowo wciąż ogarnięty koszmarem Pomiotu, skonfundowany żywym pokazem ciemnych i mrocznych sił, w jego dotychczas spokojnym i prostym życiu? Słyszący o zbyt późno zapalonych ogniach Ishal i śmierci ukochanego króla? Zastanów się Konetabl, jaki wizerunek dla Nowej Szarej Straży chcesz stworzyć. Odpowiedzialnych bohaterów, którym można wybaczyć drobne, ludzkie, potknięcie na drodze do Dobra i Zbawienia? Czy może, niebezpiecznej grupy militarnej, za nic mającej prawa i własne przysięgi, składane przed wiekami i na wizerunek samej Oblubienicy, przysięgi o niezachwianej neutralności? Musisz, tak jak ja, dostrzegać powagę tej sytuacji!

Chwalę cię i podziwiam Konetabl za odwrócenie się od Weisshaupt i ich wpływów, niejasnych intencji, i planów na czas pokoju. Tak jak wszystkie kapłanki w Thedas zwracają się o przewodnictwo w stronę Słonecznego Tronu, tak myślę, że właściwym byłoby gdyby Szarzy Strażnicy strzegący Fereldenu znaleźli podobną przewodniczkę w postaci miłościwej królowej Anory. Powinni słuchać jej porad i słów mądrości, którymi już niejednokrotnie uratowała naród z ciemnych chwil. Ileż twoje bractwo już jej zawdzięcza? I czy to właśnie nie współpraca z Koroną przyczyniła się do ubicia Arcydemona?

Tak więc powtarzam Konetabl, zapomnij o zwadach i swoim własnym rozgorączkowaniu. Wynieś naukę z tej sytuacji, by hamować swój temperament i nie wypowiadać słów, których nie możesz później cofnąć. Nie dawać się sprowokować przez błahe plotki i insynuacje. Radzę teraz jak przyjaciółka.

Przeproś kapłanki i damy dworu za swoje słowa i przyznaj, że mają prawo do różnych wątpliwości. Bo teraz najbardziej potrzebujesz ich zaufania i dobrego słowa, a nie zdobędziesz ich sarkaniem, krzykami i innymi zachowaniami godnymi, nie członka Rady Królewskiej, a bardziej dzieciaka z Obcowiska.

Zrób to, a ja wybaczę też tobie. Zapomnę wszystkie przekleństwa jakie miałaś rzucić pod adresem moim i mojego kuzyna, arla Eamona. Módl się i pokutuj, a Andrasta ze Stwórcą wybaczą ci te heretyckie opowieści o smoku z Azylu. Wiem, że w twym sercu mieszka dobro, które potrzebuje jedynie zachęty, by ukazać się w pełnej świetlistości całemu Fereldenowi.

Zrób to, a wiem, że sama zobaczysz jak bardzo zbłądziłaś. I gdy w końcu się spotkamy skropię twe czoło olejami i powstaniesz znów jako Gvalch'ca Cousland. By zmyć ślad twoich grzechów, zrobimy to nawet w tym samym miejscu, przed Wielką Katedrą. By wszyscy w Denerim ujrzeli twoją skruchę i powrót.

Oczywistym jest, że wyrzeczenie się rodu, nazwiska i imienia, było pochopną, tragiczną wręcz decyzją. Nie tylko dlatego, że to plama na pamięci twoich rodziców, ale też jakie ma to konsekwencje dla nas wszystkich. Czyżbyś już zapomniała, że jesteś jedyną dziedziczką, i jako taka musisz dbać o dobro swojej domeny? Bez ciebie, bez tego nazwiska, Wysokoże, klejnot kraju, może równie dobrze zapaść się w odmętach morskich! Taka wizja powinna wprawić cię w smutek, taki sam, jeśli nie większy, jak mnie i Królową.

Nie jesteś przecież pierwszym lepszym bękartem, by przyjmować i odrzucać imiona i inne dary zgodnie z własnym widzimisię. Masz obowiązki i zobowiązania Konetabl. Działasz nie we własnym imieniu, którego notabene na własne życzenie teraz nie masz, a w imieniu Fereldeńskie Szarej Straży, Królowej Anory i Stwórcy.

Modlę się za twą duszę i ty też o tym pamiętaj, droga Konetabl. Mam nadzieję, że wkrótce wrócisz do Denerim, by powitać mnie na nowy urzędzie, tak jak powinno mieć to miejsce tamtego nieszczęsnego dnia.

Wielka Kapłanka Rosewyn Aurum

DAO - Sześć monet [fCouslandxLoghain]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz