Rozdział 10

496 34 8
                                    

* Perspektywa Piotrka *

- Będziemy jechać jakoś z dwie godziny - poinformował Arek. Julka ziewnęła

- Jak jesteś śpiąca to się połóż. Do góry jest łóżko. - stwierdziłem, a blondynka zdjęła buty i próbowała się wspiąć na górę, ale jej nie wychodziło. Chwyciłem ją na pannę młodą i włożyłem Julkę na "łóżko".

- Dziękuje - powiedziała promiennie. Wskoczyłem i byłem tuż obok niej. Chciałem mieć ją w tym momencie, jak najbliżej siebie. Zdjąłem buty i położyłem się obok Julki i przyciągnąłem jej ciało do siebie. Przykryłem nas kocem, który leżał i zasnąłem.


* Perspektywa mechanika*

Jechaliśmy spokojnie do Zielonej Góry. O dziwo z tyłu było bardzo cicho. Spojrzałem w tył i zobaczyłem objętą razem śpiącą dwójkę.

- Ey, stary zobacz z tyłu - powiedziałem do kierowcy. Staliśmy na światłach, więc mógł się spokojnie odwrócić.

- Czyżby nasz mały Piotruś dorasta? - stwierdził "wzruszony", a ja zacząłem się śmiać. Nie powiem dziwnie to wyglądało, bo chłopak żadnej porządnej dziewczyny, jak na razie nie miał, oraz normalnej. Ta Julka wydaje się być bardzo miła, więc nie miałbym nic przeciwko, jakby była jego dziewczyną. Chociaż blondynka nie ma tyle tynku, że można to szpachelką zdzierać i nie ubiera się jakoś bardzo wyzywająco. To jest już duży plus dla niej. Ogólnie Piotrek przez ostatnie trzy miesiące się zmienił. Jest bardziej stara się o lepsze wyniki dla tej blondynki. Ta dziewczyna zmieniła go. Z dupka jakim był. Nie będę tego ukrywać. Stał się bardziej dojrzały, który dąży o własne cele. - O czym tak głęboko myślisz? - spytał

- Jak ta dziewczyna go zmieniła - powiedziałem coraz głębiej myśląc. A kierowca przyznał mi racje.


* Perspektywa głównej bohaterki*

Obudziłam się, gdy dojeżdżaliśmy do Zielonej Góry. Jak zawsze ( to już można nazwać tradycją) zostałam objęta przez Piotrka. Odwróciłam się do niego, a on w tym momencie się przebudził. Uśmiechaliśmy się do siebie. Pocałowałam go w policzek, a brunet mnie w czoło i leżeliśmy wtuleni pod kocykiem. Nasze twarze niebezpiecznie blisko siebie. Zawsze reagowałam w takich sytuacjach, ale dzisiaj mnie coś zatrzymało. Brunet się powstrzymał i cmoknął mój nos. Gdy dojechaliśmy na stadion chłopacy wykładali sprzęt. Ku mojemu zdziwieniu zobaczyłam moją przyjaciółkę z Przemkiem, którzy chodzą za rękę.

- Czy coś mnie ominęło - podchodzę do dwójki.

- Jesteśmy razem - odpowiedzieli razem, a ja im pogratulowałam i przytuliłam każdego z osobna.

- Co się tu wyprawia? - podbiega zdyszany Piotrek. A oni pokazali na złączone ręce . Brunet zaczął się śmiać - Ja już wiem to od rana. - stwierdził, a zaczęłam się śmiać razem z nim. Piter wziął mnie na pannę młodą i szedł ze mną do parku maszyn?

- Eeee... Co ty odwalasz? - spytałam, a chłopak starannie włożył mnie na krzesło

- Proszę bardzo. - powiedział dumny, a ja zaczęłam się śmiać, jak dyszał.

- Jestem tak ciężka?

- Kondycji brak - odniósł ręce - Muszę wziąć się za siebie, bo nie mogę ubiec z taką chudzinką, jak ty - uśmiechnął się i pocałował moje czoło.

* 15 minut przed meczem*

Siedziałam na trybunach i rozpoczęła się prezentacja. Gdy wypowiedzieli imię i nazwisko mojego przyjaciela zaczęła głośno krzyczeć. Po tym zawodnicy poszli do parku maszyn, a chwilę później włączył się czas dwóch minut. Biegi przebiegały spokojnie, ale zielonogórzanie dominowali. Na murawę wjechał motor z trzema siódemkami, a ja zaczęłam się o niego bać. Boże żeby ten bieg był spokojny. Jak go tak cholernie kocham. Taśma poszła w górę, a leszczynianie wyszli na podwójne prowadzenie. Cieszyłam się jak głupia, bo Piter przyjechał na pierwszym miejscu, a zaraz za nim Grzesiu. Dzięki czemu mamy tylko dwu punktową stratę do Zielonej Góry. Następny bieg potoczył się na cztery dwa na naszą korzyść. A był to czternasty bieg. Ostatni bieg będzie decydował czy wchodzimy do finału. Jechał w nim Piotrek. Trzymałam mocno kciuki i udało się! Zaczęłam płakać ze szczęścia. Wybiegłam na tor i rzuciłam się na bruneta. Poszli do kibiców i obeszli cały tor. Po tym chłopaki przyszli do parku maszyn.

- Uratowałeś nas - powiedzieli do kapitana. Brunet wziął mnie na barana i biegał po całym stadionie. Po chwili wylądowaliśmy na torze, bo Piotrek się potknął. Dobrze, że na stadionie nikogo już nie było. Leżeliśmy bardzo blisko siebie Pawlicki się do mnie uśmiechnął i przysunął mnie jeszcze bardziej do siebie. Nie zważaliśmy na to, że leżymy na środku toru. Mieliśmy na to lekko mówiąc wyjebane. Piotrek położył kciuk na mojej brodzie i musnął moje usta. Miałam motylki w brzuchu jak małolata. Wstaliśmy i jakby nigdy nic poszliśmy do parku maszyn. Kilka osób gratulowało Piotrkowi, a on nic nie odpowiedział. Motory były już zapakowane. Kierowałam się do busa, a brunet do szatni w celu przebrania się.

- I co jesteście razem? - spytał jeden z mechaników, a ja się lekko uśmiechnęłam.

- To skomplikowane - stwierdziłam, a mężczyzna odwrócił głowę w moją stronę.

- Ja już z nim porozmawiam- pomachał palcem groźnie. - Nie będzie się bawił twoimi uczuciami- warknął

- Alee...- nie zdążyłam powiedzieć, bo blondyn wyszedł z busa i szedł w stronę Piotrka. Próbowałam otworzyć drzwi z tyłu, ale bez skutku, bo miałam za mało siły. Odpuściłam i patrzyłam jak reagują. Mój przyjaciel drapał się po karku, a mężczyzna obok prawił mu kazanie lekko to ujmując.


_________________________________________________________________

Witam!

Przepraszam czytelników, którzy tak długo czekali na rozdział, ale jest! Rozdziały będę się nieregularnie pojawiać, bo szkoła się zaczyna :/ Zapraszam do komentowania i gwiazdkowania jeśli wam się spodobało.

Never Give Up | Piotr PawlickiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz