Wynn: Jestem. Możesz zejść do bufetu?
Powiedziałam Aaronowi, że muszę wyjść na moment. Uśmiechnął się ze zrozumieniem i z bólem podniosł. Schyliłam się, by cmoknąć go w usta.
- Za niedługo wrócę.
- Okej.
Niespiesznie odpuściłam salę Aarona. Chciałam z nim siedzieć. Nie chciałam go zostawiać. Ale zaraz powinien przyjechać Nathaniel, więc ja powinnam dać im wolną chwilę. Nie mogłam doczekać się wypisu Aarona. Pragnęłam okazać mu miłość, jakiej nigdy mu nie dałam, bo...spieprzyłam.
Wynn siedział zgarbiony tyłem do drzwi. Podeszłam do stolika i od razu usiadłam, powstrzymując go przed wstaniem. Uśmiechnęłam się przyjemnie, ale on skrzywił się, gdy próbował unieść kąciki ust.
- Coś się stało, Wynn? - spoważniałam i pochyliłam się. - Hej. - patrzył na mnie w ciszy. Jego wzrok wędrował po mojej twarzy, ale nie potrafiłam rozszyfrować sposobu. Dłonie miał splecione i ewidentnie się denerwował.
- To nie jest przyjemna rozmowa...Przynajmniej do takich nie należy. - zaczęłam się martwić i to bardzo.- Nie byłem z tobą do końca szczery. No i od początku.
- Jest coś o czym nie wiem. - przytaknął.
- Ukrywałem to. Przed wszystkimi. I nawet nie chodzi o to, że nigdy nam wyjdzie, więc niby to nie ma sensu, że mam wyrzuty sumienia i jest mi z tym źle, i to nie w porządku co do ciebie. Nie wiem co mam zrobić. Po prostu jako twój przyjaciel chcę prosić cię o pomoc, o radę.
- Zawsze będę twoją przyjaciółką Wynn. Zawsze. - w jego oczach pojawiła się ulga. Odetchnął ciężko i poprawił pozycję.
- Po waszym ślubie byłem wkurzony na wszystkich i wszystko. Nie potrafiłem znaleźć sobie miejsca i stałem się toksyczny. Nigdy się tak nie czułem, jak przez tych kilka miesięcy. - zmarszczyłam brwi, nie wiedząc do czego pije. - W parku poznałem dziewczynę. Była bardzo ładna i miła. Krzyczała do słuchawki i rzucała rękami. - lekko się uśmiechnął. - Potem cisnęła aparatem w moją stronę i dostałem w klatkę. - widząc moją zdezorientowaną minę, machnął dłonią. - Rozmawialiśmy długo, kilka razy się spotkaliśmy, ale nie na randkach. Umawialiśmy się na tej samej ławce. Potem...nie pamiętam, które zaciagnęło kogo do łożka, ale to się stało. I mimo że byłem na ciebie zły, a Aaronowi chciałem nogi z dupy powyrywać, bardzo ją polubiłem i przy niej czułem się lepiej. Zapominałem o chorobliwej zazdrości. I już myślałem, że coś z tego będzie, że ta dziewczyna w machoniowych włosach jest moim wybawieniem, ale...Zniknęła. Tak nagle. I tak szybko, jak się pojawiła. Nie przyszła do parku raz. Później drugi. Czekałem jeszcze ponad tydzień. W końcu zrezygnowałem. - oparłam twarz o dłoń zmartwiona. Wynn chciał się zakochać, a znowu doznał zawodu. Było mi go żal, bo nie zasługiwał na takie życie. - Wiesz, myślałem o niej bardzo często. Po naszym rozstaniu znowu wzięło mnie na refleksje i pojechałem tam. Pojechałem za pamięcią o niej. I naprawdę w życiu bym nie pomyślał, że ona tam będzie siedziała. Spokojna i smutna. Myślałem, że jej już nigdy nie zobaczę. Rozpoznałem ja od razu. Ta sylwetka, twarz. Tylko włosy inne, bo blond. - widząc jego uśmiech, sama się uśmiechnęłam.
- Ona rozpoznała ciebie?
- Czekała na mnie. - uniosłam brwi ze zdziwienia. - Szukała mnie, ale nie potrafiła, więc zrezygnowana liczyła na cud.
- Dlaczego nie szukała ciebie wcześniej?
- Tego sama nie umie mi powiedzieć, choć bardzo chce wiedzieć. Ale słuchaj uważnie, bo zbliżam się do punktu kulminacyjnego.- przytaknęłam. - Przeprosiła mnie na początku. Potem jeszcze chyba ze trzy razy. Trzęsły jej się ręce, więc chwyciłem je w swoje i wtedy spojrzała mi w oczy ze łzami. Chciała mi powiedzieć, że...- przełknął ślinę. - Mam córkę.
Zatkało mnie. Patrzyłam na niego z rozdziawioną buzią. Mrugnęłam kilka razy, ale wciąż jego obraz był nieco rozmazany.
- Chcesz mi...Przez tyle lat? Dopiero teraz ci powiedziała? Ile mała ma lat?
- Pięć. I ma na imię Isabelle. Ale woła na nią Bella. Podobno jest piękną blondynką. - uśmiechnął się słabo.
- Na pewno. - położyłam swoją dłoń na jego.
- Bo Lotta jest blondynką, wiesz? Farbowała wtedy często włosy.
- Widziałeś się z nią już? - pokręcił głową. - Zobacz ją. Jestem pewna, że w siedemdziesięciu procentach przypomina ciebie. - pogłaskałam wierzch jego zimnej dłoni. - Dlatego zniknęła. Dowiedziała się o ciąży. - skinął.
- Jestem na nią zły. Cholernie zły. Odebrała mi najpiękniejsze lata z córką.
- Może teraz dojrzała i chce to naprawić. Musiało być jej ciężko, a ciebie nie znała długo.
- Jest tylko rok młodsza.
- Ale jest matką twojej córeczki. - na moich ustach zagościł szeroki uśmiech. Ucieszyłam się z tej wiadomości. Zawsze chciał mieć córkę. Planował ją nawet ze mną, a okazało się, że już jest ojcem. Nie chciałam być zła na tę dziewczynę. Chciałam ją zrozumieć. Nie chciałam być zazdrosna, że Wynn ma dziecko, kiedy ja moim mężem tyle się o nie staraliśmy. Chciałam być innym człowiekiem. Lepszym. I miałam ogromna ochotę cieszyć się razem z tatusiem. - Wiem, że to zmienia wszystko i będzie ci ciężko, ale ja wciąż jestem. I kiedy już poznasz małą Bellę, ja też chce poznać je obie.
- Ale pomożesz mi? - przytaknęłam.
Potem obydwoje poszliśmy do Aarona. Nie wchodziłam jednak do środka. Był gotowy na odwiedziny. Nareszcie wszystko zaczęło się układać. Miało być dobrze.
Kiedy siedziałam na korytarzu i patrzyłam, jak mężczyźni podają sobie dłonie i z uśmiechem ze sobą rozmawiają, poczułam ciepło na sercu.
- Przełomowy moment. - usiadł obok i oparł się o ścianę.
- Bardzo. - zgodziłam się z nim.
- Rozmawiałem z lekarzem. Jutro dostanie wypis.
- Na pewno? Naprawdę? Jutro wróci do domu? - zaśmiał się krótko i złapał moją dłoń.
- Wciąż do dziewiątego dnia trochę ci zostało.
- No tak. Ale te dni będę początkiem.
- Nowym początkiem.
- I lepszym. - przytaknął.
- Zdecydowanie.
Przytuliłam się do niego szczęśliwa. Aaron wychodził do domu, Wynn miał rodzinę, a Nathaniel znowu był moim drogim kumplem. I on też był szczęśliwy. W końcu będzie mógł się ożenić z kobietą swojego życia. Tak długo na to czekał.
- Wysprzątaliśmy z Shailene jego mieszkanie. Ale zabroniłem jej wnieść tam twoje rzeczy.
- I dobrze. Potrzebuje jeszcze trochę czasu.
- Spokojnie. Poczekamy. - uśmiechnął się i cmoknął mnie w skroń. Potem powtórzył, szepcząc: - Poczekamy na was.
CZYTASZ
You're an evil
ChickLitBył złem, w którym się zakochała. Był złem, które stało się całym jej światem. Po czasie zrozumiała, że dłużej nie wytrzyma, wmawiała to sobie i trwała w przekonaniu, że chce spokoju. Jej życie bez niego wyglądało by inaczej. To prawda. Ale czy na p...