Korzystałam z naszego życia. Chwytałam z nim chwile. Oczywiście, całe życie przed nami, jeszcze tyle razem przeżyjemy. Ale tak bardzo było mi dobrze tylko z nim, że bałam się... To nie świadczy o mnie dobrze - bałam się ciąży. Byłam za młoda. Nie chciałam dziecka, nie kiedy żyliśmy pełnią życia. Bo patrząc prawdzie w oczy miałam czas. Nie miałam za sobą ćwierć wieku, więc to by było zdecydowanie za wcześnie.
Ale to nie znaczy, że nie reagowałam. Nie brałam regularnie tabletek, a kochaliśmy się często. Mimo to, nie zaszłam w ciąże. Podświadomie poczułam lęk. Nie mogłam tego tak zostawić.
- Wejść z tobą? - przeniosłam na nią wzrok.
- Nie wiem, Brenna. Chyba się boję.
- Po prostu ci zależy.
Ostatecznie weszłam sama. Cała byłam spięta. Trzęsły mi się ręce. A co, jeśli okazałoby się, że jestem w ciąży? Jak miałabym powiedzieć Aaronowi? Jak miałam wytłumaczyć sobie, że damy radę?
Czułam się okropnie. Nie dość, że nieswojo, to jeszcze wiedziałam, iż jestem nie fair w stosunku do mojego męża. Powinien wszystko wiedzieć. Ja powinnam mu wszystko mówić. Przysięgałam przecież - żadnych tajemnic. To prawie jak zdrada.
- Co pani dolega?
- Nie wiem. - popatrzył na mnie z politowaniem, ale zmitygował się. Skinął i zaprosił na fotel. Wypytał o wszystkie możliwe intymne rzeczy. Trzęsły mi się dłonie. - Powiedzieć pani?
- Co?
- Prawdę. - z trudnością przęłknęłam ślinę.
- Niech pan powie.
- Wygląda na to, że przez najbliższy czas nie będzie pani miała dzieci. - serce mi stanęło. Pierwsze o czym pomyślałam, to że Aaron przecież...Ja muszę dać mu dziecko. Chcę. Bo go kocham. Nie wiedziałam czy ciąża nie byłaby lepsza. - Oczywiście, że to można leczyć. I da się. Ale wymaga długiej drogi, ciężkiej pracy, cierpliwości i czasu. - milczałam. - Jest pani bardzo młoda. Na dziecko jeszcze przyjdzie czas. - Co miałam powiedzieć? Dobrze?
- Da mi pan receptę, wskazówki, cokolwiek, prawda?
- Oczywiście.
Skoro to wymagało czasu i cierpliwości, musiałam zacząć działać. Im szybciej tym lepiej i Aaron by się nie dowiedział.
-Dziękuję.
- Spieszy się pani? - pokręciłam głową.
- On mnie bardzo kocha. Ja go bardzo kocham, a on tak bardzo chce dziecko.
- Nie wygląda pani na...
- Nie chciałam. Ale już wolałabym je mieć niż wiedzieć, że nie mogę. - znowu skinął i zaczął pisać.
- Proszę przyjść w następnym tygodniu. Zaczniemy działać. - uśmiechnął się, a ja próbowałam. Ale mi nie wyszło, bo poczłam łzy w oczach.
- Dziękuję.
***
Wróciłam do domu zmęczona. Nie widziałam męża cały dzień. Powinniśmy świętować. Odłożyłam torebkę i przeszłam przez hol. Potem stanęłam, jak wryta. Moje kąciki ust uniosły się wysoko. Przede mną stał stolik z liścikiem i bukietem róż, a na ziemi z płatków róż była ułożona droga, którą oświetlały małe świeczki na baterię.
Kocham tego mężczyznę.
Otworzyłam kopertę i zaczęłam czytać:
Najukochańsza Mel,
CZYTASZ
You're an evil
ChickLitBył złem, w którym się zakochała. Był złem, które stało się całym jej światem. Po czasie zrozumiała, że dłużej nie wytrzyma, wmawiała to sobie i trwała w przekonaniu, że chce spokoju. Jej życie bez niego wyglądało by inaczej. To prawda. Ale czy na p...