26.

369 14 2
                                    

- Mel! Cóż to za zmiana. - przywitałam się z Rebecca buziakiem. - Jak na ciebie, to bardzo pozytywna.

- Potrzebowałam takiej. - zaśmiałam się krótko i odwiesiłam płaszcz. - Pierwszy pacjent?

- Za piętnaście minut.

- Zrobimy sobie kawę. - wzięłam ją za rękę i pociągnęłam do pokoju z ekspresem.

- A...Jak inne zmiany?

- Bez zmian. - odpowiedziałam obojętnie. Usiadła na blacie i patrzyła na mnie z miną zbitego psa. - Każde z nas ma teraz swoje życie i tym trzeba się zająć.

- To znaczy?

- Mam pracę. Pacjenci muszą mieć piękne i zdrowe zęby, a jego muszą umieć chodzić, biegać, skakać i nie narzekać, że coś boli.

- Faktycznie. To brzmi jak powołanie. - spojrzałam na jej poważną minę. Pokręciłam głową, a ona parsknęła śmiechem.

- Dzień dobry!

- O. Zalejesz mi wodą później, dobra?

- Jasne. - wyszłam do pacjenta.

- Dzień dobry. Zapraszam. - mężczyzna wszedł pewnie do gabinetu. Po dwóch kanałowych jedno dodatkowe nie robi wrażenia. - Znieczulenie? - zapytałam, zakładając rękawiczki. - przytaknął. - Rebecca!

- Idę! - ustawiłyśmy fotel, kubek został napełniony zimną wodą, on rozsiadł się wygodnie i zaczęliśmy ratować kolejnego zęba.

***

Nie wiedziałam, co ubrać. Nie mogłam wyglądać za ładnie. Ani nie mogłam pójść w dresach, które swoją drogą są najwygodniejsze. Trochę przed szafą stałam i zdecydowałam, że to jest zwylła kolacja, która ma na celu zapoznanie mnie z córką przyjaciela i jego, miałam nadzieję, przyszłą, pierwszą żoną. Wybrałam więc stonowane kolory spodni i bluzki. Ładniejszy sweter i odpowiednie buty - byłam gotowa.

- Nie podałeś mi adresu.

- Cholera. Faktycznie. Przepraszam. - zaśmiałam się.

- Właśnie wsiadam do samochodu. Masz minutę. - po drugiej stronie słyszałam parę drobnych przekleństw. - Twoja córka to słyszy?

- Właśnie się ze mnie śmieje. - oparłam głowę o zagłówek i uśmiechnęłam się szeroko. - Chyba ma mój charakter.

- Albo nie poznałeś do końca Lotty. - westchnął. - Będziesz miał w domu dwie kobiety i to za jednym razem. Szacuneczek.

- Nie spodziewałabyś się, co?

- Nie po tym, co kiedyś mówiliśmy. - włożyłam kluczyk do stacyjki.

- Widocznie tak miało być. I widocznie mam ogromny dług do spłacenia wobec Aarona.

- Możliwe.

- Cholernie ogromny. Nie wiem nawet, jak mam go przeprosić za to wszystko.

- Ja też nie. - odparłam cicho. Wynn podał mi adres, a ja od razu wpisałam go do GPSa. - Dzięki. Za jakieś dwadzieścia minut powinnam być.

- Czekamy.

Stałam w dwóch korkach. Zaczął padać deszcz. Zacisnęłam usta i nie pozwoliłam odebrać sobie pozytywnej energii. Miałam widzieć, jak wszystko kwitnie, układa się w całość, jak powinno było od początku. Właśnie tak miało to życie wyglądać. Ale droga była kręta. Pełna pagórków i przeszkód. Ale nawet mając takie życie warto żyć. Ile dzieje się po drodze? Jak wiele możemy poczuć? Życie jest tylko jedno. Nie warto odrzucać go przez jakieś niepowodzenia.

You're an evilOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz