1.0

546 57 8
                                    

- Lukey - zajęczałem, kiedy chłopiec stał przy szafie i szukał sobie ubrań do szkoły. Miał na sobie moją koszulkę, którą najwyraźniej kiedyś mi ukradł oraz bieliznę. - Nie idźmy do szkoły - zakopałem się pod jego różową kołdrą.

- Ale musimy iść - wyjął tenisową spódniczkę i obejrzał ją z każdej strony.

- Ale ja nie chcę, proszę - jęknąłem ponownie. - Możemy pójść do mnie, mam pusty dom, twoja mama się nie dowie - nalegałem. Blondyn spojrzał na mnie z powątpiewaniem.

- No nie wiem...

- Prooooszę - wywaliłem dolną wargę i posłałem mu błagalne spojrzenie. Chłopak westchnął, najwyraźniej poddając się.

- Okej, ale tylko raz. I jeśli każesz mi znowu oglądać horror, to cię zamorduję i nie przyjdę na twój pogrzeb - zagroził, patrząc na mnie poważnie. W jego mniemaniu wyglądał pewnie jak największy postrach Sydney, ale z mojej perspektywy nadal był uroczym kotkiem.

Uśmiechnąłem się szeroko i poderwałem z łóżka, stając na równe nogi.

- I tak mnie nie zabijesz, będzie super - podszedłem do Luke'a, obejmując go od tyłu i całując w skroń.

- Ubierz spodnie - zachichotał.

- Ty też - parsknąłem i połaskotałem jego boki, przez co zaczął się śmiać i szybko ode mnie odskoczył.

- Nie rób mi - zaśmiał się i rzucił we mnie moimi spodniami podniesionymi z podłogi.

- Dlaczego? Nie zabronisz mi - uśmiechnąłem się diabelsko i zacząłem do niego podchodzić.

- Nie! - pisnął, kiedy rzuciłem się na niego, łaskocząc go wszędzie. Uroczy śmiech blondyna wypełnił pomieszczenie, sprawiając uśmiech na mojej twarzy. Byłoby bardziej romantycznie, gdyby nastolatek nie próbował mnie odepchnąć rękami i nogami.

Finalnie dałem mu spokój. Rzucił mi wrogie spojrzenie, normując oddech.

- Jesteś okropny - wysapał. Posłałem mu buziaczka i ubrałem spodnie.

- Uwielbiasz to.

- Zamknij się - odpyskował, ale widziałem kątem oka, że się uśmiecha. Ubrał na siebie różową spódniczkę i czarne zakolanówki, a mój duży t-shirt zamienił na czarny crop top z AC/DC. Przygryzłem wargę, bo moja wyobraźnia zaczęła szaleć.

- Wyglądasz tak idealnie - mruknąłem, kładąc dłoń na jego biodrze. Uśmiechnął się.

- Dziękuję Mikey.

Gdy się odsunąłem, usiadł przy toaletce i zabrał się za układanie włosów. Rzuciłem się na łóżko.

W końcu, po piętnastu minutach wyszliśmy z jego domu i skierowaliśmy się do mnie, zamiast iść do szkoły. Chwyciłem dłoń Luke'a i splotłem nasze palce.

- Księżniczko? - odezwałem się po chwili ciszy. Niebieskie oczy zostały skierowane na moją osobę. - W jaki sposób wyszedłeś z szafy przed rodzicami? No wiesz, coming out?

- Nie powiedziałeś im jeszcze? - pokręciłem głową przecząco. - Cóż, moi rodzice są bardzo tolerancyjni i powiedziałem im o tym wtedy, gdy zacząłem nosić spódniczki - wzruszył ramionami. - Powinieneś szczerze z nimi porozmawiać. Wiem, że to trudne, ale w końcu trzeba - posłał mi mały uśmiech.

- Tylko problem w tym, że oni raczej nie są zbyt tolerancyjni - westchnąłem, przebiegając palcami przez moje zniszczone już włosy. - I do tego nie rozmawiałem z nimi długo, tatę widziałem ostatni raz miesiąc temu, a z mamą się mijam - wzruszyłem ramionami.

beautiful boy || muke [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz