Zszedłem do kuchni, gdzie moja matka przygotowywała kolację. Oparłem się o blat, przygryzając wargę. Spojrzałem na kobietę trochę niepewnie.
- Mamo? - odezwałem się w końcu, a ona spojrzała na mnie zdziwiona. Dawno nie zaczynałem żadnej rozmowy.
- Tak?
Wziąłem głęboki oddech.
Po prostu to powiedz.
- Jestem gejem.
Matka spojrzała na mnie, unosząc brwi.
- Możesz powtórzyć?
- Jestem. Kurwa. Gejem.
- Dobrze wiesz, że żarty tego typu nie są zabawne, Michael - odpowiedziała surowo.
- Czy wyglądam, jakbym żartował? - zdenerwowałem się. - Jestem pierdolonym gejem, ale nic ci nie mówię, bo mnie nie akceptujesz! -wrzasnąłem, czując jak w moich oczach formują się łzy.
Odetchnęła głęboko.
- Liczę do dziesięciu. Masz stąd wyjść i wrócić dopiero gdy zastanowisz się nad tym co mówisz. Raz...
- Pierdolcie się wszyscy - warknąłem i poszedłem ubrać buty. Kiedy to zrobiłem, wyszedłem z domu i trzasnąłem drzwiami.
Usiadłem na krawężniku przed domem, ocierając pojedynczą łzę błąkającą się po moim policzku. Miałem dość tej kobiety. Chciałem być akceptowany, ale nie miałem na co liczyć.
Ledwo znosiła mój sposob ubierania się i to, że farbuję włosy, a gdy wróciłem do domu z kolczykiem o mało mi go nie wyrwała.
Zawsze chciała, żebym był przykładnym, wzorowym synem, jak dzieci jej wstrętnych koleżanek. Od dzieciaka musiałem słuchać, jakie to synowie jej znajomych mają dobre oceny, są grzeczni i utalentowani. Marzyła też o idealnej synowej i cudownych wnukach, ale cóż. Nie można mieć wszystkiego.
Bolało mnie również to, że byłem niechcianym dzieckiem. Rodzice wpadli, ale nie mieli serca oddać mnie do domu dziecka, więc zostałem z nimi. Tak, usłyszałem to od matki.
Pociągnąłem nosem, naciągając mocniej rękawy bluzy. Wyjąłem telefon z kieszeni.
ja: jesteś w domu?
blondie: Jestem, coś się stało?
ja: powiedzialem mamie że jestem gejem
ja: przyjmiesz mnie do siebie na jedną noc?
blondie: Tak kochanie, przyjdź, zrobię kakao :-)
ja: dziekuje
Uśmiechnąłem się słabo i schowałem urządzenie. Wstałem, otrzepując spodnie. Poszedłem do domu Luke'a, wsadzając ręce do kieszeni.
Zadzwoniłem dzwonkiem do drzwi. Luke wpuścił mnie do środka i zabrał do swojego pokoju. Tam okrył mnie różowym kocem i przytulił, podając kubek z kakao. Uśmiechnąłem się do niego z wdzięcznością.
- Jesteś kochany, naprawdę dziękuję - pociągnąłem nosem i wziąłem łyk mlecznego napoju.
- Nie masz za co - pogładził moje ramię delikatnie.
- Myślę, że jutro tam wrócę... Idzie do pracy rano, więc zamknę się w swoim pokoju i tyle - wzruszyłem ramionami.
- Jesteś pewien? Możesz zostać ile chcesz - uśmiechnął się w moją stronę.
- Tak Lukey... Poza tym nie chcę robić problemu twojej mamie - pokręciłem głową.
- Daj spokój, moja mama cię uwielbia.
- Naprawdę? - zaśmiałem się. - W takim razie jest pierwsza.
- Ej, a ja? - zrobił smutną minkę.
- Masz rację, druga - poczochrałem jego włosy.
- Moja fryzura! - pisnął i poprawił blond kosmyki. Przewróciłem oczyma z uśmiechem i objąłem go.
- To tylko włosy kochanie.
- Mikey? - przygryzł wargę delikatnie.
- Hm?
- Weźmiemy dzisiaj kąpiel? No wiesz... Razem? - zarumienił się. Spojrzałem na niego zaskoczony.
- Czemu akurat tak?
- Bo to romantyczne i fajne, mam bomby do kąpieli - uśmiechnął się nieśmiało. Musnąłem jego policzek ustami.
- Dobrze słoneczko, możemy się razem wykąpać.
Wieczorem podniosłem Luke'a i poszedłem z nim do łazienki. Postawiłem go na kafelkach. Chłopiec podszedł do wanny i napuścił do niej wody. Następnie wyjął z szuflady fioletową bombę do kąpieli i położył ją na brzegu wanny. Patrzyłem uważnie na wszystko co robił.
Podszedł do mnie, uwieszając mi się na szyi.
- Rozbierzesz mnie? - zapytał niewinnie.
- Jasne Lukey - pogładziłem jego biodro i pocałowałem go krótko, a potem trochę się odsunąłem i zacząłem unosić jego koszulkę. Luke podniósł ręce, żebym mógł ją z niego zdjąć. Przygryzłem wargę. Miał świetnie ciało, mógłbym robić z nim tyle rzeczy...
Opanuj myśli, Michael.
Potrząsnąłem głową i odpiąłem zamek jego spódniczki, która opadła do jego kostek, ukazując jego różowe, koronkowe majtki.
Kurwa.
Wyprostowałem się.
- Bielizną sam się zajmij - pocałowałem go w czoło. - Wyglądasz przepięknie - chłopak uśmiechnął się zawstydzony i odwrócił się, by zakręcić wodę. Mój wzrok zjechał na jego pośladki. Przełknąłem ślinę i sam zacząłem się rozbierać powoli.
Kilka minut później znaleźliśmy się w wannie. Luke siedział mi między nogami, opierając się plecami o mój tors. Oblewałem go wodą delikatnie, co jakiś czas składając pocałunek na jego karku lub policzku. Czułem się tak przyjemnie i spokojnie.
Nastolatek wziął trochę piany na rękę i położył mi ją na włosach. Zasmiałem się.
- Co ty robisz?
- A jak myślisz? - zachichotał. - Przydałby ci się nowy kolor włosów - stwierdził, odgarniając moje kosmyki z czoła.
- Wiem, jaką farbę powinienem wybrać?
- Różową!
- To mało punk rockowe - stwierdziłem bez przekonania.
- Jak ty.
- Przysięgam, że zaraz stąd wyjdziesz - zaśmiałem się.
- No dobrze, to może zielony? O, albo niebieski - uśmiechnął się.
- Zielony już miałem, chyba zrobię niebieski - zdecydowałem.
- A mogę ja ci pofarbować? - powiedział podekscytowany.
- Możesz, ufam ci - uśmiechnąłem się.
Blondyn zaczął bawić się pianą zadowolony. Po chwili ciszy znowu się odezwał.
- I tak nie jesteś punk rockowy - wyszeptał.
- Luke!
- No co? - zachichotał.
- Przestań, jestem w stu procentach punk rockowy.
- Wmawiaj sobie dalej, kochanie.
- LUUUUKE.
Nasza kłótnia trwała jeszcze dobrych kilka minut. Woda zrobiła się chłodnawa, więc wyszliśmy z niej. Luke przebrał się w piżamę (czyli moją koszulkę oraz majtki), a ja założyłem bokserki. Położyliśmy się do łóżka i przytuliliśmy na łyżeczki, jak to mieliśmy w zwyczaju. Delikatnie gładziłem brzuszek Luke'a, czekając aż chłopiec zaśnie.
Był dla mnie najważniejszy i nie wiem co bym zrobił, gdyby znowu coś mu się stało.
***
CZYTASZ
beautiful boy || muke [ZAWIESZONE]
Fanfictiongdzie Michael od dawna jest zakochany w chłopcu w różowej spódniczce; fem!Luke top!Michael #416 in ff #377 in ff #358 in ff #348 in ff ©lukeytouch 2017