Rozdział 37

209 20 38
                                    

Leo poszedł pod swoją klasę a ja pod swoją, do mojej klasy chodziła niestety Christa. Wchodząc do sali zauważyłam, że siedzi na moim miejscu. Podeszłam do swojej ławki, położyłam na krześle torebkę i założyłam ręce na piersi, patrząc z wyczekiwaniem na monolog Christy.

-Sprężaj się, kobieto czego chcesz?- spytałam w końcu zniecierpliwiona.
-Dobrze wiesz czego. Jeden dzień.- uśmiechnęła się zwycięsko i ruszyła na swoje miejsce.
-Podła szmata.- mruknęłam pod nosem i wypakowałam książki na lekcję, która miała się teraz odbyć.

Po 6 godzinach w tej szkole, zmęczona ruszyłam w stronę wyjścia z tego chorego miejsca. Kątem oka zobaczyłam biegnącego w moją stronę Leo, więc przyspieszyłam kroku.
-Hej piękna, uciekasz przede mną?- dogonił mnie i pocałował w policzek.
Ciężko westchnęłam i sztucznie się uśmiechnęłam.
-Wydaje ci się. Kiedy kończysz?- spytałam z nadzieją, że złapie tą zmianę tematu.
-Ten uśmiech zaraz wyjaśnisz, a co do pytania to..- spojrzał na swoją klasę, która wchodziła do szkoły na kolejną lekcję.- ... właśnie teraz skończyłem.- uśmiechnął się niewinnie i łapiąc mnie za rękę, pociągnął w stronę domu.
-Przyznaj się, z ilu lekcji się zerwałeś?- zaśmiałem się.
-Z dwóch.
-Uu.. a z jakich?- spytałam z ciekawością u jakich nauczycielek ma teraz przesrane.
-Z chemi i biologii.- skrzywiłam twarz kiedy usłyszałam o biologii. Landryna, która nas tego uczy jest koszmarna. Wysyła do dyrektora za nic. Przed trasą wysłała mnie do dyrka bo zapytałam jaki jest temat! Jak to powiedziałam dyrektorowi zaczął się śmiać i kazał mi wrócić do klasy. Zaśmiałam się kiedy pomyślałam jak bardzo teraz Leo będzie miał przesrane na biologii.
-Współczuje ci.- jęknęłam a chłopak dał mi z łokcia pod żebra.- A to za co?!- oburzyłam się i stanęłam nie mając zamiaru dalej iść.
-Z czystej miłości.- wysłał mi buziaka w powietrzu, którego złapałam i przyłożyłam do serca.
-Bolało.- mruknęłam, dołączyłam szybko do chłopaka.
-Miało boleć.- zaśmiał się i otulił mnie ramieniem.
-Ciekawe co Charlie robi przez te parę godzin kiedy jest sam.- zamyśliła się.
-Pewnie pojechał do swojej Chloe.- wzdrygnęłam się na myśl o niej.- A tak właściwie to wy się znacie?- spytał Leo i spojrzał na mnie, jak gdyby chciał mieć pewność, że go nie okłamie.
-To była moja ibf.- mruknęłam cicho i z niechęcią gadania na jej temat.
-Uuu to słabo. No cóż może odbudujecie relacje między sobą.- stwierdził z nutką nadzieji i otworzył drzwi od mieszkania, bo właśnie doszliśmy do domu.
-Zapraszam Madame.- ukłonił się, wskazał ręką w stronę drzwi jak prawdziwy gentleman.
-Ah dziękuję.- kiwnęłam lekko głową i weszłam do domu, za mną wszedł mój narzeczony. Ale śmiesznie to brzmi. Piętnastolatka, która ma już narzeczonego, ciekawe. W sumie to w tym wieku dziesięciolatki są już matkami, więc jestem całkiem w normalnej sytuacji.
Rzuciłam torebkę pod schody, skierowałam swoje kroki do salonu gdzie odrazu opadłam na kanapę i włączyłam telewizor. Akurat leciał Projekt Lady więc zaczęłam oglądać.
-Hej, już wróciliście ze szkoły?- spytał Charlie, schodząc ze schodów. Nie widząc mojej torby potknął się o nią i przewrócił. Słysząc huk odwróciłam się i zobaczyłam leżącego na ziemi brata, zaczęłam się śmiać ale widząc minę brata próbowałam się ogarnąć co z trudem mi przychodziło.
-Wszy-wszystko w po-porządku?- spytałam dławiąc się łzami śmiechu.
-Tak, wszystko okey.- odpowiedział niechlujnie. Wstałam z kanapy i podeszłam do Charlsa. Chłopak wstał a ja go przytuliłam na przywitanie.
-A co to za śmiechy były?- spytał Leo wychodząc z łazienki.
-No bo...- zaczęłam ale brat zakrył mi usta.
-Natalia dostała głupawki.- sprostował blondyn, ciągle mnie trzymając, skierował się do miejsca z którego przed chwilą przyszłam-salonu.
-Co na obiad?- krzyknął Leo z kuchni, przeglądając pustki w lodówce. Kiedy Charlie uwolnił moje usta, odezwałam się z propozycją obiadu.
-Zamawiamy chińszczyzne?- miałam akurat na to ochotę więc czemu nie.
-Dobry pomysł, co chcecie to zamówię?- oznajmił Leondre, wyciągnąć telefon z kieszeni.
-Ja chce kurczaka chrupiącego z sosem słodko-kwaśnym!- krzyknęłam podnosząc rękę.
-No zamów sajgonki.- odpowiedział Lenehan i się na mnie położył.
-Okey, to czekajcie.- wyszedł z salonu by zadzwonić do restauracji.
-W sumie zjadłbym maka.- odparł blondyn z miną zamyślonego.- Ale chińszczyzna też może być.- westchnął.
-Kurde Charlie, nie ważysz tyle co piórko.- ciężko nabrałam powietrze w płuca.
-Racja, słoik Nutelli na śniadanie to nie był dobry pomysł.- zaśmiał się i wstał ze mnie.
-Leo cię zabije za tą Nutelle. Radzę ci biec do sklepu po dwa nowe słoiki.- ostrzegłam brata i wróciłam do oglądania Projektu Lady.

Po 45 minutach nasz obiad dotarł do nas. Byłam strasznie głodna więc w niecałe 10 minut zjadłam swoją porcję. Chłopaki równie szybko zjedli swoje porcję.
-To co teraz robimy?- spytałam leżąc z głową na kolanach Leo.
-Idziemy do kina?- zaproponował brunet.
-A co ciekawego grają?- spytał Charlie, Leo wyciągnął telefon i wpisał nazwę kina w przeglądarce.
-Smerfy, Baywatch, Kapitan Majtas...
-Chodźmy na kapitana Majtasa!- krzyknęłam radośnie.
-Serio? To bajka dla dzieci..- mruknął niemrawo mój brat.
-Czyli w sam raz dla nas!- zaśmiałam się z Leo i zaczęliśmy się zbierać.
-Idziesz czy nie?- spytał przyjaciel Charliego.
-Eh idę, idę.- westchnął i zaczął ubierać buty. Wyszliśmy z domu, wsiedliśmy do auta Lenehana i pojechaliśmy do kina.

Po 20 minutach już byliśmy w sali kinowej i czekaliśmy na rozpoczęcie seansu.

Film był całkiem śmieszny, Leo przeżywał każde zdanie, Charlie zasnął w połowie filmu, a ja oglądałam cały film do końca z zainteresowaniem.

Wróciliśmy do domu, wykąpałam się, przebrałam w piżamie, odrobiłam lekcję i położyłam się do łóżka jak zwykle przytulając się do misia, którego dostałam od Devriesa.
Muszę jeszcze iść z Charlim do urzędu bo chce się pozbyć tego fałszywego nazwiska. Chce być pełnoprawną Lenehan, a nie jakąś Smith.
Powoli zasypiałam ale poczułam jeszcze jak łóżko ugina się pod ciężarem mojego chłopaka.
-Dobranoc Sunny.
-Branoc Lewku.- przytulił się do mnie i więcej grzechów nie pamiętam ponieważ zasnęłam.

------------------

W tym rozdziale nie będę prosiła o komentowanie i gwiazdkownie, chyba muszę coś odpokutować, więc nie zdziwię się jak wpłynie na mnie fala hejtu.

Do zobaczenia.

Brother~ ||Bars and Melody||*zakończona*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz