Miałam iść spać, a zamiast tego edytuję i wrzucam rozdział. Mogłabym to przyszlifować bardziej, ale słucham soundtracku z Wolf 359 (świetne słuchowisko btw~) i wydaje się to odpowiednie. Nie idealne, ale wystarczająco surowe, czyli takie jak chciałam.
Chętnie poczytam wszelkie spekulacje. I dobrego Nowego Roku :*
***
Piszę ten list, ale nie zostanie on nigdy wysłany. Może włożę go między kartki jednej z książek w bibliotece. Gdzieś w kącie między traktem historycznym, a tomikiem wierszy. Może zgniotę go w kulkę i wyrzucę w porcie. Przyczepię do nóżki sokoła, którego wypuszczę na wolność. Przed laty w podobny sposób pisałam do Aeno.
Jednak ty już to wszystko wiesz. Rozmawiałyśmy o tym. Więc: mija kolejny miesiąc Zbiorów, a ja nie mogę wybrać się na grób w Wysokożu.
Zmarł na suchoty. Zawsze miał kaszel i ciężko oddychał, i palenie ziół w niczym nie pomagało. A on zdawał się w ogóle o to nie dbać. Pogodny, choć jego ciało umierało przez lata. (Może stąd czerpał siłę, wiedział, że jest to nieuniknione.)
Nie ma tak naprawdę żadnego grobu, żadnej tablicy. Szczątki spalono, bo jednak był, mimo wszystko, Andrastianinem, i pogrzebano je pod drzewem w Obcowisku. Wszystko właśnie tak jak chciał. Choć nie mogłam wykonać jego woli. Nie mogłam nawet tego obserwować. Zawsze gadano.
Ale teraz wydaje się to już nie mieć znaczenia.
Chciałabym mieć czas, by pojechać do Obcowiska, i w pełnej galowej zbroi Straży klęknąć przed Vhenadahl. Może się pomodlić.
***
Powinnaś zobaczyć jakie rzeczy znoszą nam szlachcice z arlatu, którzy chcą w ten sposób... nawet nie wiem. Prezentami przekonać nas (mnie) do przymykania oczu na pewne rzeczy. Chcą tego z chciwości, nie ma żadnego innego powodu. Przychodzą więc z trunkami i obrazami, i klejnotami. Staram się im odmawiać, nie potrzebuję świecidełek.
Ale dziś zobaczyłam te złote bransolety. Grube, z głębokim, zdobionym wzorem w stylu Alamarri. Zdają się być bardziej artefaktem niż biżuterią, którą można by nosić. Spodobałyby ci się. Powiedziałabyś, że są ochydne, ale i to samo mówiłaś o każdej innej drobnostce, którą ci dałam.
Wiem, nie musiałaś nic mówić. Wystarczyło spojrzeć w twoje oczy. Z jaką dumą je nosisz. Wciąż masz mój wisior, prawda? Tej historii chyba nie zdążyłam ci opowiedzieć.
Zbliżały się moje urodziny, już nawet nie pamiętam które, ale razem z Fergusem wykradłam się z zamku do Obcowiska. Mieliśmy kaptury i plecaki, i specjalnie ubrudziliśmy się po drodze, by wyglądać na podróżnych. Aeno udawał przez pół dnia, że wcale nas nie poznał. Jedliśmy z nim ciasto i piliśmy napar z pokrzywy.
Dał każdemu z nas kawałek drewna, żebyśmy coś wyrzeźbili. Fergus usiłował zrobić statek, prawie pokaleczył się nożem. Ja, nawet nie pamiętam, pewnie jakieś zwierze, mabari lub sokoła. Aeno...
Aeno zrobił wisiory wszystkich Nocnych Elfów. I ten jeden dał też mnie.
***
Nie przestaję o tobie myśleć. Powiesz, że to niepotrzebne i powinnam odpuścić, ale ja nie potrafię. Nie, gdy wiem, że gdzieś tam jesteś z dzieckiem. Po prostu chcę żebyś była bezpieczna.
Loghaina przy mnie nie ma, i myślę, że on woli udawać, że wcale o to nie dba. Ale ja wiem, ja pamiętam. I chciałabym móc kiedyś zobaczyć to dziecko z którym wiąże mnie takie przeznaczenie.
Z tego też byś się śmiała, ale myślę, że rozumiesz. Czuję się uratowana. Moje życie nigdy wcześnie nie zależało od tak drobnej rzeczy. Istoty.
Zastanawiam się jak dałaś dziecku na imię. I jakiego koloru ma oczy. Jak wygląda twój uśmiech ilekroć obserwujesz gdy śpi. Chciałabym dzielić to wszystko z tobą. Oczywiście, pod warunkiem, że i ty byś tego chciała.
Czasem wracam do twojego listu, tego który zostawiłaś mi w Azylu, i myślę, mam nadzieję, że zgodziłabyś się.
***
Mam to jedno wspomnienie o Aeno, zaraz po tym jak... To było po tym jak poznałam prawdę. (Tamten dzień pamiętam doskonale, jakby ktoś wyrwał mi dywan spod nóg. Pamiętam, że chciałam nawet uciec. Gdziekolwiek, byle daleko.)
Ćwiczyłam łucznictwo na dziedzińcu i on też się pojawił. Znał wszystkie zakamarki zamku i przejścia, miał przecież czas by wyuczyć się ich na pamięć. Zjawiał się więc czasem niespodziewanie, zawsze ze zręcznym kłamstwem co robi i gdzie idzie. Nie wiedziałam jak się zachować, czy powitać go, czy zignorować.
Przyłączył się do moich ćwiczeń, milcząc, tylko co jakiś czas dawał mi drobną poradę, a ja go słucham, w końcu się na tym znał. Musiało to trwać cały dzień, bo przerwaliśmy dopiero o zmierzchu.
Poklepał mnie po ramieniu, jak konia, i poszedł sobie. Tak jak przyszedł, głośno oznajmiając strażnikom swoją obecność kiepskim antiviańskim akcentem. Myślę, że był równie mocno zmieszany tym wszystkim co ja.
***
Tęsknię nawet za burzami na wybrzeżu Wysokoża. Odgłosem grzmotów i widokiem błyskawic. W Amaranthcie jest inaczej. Łagodniej. Oczywiście wiedziałam to wcześnie, spędzałam przecież wiele czasu z Howe'ami. Pierwsze dni lata, potem Satinalia. Nie jestem tu po raz pierwszy.
Ale po raz pierwszy jestem sama. Czy raczej: mam czas by zastanowić się nad tą samotnością. Mam czas i go marnuję, siedząc bezczynnie i użalając się nad sobą. Patrząc w gasnący kominek i gniotąc strony na których miałam pisać listy. U moich nóg Zireael, parskająca przez sen. Zastanawiam się ile z tego wszystkie należy się właśnie mnie. Czy byłabym w stanie oddać ciepłe komnaty i drogie zbroje.
Skandal: Couslandówna zrzeka się swojego nazwiska!
A ja mam wrażenie, że zbyt często w ostatnim roku powoływałam się na nie, zamiast moje zdolności. Dobre imię otwiera wiele drzwi, tego uczyli mnie rodzice. Moje nie jest aż tyle warte, nie gdy jest z pogranicza taboo i skalane krwią. (Kazałaś mi zapomnieć, ale ja odmawiam. Nie zapomnę tego co zrobiłam z Azylem.)
Więc zrobiłam to o czym tak gorąco szeptałam ci przy ognisku. Wtedy to był jedynie śmiały koncept, teraz jednak, teraz mnie na to stać. I może zamyka to pewne drzwi, zalewa moje biurko wściekłymi listami z połowy Fereldenu, ale daje mi też tę wolność, której zawsze życzył mi Aeno.
Nie byłby ze mnie dumny, ani trochę. Lecz nie o aprobatę zmarłych tu chodzi.
***
Wiesz, że nie odpuszczę. I choćbyś ukrywała się na drugim końcu świata, za morzami. Czy głęboko w Pustce. Gdziekolwiek, gdzie myślisz, że nie zdołam cię dosięgnąć... Znajdę cię.
I sprowadzę z powrotem do siebie. Choćby na chwilę.
To moja obietnica.
CZYTASZ
DAO - Sześć monet [fCouslandxLoghain]
FanfictionPiąta Plaga się skończyła, ale to nie znaczy, że jej Bohaterka, jest w końcu wolna. Wciąż ma zobowiązania i brak chwili wytchnienia, jedynie tyle by napisać do przyjaciela. Falka Cousland musi dojść do porozumienia ze sobą w kwestii tego co chce, a...