22.

376 13 0
                                    

Korzystałam z naszego życia. Chwytałam z nim chwile. Oczywiście, całe życie przed nami, jeszcze tyle razem przeżyjemy. Ale tak bardzo było mi dobrze tylko z nim, że bałam się... To nie świadczy o mnie dobrze - bałam się ciąży. Byłam za młoda. Nie chciałam dziecka, nie kiedy żyliśmy pełnią życia. Bo patrząc prawdzie w oczy miałam czas. Nie miałam za sobą ćwierć wieku, więc to by było zdecydowanie za wcześnie.

Ale to nie znaczy, że nie reagowałam. Nie brałam regularnie tabletek, a kochaliśmy się często. Mimo to, nie zaszłam w ciąże. Podświadomie poczułam lęk. Nie mogłam tego tak zostawić.

- Wejść z tobą? - przeniosłam na nią wzrok.

- Nie wiem, Brenna. Chyba się boję.

- Po prostu ci zależy.

Ostatecznie weszłam sama. Cała byłam spięta. Trzęsły mi się ręce. A co, jeśli okazałoby się, że jestem w ciąży? Jak miałabym powiedzieć Aaronowi? Jak miałam wytłumaczyć sobie, że damy radę?

Czułam się okropnie. Nie dość, że nieswojo, to jeszcze wiedziałam, iż jestem nie fair w stosunku do mojego męża. Powinien wszystko wiedzieć. Ja powinnam mu wszystko mówić. Przysięgałam przecież - żadnych tajemnic. To prawie jak zdrada.

- Co pani dolega?

- Nie wiem. - popatrzył na mnie z politowaniem, ale zmitygował się. Skinął i zaprosił na fotel. Wypytał o wszystkie możliwe intymne rzeczy. Trzęsły mi się dłonie. - Powiedzieć pani?

- Co?

- Prawdę. - z trudnością przęłknęłam ślinę.

- Niech pan powie.

- Wygląda na to, że przez najbliższy czas nie będzie pani miała dzieci. - serce mi stanęło. Pierwsze o czym pomyślałam, to że Aaron przecież...Ja muszę dać mu dziecko. Chcę. Bo go kocham. Nie wiedziałam czy ciąża nie byłaby lepsza. - Oczywiście, że to można leczyć. I da się. Ale wymaga długiej drogi, ciężkiej pracy, cierpliwości i czasu. - milczałam. - Jest pani bardzo młoda. Na dziecko jeszcze przyjdzie czas. - Co miałam powiedzieć? Dobrze?

- Da mi pan receptę, wskazówki, cokolwiek, prawda?

- Oczywiście.

Skoro to wymagało czasu i cierpliwości, musiałam zacząć działać. Im szybciej tym lepiej i Aaron by się nie dowiedział.

-Dziękuję.

- Spieszy się pani? - pokręciłam głową.

- On mnie bardzo kocha. Ja go bardzo kocham, a on tak bardzo chce dziecko.

- Nie wygląda pani na...

- Nie chciałam. Ale już wolałabym je mieć niż wiedzieć, że nie mogę. - znowu skinął i zaczął pisać.

- Proszę przyjść w następnym tygodniu. Zaczniemy działać. - uśmiechnął się, a ja próbowałam. Ale mi nie wyszło, bo poczłam łzy w oczach.

- Dziękuję.

***

Wróciłam do domu zmęczona. Nie widziałam męża cały dzień. Powinniśmy świętować. Odłożyłam torebkę i przeszłam przez hol. Potem stanęłam, jak wryta. Moje kąciki ust uniosły się wysoko. Przede mną stał stolik z liścikiem i bukietem róż, a na ziemi z płatków róż była ułożona droga, którą oświetlały małe świeczki na baterię.

Kocham tego mężczyznę.

Otworzyłam kopertę i zaczęłam czytać:

Najukochańsza Mel,

You're an evilOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz