Piątek nadszedł (niestety) szybko. Miałem wrażenie, że bardzo będę żałować tego, że dałem namówić się Ashtonowi na tą imprezę. Byłem strasznie zestresowany. Bałem się, że zrobię z siebie idiotę, jak zwykle.
Tak oto stałem przed szafą i wyrzucałem z niej koszulki po kolei, usiłując znaleźć coś, co nadaje się na wyjście. Chciałem wyglądać chociaż w jakimś stopniu dobrze, o ile to możliwe.
Chwyciłem czarną koszulkę z logo Green Day i stwierdziłem, że na tym zakończę swoje poszukiwania. Do tego czarne rurki z dziurami i glany. Nieważne, że będę wyglądać tak, jak zwykle.
Ubrałem się szybko i pomaszerowałem do łazienki, gdzie ogarnąłem włosy w miarę możliwości. Spojrzałem na siebie w lustrze i skrzywiłem się lekko.
Może być.
Wróciłem do swojego pokoju i wziąłem telefon do ręki. Miałem jedną wiadomość.
gnojek: będę za 5 minut, mam nadzieję, że jesteś gotowy na świetną zabawę ;-)
Wywróciłem oczami.
ja: i tak cie zabije.
Specjalnie dodałem kropkę na końcu zdania, żeby zawiało mu grozą.
Wsunąłem telefon do kieszeni i jeszcze raz upewniłem się, że wyglądam względnie, a potem zszedłem na dół.
- Wychodzę! - krzyknąłem, następnie wyszedłem z domu. Nie minęło kilka minut, a Ashton już był na moim podjeździe. Wsiadłem do auta od strony pasażera i zapiąłem pasy. Bezpieczeństwo i te sprawy.
- Hej mój imprezowiczu - ciemny blondyn uśmiechnął się głupkowato.
- Spierdalaj - mruknąłem, przeczesując swoje kolorowe włosy palcami.
- Oj no weź, nie bądź niemiły. Porozmawiasz sobie dzisiaj z miłością swojego życia, nie cieszysz się?
- Raczej stresuję, nie wiem czy mogę ufać ci w tej kwestii - spojrzałem na niego kątem oka.
- Oczywiście, że możesz. Jestem specem od miłości, Mikey - uśmiechnął się z dumą.
- Ta - wywróciłem oczami. - Miejmy to już za sobą.
*
Impreza w domu Sarah wyglądała tak samo, jak każda inna. Wszędzie ocierający się o siebie, pijani nastolatkowie, smród potu, alkoholu i fajek oraz okropnie głośna muzyka. Jedna strona mnie krzyczała "UCIEKAJ", a druga... Cóż, to samo.
Od razu poszedłem w stronę blatu, na którym znajdowało się picie. Nalałem sobie coli do kubeczka i wziąłem łyka. Jak na razie miałem zamiar być trzeźwy. Ashton gdzieś zniknął, prawdopodobnie w poszukiwaniu mojego crusha. Strasznie bałem się tego, co mógł wymyślić.
Już po chwili ujrzałem przyjaciela idącego w moją stronę. Uniosłem lekko brwi ku górze, czekając aż powie cokolwiek, ale tego nie zrobił. Zamiast tego chwycił mnie za nadgarstek i pociągnął w tłum tańczących ludzi. Zobaczyłem Luke'a rozmawiającego z jakąś dziewczyną. Wyglądał tak perfekcyjnie, że mógłbym dojść kilka razy, jedynie patrząc na niego.
Nie zdążyłem nawet zareagować, kiedy Irwin dosłownie popchnął mnie na blondyna i uciekł.
Kurwa, tak bardzo go zabiję.
Cała moja cola wylała się na jego koszulkę w odcieniu jasnego fioletu. Odskoczyłem szybko i zasłoniłem usta ręką.
CZYTASZ
beautiful boy || muke [ZAWIESZONE]
Fanfictiongdzie Michael od dawna jest zakochany w chłopcu w różowej spódniczce; fem!Luke top!Michael #416 in ff #377 in ff #358 in ff #348 in ff ©lukeytouch 2017