List Nathaniela

31 5 5
                                    

Ok, obiecałam sobie, że wrzucę ten rozdział jak już uda mi się ogarnąć sobie praktyki, i oto jest! \o/ paczta jak mi się pięknie układa 2018

Co do samego rozdziału: coś mi mówiło, żeby nie stosować tylu wytluszczeń, ale stwierdziłam f* it, i tak jest chyba ooc. Widzę go jako takiego bardzo ekspresywnie wściekłego, z machaniem rękami i zatrzymywaniem się w połowie zdania, żeby zrobić aghrr!, i robi podobnie pisząc, lol. Mam za to nadzieję, że tym razem wyłapałam wszystkie orty i literówki, bo serio, wstyd D:

***

31 dzień Zbiorów, 9:31 Smoka

Falka,

Co ty sobie myślałaś, siedząc w Amaranthcie i przerzucając papiery zamiast... Choćby słowem wspomnieć o tym co stało się w Denerim?! Minął już miesiąc, a utrzymywanie nas, twoich oficerów, przyjaciół do diabła!, w niewiedzy nie przysłużyło się ani trochę. Gorzej, wszystko co mieliśmy zrobić w Wysokożu jest w tej chwili kompletnie zablokowane. To chyba cud, że w ogóle wpuszczono nas do miasta.

Nie wspominając już o tym, że, ja wiem że jesteś impulsywna, ale jeżeli prawdą jest to co miałaś powiedziałaś o Wielkiej Kapłance, to stawiasz się na granicy..? Nawet nie wiem, ale jest źle! I naprawdę mam nadzieję, że to wszystko jedno wielkie nieporozumienie, jednak ciężko mi w to uwierzyć. Szczególnie, że bardzo dobrze pamiętam twoje milczenie w Twierdzy, choć wtedy myślałem, jak i reszta z nas, że to wydarzenia z Brecillian wciąż ci ciążą. Teraz jednak wiem lepiej. Teraz, czuję się oszukany.

Nie możesz zatajać takich rzeczy. Nie możesz kłamać, gdy chodzi o los Straży. Nie wtedy, gdy większość twojej obecnej Straży, tak jak ty!, to ludzie powołani z Prawa. Ty sama, gdybyś mogła byłabyś w innym miejscu!

Jednak jesteśmy w tym razem, ty na szczycie, dowodzisz nami, a my wykonujemy twoje rozkazy i ufamy twojemu osądowi. To zaufanie musi być obustronne, bo inaczej nic nie osiągniemy. Zrozum to Falka, i dobrze się zastanów się na przyszłość.

Piszę to wszystko jako przyjaciel, ale też jako twój oficer, twoja prawa ręka. Robię dokładnie to o co mnie prosiłaś, analizuję twoje rozkazy i czyny. I mam prawo do bycia zaniepokojonym.

Co do Wysokoża... Gdy tylko z Sigrun pojawiłem się pod bramami miasta przywitały nas Matki zakonne. Chłodniej niż się spodziewaliśmy. Odmówiły nam noclegu w Zakonie czy współpracy w ogóle. Nie mogliśmy spotkać się z Przełożoną czy chociaż zostawić jej twojego listu. Całkowity brak współpracy. Jak jakiś rzezimieszek musiałem zakraść się na mszę w katedrze, i to tylko po to by usłyszeć kazanie o tym że "Stwórca ostatecznie odwrócił się od Szarych".

Jedynym przedstawicielem zakonu z jakim udało nam się porozmawiać dłużej niż dwie minuty, był kapitan templariuszy stacjonujących w zamku. Opowiedział nam o Denerim, wyjawił, że Matki postępują jedynie zgodnie ze wskazówkami jakie osobiście (bo ponoć minęliśmy się tylko o dzień) dała im sama Wielka Kapłanka. Jednak już dlaczego templariusze zajęli zamek wasz nie udało nam się z niego wyciągnąć. Mają tam całą wioskę namiotów z heraldyką swojego zakonu.

Dopóki nie załatwisz swojego bałaganu w jakiś pokojowy sposób nie jesteśmy w stanie nic zrobić w mieście. Chodzimy tylko po porcie i Obcowisku, pytając mieszkańców co trzeba w pierwszej kolejności naprawić. Dużo mówi się o kanalizacji. I stoczni. Ale na temat Couslandów czy Zakonu ludzie raczej milczą. Czemu w sumie nie można się dziwić, gdy templariusze praktycznie zastąpili zwykłą straż miasta.

Nathaniel

PS: Sigrun każe przekazać, że nie wie kim jest Eamon i Rosewyn, ale to dobrze, że kazałaś im się jebać. Twierdzi, że to bardzo w stylu zgromadzenia Orzammaru.

DAO - Sześć monet [fCouslandxLoghain]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz