Rozdział 21

2.2K 188 276
                                    


Witajcie, kochani! 21 rozdział zawitał!

Co tam u Waaas słychać? Jak pierwsze dni nowego roku szkolnego? ;)  Ja jestem trochę wkurzona, bo dopiero wczoraj się dowiedziałam, że za tydzień w sobotę mam pierwsze zajęcia >_< Cóż, z dwojga złego to dobrze, że nie dowiedziałam się dzień przed -__-

Dziękuję za gwiazdki (wybiło ich już 900, teraz już 929 O_O ). Dziękuję za przecudowne komentarze! Rety, jak je czytam, każdy z osobna, powoduje u mnie ogromnego banana na twarzy! Nawet te, gdzie chcecie mnie pozabijać, za to, że długo nie wstawiam nexta :P No i mamy 5k wyświetleń ;__; Teraz już 5.4! Aww!Aww!  Jesteście po prostu wielcy!

Koniec bezsensownego przemówienia, które może Was zdołować(XD), czas na konkrety! :P

_________

~NARUTO POV~

Rozmowa z Sasuke sprawiła, że mimo powrotu do celi czułem się o niebo lepiej. Miał stuprocentową rację. Może tutaj przebywałem sam, odrzucony przez wszystkich, ale w rzeczywistości tak nie było. Miałem rodzinę, przyjaciół i Sasuke... No właśnie, Sasuke. Mimo wszystko zauważyłem, że jego zachowanie diametralnie się zmieniło. Był milszy, bardziej wyrozumiały i łagodny. Nie przypominał siebie chłodnego i obojętnego sprzed kilku dni. A ten całus potwierdził te przypuszczenia. Co najdziwniejsze zrobiło mi się ciepło. Nie wiedziałem dlaczego.

Zastanawiałem się tylko co, a raczej kto jest tego powodem. Skoro jak mówił jest homo, więc to pewnie jakiś chłopak. Hmm.  Ciekawe jaki jest - myśląc tak położyłem się na pryczy. Gdzieś w środku poczułem nutkę zazdrości. Mi się nie udało tego zrobić. Ale chwila.... Czy ten chłopak nie będzie zazdrosny, że Sas zamieszka u mnie?

Nie zauważyłem kiedy, a zasnąłem. Nie obchodziło mnie miejsce. Dzięki uczuciu, że jest ktoś obok mnie chociażby duchem, sprawiło iż poczułem się jak w domu.

~*~

~SASUKE POV~

Prosto z komendy pojechałem busem do "domu", aby zabrać najpotrzebniejsze rzeczy i wypełnić złożoną przez Młotka prośbę. Dopiero podczas tej podróży dotarło do mnie co zrobiłem. Pocałowałem go. Co prawda nie w usta, a w policzek, ale to i tak... Przesadziłem. To powinno poczekać. Bynajmniej do chwili jak wszystko się ułoży. Miałem tylko nadzieję, że zrozumiał iż to był przyjacielski gest.

Z takimi myślami dotarłem na miejsce swej podróży. Ku mojemu szczęściu nikogo nie było w mieszkaniu, dlatego też szybko schodami na górę pobiegłem do swojego pokoju. Do szkolnego plecaka powrzucałem zeszyty potrzebne do szkoły i życia, a do małej torby podróżnej włożyłem kilka ubrań, oraz kilka niezbędnych przyborów z łazienki.

- To chyba wszystko - wyszeptałem sprawdzając pakunki po raz ostatni. Gdy potwierdziły się moje słowa zarzuciłem plecak na ramię, a torbę wziąłem do ręki. Nie czekając na szczęście zwane przybyciem, któregoś z członków mojej rodziny opuściłem pokój, a po chwili i "dom". Zamknąłem go na klucz i ruszyłem w dalszą drogę. Drogę do miejsca, którym mógłbym nazwać domem, gdybym mieszkał tam od dziecka. Dom Naruto i Hikaru, który na kilka dni miał stać się moim domem.

Po trzydziestu minutach spacerowego  tępa dotarłem do mieszkania Namikaze. Podszedłem do drzwi i zadzwoniłem. Od razu usłyszałem kroki, otworzył mi blondyn.

- Och, Sasuke! W końcu jesteś! - ucieszył się na mój widok, a  ja uśmiechnąłem się lekko.

Wtedy zdałem sobie sprawę, że coś nadlatuje w moją stronę. Z przyzwyczajenia po atakach Itachiego zrobiłem unik. Jak się okazało, był to dobry ruch, bo w moim kierunku leciał wazon, który rozbił się na drzwiach. W pomieszczeniu stanęła jego żona, jej włosy falowały.

Nadzieja jest drugą duszą nieszczęśliwca (NaruSasu) [Stare] (W Trakcie Poprawek)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz