Budzik zadzwonił mi już o siódmej trzydzieści. Aaron wyłączył go i mocniej mnie objął. Było mi gorąco w jego objęciach i jeszcze pod kołdrą. Szturchnęłam go kilka razy, nie reagował, więc kopnęłam go w piszczel. Zaczął stękać, chciałam wykorzystać okazję... Nic z tego.
- Za pół godziny musimy wyjechać. Do domu Shailene jedzie się jakieś czterdzieści minut. Musimy wszystko doszykować, potem mam fryzjera i makijaż.
- No i? - burknął w mój dekolt.
- No i to, że dzisiaj, za...sześć godzin twój kumpel się żeni.
- Co? - podniósł głowę. - On naprawdę się żeni?
- Tak.
- Dzisiaj?
- Tak.
- Cholera.
***
Po drodze Aaron pytał, dlaczego nie nocowaliśmy w starym domu, jechał z niedozwoloną prędkością, na co starałam się reagować, ale widząc jego napięte mięśnie, zmieniłam zdanie i zaczęłam go uspokajać. Po długiej walce zwolnił i wyraźnie się odprężył. Chciałam dojechać na ten ślub i przeżyć, a on jako kierowca musiał być ostrożny, tym bardziej, gdy jechał autostradą.
Aaron wysadził mnie pod domem, a sam pojechał do hotelu, w którym spał pan młody.
- Pomóż mu się ubrać. I wiesz, tak po męsku. - zacisnęłam pięść.
- Najpierw muszę go obudzić.
- Myślisz, że jeszcze nie wstał? - wyciągnął moje rzeczy z bagażnika.
- A ty myślisz, że byłem na nogach od samego rana?
- A nie? - podszedł i chwycił mnie w talii.
- Ja nie spałem całą noc. A znając jego, będzie próbował to przespać. - zaśmiałam się, ale on szybko złączył nasze wargi. - Pomóż jej. Tak po damsku. - ze śmiechem pocałował mnie jeszcze raz, a potem odjechał z piskiem opon.
- Melanie! Nareszcie.
- Cześć, ciociu.
- Idź do niej, bo biega po całym domu i nie umie znaleźć sobie miejsca. - parsknęłam śmiechem. - Richard do niej mówi, ale ona go wcale nie słucha. - szła przy mnie szybkim krokiem.
- Spokojnie. To tylko ślub. - zaśmiała się razem ze mną.
- Jej to powiedz, a od razu rzuci w ciebie poduszką.
Ledwo weszłam do środka, już słyszałam panikę dziewczyny. Ruszyłam do salonu, a tam zobaczyłam blondynkę, która trzymała się za głowę, a potem ciskała w dywan poduszką.
- Shailene, kochanie. - interweniowałam od razu. Zatrzymała się i spojrzała na mnie dziwnie. - Idziemy się szykować. Raz, raz. - podniosłam ją. - Potem będziesz na mnie mówić, że nie zdążyłaś.
- Nie wiem, gdzie jest pierścionek.
- Jaki pierścionek?
- Zaręczynowy. - przeniosłam spojrzenie na jej rodziców. Mieli nieciekawe miny.
- Dzisiaj ważne są obrączki, a nie twój pierscionek. - chwyciłam ja pod ramię i zaprowadziłam na schody.
- Ale Nath...Ale ja muszę go mieć!
- Uspokój się. Zdążymy go znaleźć. Pewnie leży na wierzchu.
- Znajdziesz go?
- Jasne. - uśmiechnęłam się najszczerzej, jak umiałam. W rzeczywistości zaginięcie pierścionka było nieco...tragiczne.
CZYTASZ
You're an evil
ChickLitBył złem, w którym się zakochała. Był złem, które stało się całym jej światem. Po czasie zrozumiała, że dłużej nie wytrzyma, wmawiała to sobie i trwała w przekonaniu, że chce spokoju. Jej życie bez niego wyglądało by inaczej. To prawda. Ale czy na p...