Właściwie to ten rozdział miał pojawić się dopiero po niespodziance, ale pisanie tej niespodzianki zabrało mi absurdalnie dużo czasu i cały harmonogram [lol, tak, mam takie coś] poszedł się walić.
also, jak ktoś jest ciekaw to można mnie dorwać na tumblru jako thirstyforred, gdzie zamierzam poprzeklejać część swoich mniej spoilerowych notatek dotyczących tej serii i np będzie można zobaczyć jak wyglądają niektóre psotacie poboczne [shrug]
***
1 dzień Opadów, 9:31 Smoka
Gvalch'ca Cousland, Konetabl Fereldenu, Komendant Szarej Straży w Fereldene, teyrna Wysokoża i arlessa Amaranthu, Obrończyni Fereldenu,
Zgaduję, że to tylko twoje gorące zaangażowanie w sprawy Amaranthu. Chęć wykazania się kompetencjami. Pilne zajęcia o wadzie niemal kontynentalnej. Chwilowe zaćmienie umysłu. Nagła nieumiejętność czytania. Wybierz sobie, ja o to nie dbam. Nie chcę otrzymać pięciu stronic odpowiedzi, gdzie nieumiejętnie tłumaczysz się z wyrzucenie trzech listów z pieczęcią Kancelarii Królewskiej.
Nie stać się na ignorowanie mojej pieczęci. Nie stać cię na ignorowanie mnie. Pamiętaj o tym.
Chociaż może to i lepiej, że nie przybiegłaś od razu z przeprosinami. Dało mi to czas na rozmówienie się z damami dworu o zbyt ostrych językach i opiniach. Lekkim utemperowaniu ich. Widzisz, jesteśmy po tej samej stronie. Ja wspieram moją Konetabla, a ty -
Cóż, na początek dobrze by było, gdybyś przestała publicznie obrzucać się z Eamonem oskarżeniami o zdradę. Niegrzeczne to i bez owocne. Chcesz mieć w nim wroga? Chcesz mieć wrogów w całym rodzie Guerrin i ich wasalach? Proszę bardzo. Jednak nie rób tego kosztem Fereldenu.
To samo tyczy się Rosewyn. Która, chciałabym nadmienić, jest zdecydowanie lepszą osobą, gdy już zamieni się z nią te dwa czy trzy słowa. Że przysłał ją Słoneczny Tron? Taka jest tradycja, na którą wszyscy bogobojni Fereldeńczycy godzą się od wieków. Że nigdy nie była naszą kandydatką? To oznacza jedynie, że nie znamy Matek Zakonu, które nas otaczają, tak dobrze jakbyśmy tego chciały. Łatwo się z tym pogodzić, i wyciągnąć naukę.
Błędem nie jest pojawienie się Rosewyn w naszym planie, ona jest tylko drobną niedogodnością, którą mogłyśmy bez większych problemów obejść. Błędem było twoje zachowanie, to że dałaś się prostej prowokacji. To że dałaś jej narzędzia by sięgnęła po więcej niż należy się zwykłej kapłance w Denerim. Za to będziesz musiała zapłacić.
Lecz nie martw się! Cóż, byś droga Falko zrobiła bezemnie, mojego doświadczenia w rozprawianiu się z krnąbrnymi poddanymi. Pewnie słowo w słowo wszystko co w liście wymieniła ci Rosewyn, czyż nie? Lecz gdy ja czuwam, wszystko kończy się szczęśliwie.
Kompromis jest prosty: przeprosisz Rosewyn, w oficjalnym piśmie. Zrobisz to tak kwieciście i słodko, że przez lata będzie to pokazywać swoim koleżankom w Zakonie. Ona natomiast odpuści ci publiczną kompromitację jaką byłaby ta cała ceremonia, którą sobie wymyśliła. O zbrodniach wojennych, czy raczej potencjalnych zbrodniach wojennych, i herezjach już nikt nie będzie rozmawiał. A przynajmniej nikt kogo słowo cokolwiek by znaczyło. W tej kwestii możesz mi zaufać.
Co do jednego Rosewyn mogła mieć jednak rację. Odcięcie się od rodu?
Cokolwiek chodzi ci po głowie, robisz tym tylko problemy mojej kancelarii. Jeżeli to jest jakiegoś rodzaju przejaw buntu czy wyrażenie własnej indywidualności... Proszę bardzo, nie dbam o to tak długo jak nie sprawia faktycznych problemów. Lecz, gdy takie się pojawią - pamiętaj, że...
Pamiętaj po prostu przed kim odpowiadasz. I za co. Bo wiem jak bardzo zależy ci na ojczyźnie.
Anora Maeve Theirin née Mac Tir, Królowa Fereldenu, Władczyni Alamarri, Avvarów i Chasyndów, teyrna Denerim, dziedziczka Gwaren, suwerenka Orzammaru i Morza Przebudzonych
CZYTASZ
DAO - Sześć monet [fCouslandxLoghain]
FanfictionPiąta Plaga się skończyła, ale to nie znaczy, że jej Bohaterka, jest w końcu wolna. Wciąż ma zobowiązania i brak chwili wytchnienia, jedynie tyle by napisać do przyjaciela. Falka Cousland musi dojść do porozumienia ze sobą w kwestii tego co chce, a...