Moja Melanie,
Mija nasz pierwszy rok razem. Oficjalnie. To dopiero rok, a ja mam wrażenie, jakbym spędził z Tobą już co najmniej pięć lat. Ale to chyba dobrze. Bo z niecierpliwością będę czekał na następne lata. Z Twoją dłonią w mojej.
Tyle się wydarzyło. Skończyliśmy liceum i teraz idziemy do college'u. Nie do tego samego, ale razem. I będziemy razem mieszkać. I nie mogę się doczekać. Nie mogę doczekać się poranków, w których będę budził się, trzymając Ciebie w swoich ramionach. Nie mogę doczekać się dotykania Twojej skóry, Twojego ciała z samego rana. Zapachu Twoich włosów. W końcu moje życie nabierze tak dużej ilości energii, że spokojnie moje nogi będą stąpały twardo po ziemi. Będę Cię kochał. Moje życie się zmieniło, kiedy się w nim pojawiłaś. A wyobraź sobie, jak zmieni się, gdy już razem zamieszkamy. Na każdy początek dnia będę widział Twoją piękną twarz i niebiańskie oczy. Okropnie jestem podniecony. Jak małe dziecko. Wszystko przez Ciebie. Mam cichą nadzieję, że nie będziesz miała mnie dość. Bo ja nigdy się nie znudzę naszym wspólnym życiem.
Jak to pięknie brzmi. N a s z e w s p ó l n e życie. Jeszcze się z Tobą nie ożeniłem, a już jestem Twój. Zawsze byłem. I zawsze będę. A Ty na zawsze będziesz moją drugą, lepszą częścią.
Jesteś gotowa na w s p ó l n e ż y c i e, Melanie?
Bo ja tak. W cholere tak.
Podekscytowany i pożądający Cię,
Aaron.
~ * ~
Otarłam łzy i położyłam list na kolanach, deliktanie się uśmiechając. Myślałam, że będzie lepiej. Że lepiej to wytrzymam. Było ciężko. Oczywiście, że cholernie ciężko. Ale jeżeli tylko było warto, robiłam to dalej.
Aaron leżał z zamkniętymi oczami. Jego włosy jakby się rozjaśniły. Kiedyś były ciemne. Teraz są jaśniejsze. Chyba nawet trochę jasniejsze od moich. Na jego ustach pojawił się cień uśmiechu.
- Pamiętam, jak to pisałem.
Na dźwięk jego głosu przechodzą mnie ciarki. Jest taki słaby, niski, zachrypnięty.
- Skończyłem rozmawiać z tobą przez telefon, a w tle leciały stare piosenki. Bryan Adams, na przykład. - mój uśmiech się powiększa, bo oboje lubiliśmy słuchać starych kawałków. - Naprawdę byłem cholernie podniecony. W tym fizycznym sensie też. - otworzył oczy. Były wilgotne. - Każdego dnia pragnąłem się z tobą kochać, żeby tylko udowodnić ci, że warto. Chciałem cię przy sobie zatrzymać. Nie udało mi się.
Ostatnie zdanie zawisło w powietrzu. Ja też dobrze pamiętałam ten wieczór. Szykowałam sukienkę na następny dzień. Sama nie potrafiłam znaleźć sobie miejsca. Łaziłam w tę i z powrotem, sprawdzając czy mama na pewno o wszystkim pamiętała.
~ * ~
- Uspokój się, Mel. Idź spać. Powinnaś odpoczać, nabrać sił. To dopiero jutro.
- Jak to dopiero? - rzucałam rękami na prawo i lewo. Miałam skończyć dziewiętnaście lat, jako dziewczyna Aarona Hilla. Najprzystojniejszego chłopaka w szkole. No, teraz już nie. Był m o i m chłopakiem. - Mamo, ja się tak bardzo...
- Wiem, kochanie, wiem. Tak bardzo widzę po tobie w tym momencie, jak bardzo jesteś w nim zakochana. - moje ciało jakby zdrętwiało. Byłam. Wciąż jednak nie nie czułam się nad zbyt swobodnie. - Kochasz go, Mel. - nie odpowiedziałam jej.
Posłałam słaby uśmiech i poszłam do pokoju. Położyłam się na łóżku, ale sen nie przychodził. Myślałam o Aaronie. O jego oczach, ustach, dłoniach, które rozpalały ogień na moim ciele wszędzie tam, gdzie się pojawiły. No i myślałam o liście, który miałam dostać. Bardzo ciekawiło mnie, co napisze. Miałam do niego pisać, ale powiedziałam sobie, że nie będę mu przeszkadzać. Swoje uczucia przelewał na papier. Właśnie tak mogłam dowiedzieć się, co do mnie czuje. Wiedziałam, że nie było to dla niego łatwe. Więc po raz kolejny skupiłam się na śnie.
~ * ~
- Starałem się. - odezwał się nieco głośniej.
- Wiem.
Będzie wyrzucał mi wszystkie błędy. Ale byłam na to przygotowana. Zasłużyłam sobie.
- Nie będę wytykać ci wszystkiego. To nie o to chodzi. Wiem, że nasze małżeństwo rozpadło się przeze mnie. To ja zawaliłem. To ja przestałem o ciebie dbać. Przestałem się troszczyć. Moja wina. Ale...Wybaczysz mi kiedyś, Mel? - moje oczy były wilgotne, kiedy pytał.
I już chciałam mu powiedzieć, że wybaczyłam mu dawno. Ale nie. Będę o niego walczyć.
- Wybaczę ci, jak wyzdrowiejesz.
Spojrzał na mnie bardziej trzeźwo.
- A jeżeli nie wyzdrowieje, nigdy?
Zacisnęłam dłoń w pięść.
- Właśnie dlatego m u s i s z wyzdrowieć.
- Tylko nie odchodź już.
Złapałam jego dłoń i uśmiechnęłam się słabo. Skinęłam głową. Nie popełnia się dwa razy tych samych błędów. Jego ciało wyglądało źle. A ja jeszcze gorzej się czułam, bo to akurat była moja wina. Ja też zawaliłam. Też przestałam dbać o tą miłość. Moglibyśmy oboje zrzucać winę na siebie. Ale wystarczyło tego. Teraz trzeba było wziąć się do roboty i odkupić winy.
***
Skorzystałam z tego, że Aaron zasnął i pojechałam na chwilę do swojego domu. Tam zastałam Wynna.
- Cześć.
Nie odpowiedział, ale pocałował mnie krótko w czoło. Robił obiad.
- Wynn...
- Jak z nim?
Zdziwiłam się trochę, że o to pyta. Machnęłam niedbale dłonią.
- Wciąż tak samo. To dopiero pierwszy dzień.
- Masz zamiar siedzieć tam całymi dniami? Znowu zawalać pracę?
No dobra. Teraz się wkurzyłam.
- Nie masz prawa...
- Melanie. - złapał mnie za ramiona i bacznie spojrzał mi w oczy. - Źle to zabrzmiało. Chcę tylko wiedzieć...Czy mam pomóc ci z powrotem się wprowadzić. - wzrokiem objął moją kuchnię.
Dlaczego to wszystko musiało być takie zawiłe? Skomplikowane? Planowaliśmy z Wynnem dzieci. Ale najwidoczniej...
Skinęłam powoli głową.
- Dziękuję. - wtuliłam się w niego, a on jeszcze mocniej mnie objął. Złapał mnie za głowę i przyciągnął do siebie.
- Jestem twoim przyjacielem, Mel. To mój obowiązek. - na moich ustach pojawił się uśmiech. Czułam, że on też się uśmiecha, gdy całował mnie we włosy. - I chyba tak ma zostać.
- Chyba tak.
I raczej wszystko inne nie było potrzebne.
Narazie wzięłam niezbędne rzeczy z domu Jeffersona. Nie chciałam robić tego szybko. Moim priorytetem było zdrowie mojego męża.
Małżeństwa się nie rozdziela. Masz tylko dwie połówki. Jeżeli już się połączyły, dbaj o tą jedność. O to jedno ciało. Bo ono nie jest tylko twoje. Ono jest w a s z e .
CZYTASZ
You're an evil
ChickLitBył złem, w którym się zakochała. Był złem, które stało się całym jej światem. Po czasie zrozumiała, że dłużej nie wytrzyma, wmawiała to sobie i trwała w przekonaniu, że chce spokoju. Jej życie bez niego wyglądało by inaczej. To prawda. Ale czy na p...