Rozdział 7

2.8K 235 265
                                    


Zanim przejdę do pisania rozdziału, mała informacja. Można powiedzieć, że zawiera spoiler, ale nie chcę abyście później dziwili się czy cuś... Rozdział zawiera sceny... nie, nie erotyczne jak kilka osób pisało pod ostatnią częścią (XD), więc muszę was już zmartwić na wstępie XD Sceny zawierające przemoc, więc umm jakby to... bądźcie przygotowani. ( cóż, w tagach opowieści jest  "przemoc", ale wolę przypomnieć - kolorowo nie jest) Sama się zastanawiam ile będę to pisać, bo jest ciężko, nie powiem :c

_______________


- Poczekaj, wpadłem na pomysł... Może w podzięce za to, że przyprowadziłeś Hikaru zjesz dziś u nas kolację? – zaproponował, a ja aż przetarłem zdumiony oczy.


C-co? Co on mi proponuje? – pomyślałem.

- Bo to nie byłoby fair z mojej strony – podrapał się po karku – A Hikaru nie będzie miał nic przeciwko, prawda? – spojrzał na syna z uśmiechem.

- Prawda! – pokiwał głową i energicznie podskoczył – A potem pobawilibyśmy się razem, braciszku! – podbiegł do mnie i złapał mnie za ręce, patrząc jak na jakiś ósmy cud świata.

Zmrużyłem oczy i popatrzyłem to na blondyna, a to na jego syna. Propozycja bardzo miła, ale to wszystko jest za piękne, aby było prawdziwe. Może kryje się za tym jakiś podstęp? A poza tym nie znam tych ludzi, może i wydają się w porządku, ale tylko tutaj tacy są? Nie do końca ufam doktorkowi, na dodatek teraz zna mój sekret, może nie do końca, ale jest na idealnej drodze i może nie dotrzymać słowa i już działać, lub zacznie mnie jakoś straszyć... Jedno wiem na pewno, odmówię.

Zamrugałem oczami, aby ostatecznie przybrać obojętny wyraz twarzy.

- Nie... - powiedziałem – Nie pójdę, do was na kolację.

Widziałem jak w jego oczach maluje się mały zawód, ale szybko znikł. Namikaze uśmiechnął się szeroko.

- Szkoda – pogłaskał tego małego potwora po włosach – Żałuj, ominęła Cię właśnie wspaniała wyżerka – zaśmiał się nerwowo.

Dzieciak popatrzył na niego jakby zmartwiony, a po chwili zwrócił wzrok na mnie, był on bardzo chłodny. Czyżbym w jakiś sposób zdołował ojca, a jednocześnie zdenerwował malca? Zrobiło mi się głupio, kolejny raz w ciągu kilku dni.

- Może następnym razem... - dopowiedziałem szybko – Dziś nie było mnie w szkole, więc muszę iść do kolegi po notatki.

Blondyn wyprostował się.

- Nie byłeś w szkole? Chyba nie przez badania?

- U-Um.. można tak powiedzieć – przytaknąłem, a on jakby nigdy nic walnął mnie w głowę.

- Idiota! Może i kazałem Ci przyjść, ale nie musiałeś z tego powodu zrywać całego dnia! Jak widzisz siedzę tu do 16, mogłeś przyjść po lekcjach.

Wzruszyłem ramionami mamrocząc naburmuszony. Czemu mi się oberwało? Tak to nalega na coś, a jak co do czego to dostaję za to?! Ten człowiek jest dziwny!

- I tak jestem klasowym... Nie, szkolnym geniuszem więc to nie problem – mruknąłem, a on uspokoił się trochę.

- Geniuszem? Takim typu „O jestem najlepszy i nikt mi nie podskoczy?", czy takim, z którym można pogadać?

Cholera, to już była obraza, mimo, że słowa trafne. Popatrzyłem na niego gniewnie, a on zaśmiał się.

- Aha, jednak ten pierwszy typ, w sumie nie mam co się dziwić – pokiwał głową plącząc ręce na klacie – Tutaj też reprezentowałeś taką podstawę.

Nadzieja jest drugą duszą nieszczęśliwca (NaruSasu) [Stare] (W Trakcie Poprawek)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz