0.3

616 68 63
                                    

Po pamiętnej imprezie nie zamieniłem już z Lukiem ani słowa. Ash namawiał mnie, żebym jednak coś z tym zrobił i przekonywałem się do tego coraz bardziej. Oczywiście, po tym jak wyszliśmy wtedy z domu Sarah, wyściskałem przyjaciela i podziękowałem mu z tysiąc razy oraz opowiedziałem wszystko ze szczegółami.

Od tamtego wieczoru minęły dokładnie trzy dni. Westchnąłem cicho i ponownie spojrzałem na ekran laptopa, na którym widniał profil Luke'a na Facebooku. Biłem się z własnymi myślami, czy powinienem napisać do niego, no bo co jeśli nie ma ochoty pisać lub mnie nie lubi? Albo ma coś ważniejszego do roboty?

Przygryzłem wargę. Już miałem naciskać "Napisz wiadomość", ale dostałem esemesa od Ashtona.

gnojek: chcesz gdzieś wyjść?

ja: niekoniecznie

gnojek: pójdziemy na pizzę

ja: bĘDĘ GOTOWY ZA 10 MINUT KC

gnojek: zawsze wiem jak cię przekonać ;)

Podniosłem się z łóżka leniwie i postanowiłem jednak zmienić ubrania, bo nie wypada wyjść do ludzi w starych dresach i poplamionej jakimś sosem koszulce z Pikachu. Wyjąłem sobie z szafy jakiś czarny t-shirt i rurki w tym samym kolorze oczywiście, a potem przebrałem się. Ogarnąłem włosy jeszcze trochę, a następnie zszedłem na dół. Byłem sam w domu, bo rodzice najwyraźniej gdzieś wyszli. Założyłem buty, wziąłem klucz od domu i wyszedłem, następnie zakluczając drzwi. Ashton czekał już na zewnątrz. Na szczęście mieszkaliśmy jedynie kilka domów od siebie.

- Hej - przywitał się ze mną.

- Hej. Wychodzę tylko dlatego, że nie mogę odmówić sobie pizzy - uprzedziłem, gdy zaczęliśmy iść.

- Ta, wiem - odparł i uśmiechnął się w nieco dziwny, tajemniczy sposób. Spojrzałem na niego, marszcząc brwi.

- Czy ty coś kombinujesz?

- Nie, skąd? - wzruszył ramionami obojętnie. Chciałem coś powiedzieć, ale finalnie odpuściłem.

Po jakichś dwudziestu minutach znaleźliśmy się pod pizzerią. Weszliśmy do środka. Od razu uderzył we mnie przecudowny zapach jedzenia bogów.

- Może usiądziemy tam? - wskazałem wolny stolik pod oknem.

- Właściwie, to mamy już miejsce - chłopak wyszczerzył się, a ja spojrzałem na niego zdezorientowany, ale poszedłem za nim. Usiadł przy stoliku, który był już zajęty.

Przez Caluma i Luke'a.

Cholera jasna.

Irwin przywitał się z nimi, a ja zrobiłem to samo i usiadłem. Calum i Luke siedzieli obok siebie, a ja miałem miejsce naprzeciwko blondyna, co dawało mi świetny widok na niego, ale kurwa, co jeśli uświnię się sosem, albo ubrudzę koszulkę? Miałem ochotę ukatrupić Asha po raz kolejny.

- Um... Nie wiedziałem, że się znacie - zwróciłem się do Caluma i mojego przyjaciela. Hood był z równoległej klasy i nigdy nie widziałem, żeby Ashton z nim rozmawiał. Poza tym, był przyjacielem Luke'a.

- Na ostatniej imprezie się zgadaliśmy i tak jakoś wyszło - uśmiechnął się Calum.

- Stwierdziliśmy, że fajnie byłoby iść gdzieś razem, a skoro wy jesteście naszymi przyjaciółmi, to jesteście tu z nami - Ashton spojrzał na mnie znacząco. Kopnąłem go w nogę pod stołem.

- Ała! - odezwał się Luke. Otworzyłem oczy szerzej. No pięknie.

- Jejku przepraszam, nie chciałem cię kopnąć, mocno boli? - mówiłem zaniepokojony.

beautiful boy || muke [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz