-Noc przestępstw dobiega końca -Michael zwrócił się w stronę blondyna, który starał się dorównać mu kroku, choć to wcale on nie był ranny w nogę, a jego kompan.
Gdy tylko usłyszał tych parę słów, o dziwo poczuł smutek, jak bardzo szalone by się to nie wydawało. Został napadnięty z czego wyszedł z niegroźnymi obrażeniami, jednak równie dobrze mogłoby ich nie być. Następnie odebrany niczym pałeczka podczas biegu sztafetowego przez kolejnego złoczyńcę jakim był Michael. Cóż, z pozoru opryskliwy, wulgarny, łamiący wszelkie zasady. Przez tego czerwonego idiotę, blondyn nabawił się jeszcze większego przeziębienia, współtowarzyszył przy włamaniach jak i kradzieżach. Bez krwi także się nie obyło, nawet jeśli nie pochodziła z jego ciała. Powinien być wściekły nie wspominając już o przerażeniu które powinno mu towarzyszyć przez ten cały czas, lecz nie czuł nic z tych rzeczy. Patrząc na Michaela widział kogoś zupełnie innego, niż wtedy kiedy po raz pierwszy go ujrzał. Czuł się jakby odkrył jego prawdziwą twarz. Włączając w to historię którą sam chłopak mu przedstawił... Michael był bardzo dobrą osobą, która jedynie pogubiła się w życiu, a jego dobro zasłoniło się wielką kurtynką, jakby było czymś złym i odrażającym. Na siłę starał się ukazać jaki to jest zły i władczy, lecz kiedy przychodziło co do czego, jego prawdziwa osoba wychodziła na jaw. Ta troskliwa i promienna. Wtedy jego włosy nie przypominały koloru świeżej krwi, a pięknych maków, rosnących wśród traw.
Luke nie żałował niczego z tej nocy, nawet jeśli cały tydzień będzie musiał spędzić z wysoką temperaturą w łóżku. Był wdzięczny za pokazanie mu tej innej części życia, bardziej niebezpiecznej lecz także fascynującej.
Jedyna myśl jaka zaprzątała jego głowę, to co będzie dalej? Kiedy każdy wybryk będzie karany. Michael jako przestępca nie będzie wstanie żyć w zwykłym świecie jak Luke. Nie ukrywając się i będąc ciągle w tym samym miejscu, to nie możliwe.
-A więc -Luke otrząsnął się ze swych myśli, spoglądając w jasne, zielone tęczówki. -Przygotowałem dla nas ostatnią atrakcję tego dnia! -powiedział z szerokim uśmiechem, ciągnąć blondyna za jego chłodną dłoń. Niby to nic takiego, jednak Luke poczuł we wnętrzu coś niesamowitego, a to wszystko przez jeden dotyk. Nawet przy ich pierwszym przytuleniu, nie czuł tego co aktualnie. Wtedy bardziej myślał o Michaelu, aby nie był przygnębiony. -Napadniemy na bank! -Michael wbiegł w głąb ogromnego budynku. Jego wnętrze zdawało się błyszczeć. Dawało wrażenie wykonanego w całości ze złota.
-Żartujesz -wydusił oglądając z zafascynowaniem każdy kąt banku. Choć zrobili tej nocy tyle nielegalnych rzeczy... Ta zdawała się przerazić go najbardziej.
-Nie bądź ciota i choć pomóż mi otworzyć ten sejf! -chłopak kompletnie zignorował słowa blondyna. Czuł rosnącą w nim ekscytacje, lecz gdy dłużej się na tym zastanowił, nie płynęła ona wcale z sumy pieniędzy która znajdowała się w sejfie. Pierwszy raz odczuwał coś takiego, lecz gdy widział przed sobą blondyna, był szczęśliwy iż może zrobić to wraz z nim. Szalone, jednak to dawało mu niesamowitą radość.
-No już idę! -odkrzyknął z westchnięciem, podbiegając do Michaela. Gdy przystanął w miejscu, jego uszy zlokalizowały dziwne dźwięki. Z początku ciche, aż stawały się tak głośne iż niemożliwym było ich nie usłyszeć.
Sam Michael postanowił się obrócić, lecz wtedy jego twarz spotkała się z chłodną, połyskującą bronią. W oddali ujrzał Luke'a który także został złapany przez dwóch osiłków. Trzymali przy jego ustach swoje brudne łapska, a do skroni przykładali broń.
-Kogo my tu mamy -mężczyzna w średnim wieku, zacmokał, zsuwając z nosa swoje czarne okulary. Przeszył Michaela swoim wzrokiem, robiąc krok w jego stronę. Michael prędko od niego odskoczył, zderzając się plecami ze sejfem. -Komicznego pomidorka i jego blondyneczkę -zaśmiał się gardłowo, otrzymując w zamian mordercze spojrzenie chłopaka.

CZYTASZ
Offense | Muke
Fanfiction"Jedna noc w roku, podczas której każde przestępstwo staje się legalne." Tamtej nocy, Luke wracał sam do domu, kompletnie nie przejmując się nagłaśnianym przez wszystkie media, zagrożeniem. I to właśnie było jego największym błędem. Grafika na okład...