Związek. Chłopak i dziewczyna. Mężczyzna i kobieta. Dwoje kochanków, zaślepionych namiętnością.Dopóki relacja opiera się na powyżej opisanej reakcji, możemy być pewni jednej rzeczy: to nie jest miłość. Czasami przeradza się w głębsze uczucie, właśnie takie, jak wcześniej wspomniana miłość, lecz nie zawsze pasja i adoracja zmienia się w ten sposób. W końcu nie każdy kwiat wydaje owoc, który można skonsumowć.
Katherine i Shawn naprawdę ładnie razem wyglądali. Uwielbiali patrzeć sobie w oczy, trzymać się za rękę, całować... Aura, która ich otaczała, na pierwszy rzut oka wyglądała, niczym słodka, młodzieńcza miłość. Niestety, jedyne, co trzymało ich razem - A przynajmniej ze strony Kath - to desperacka potrzeba posiadania "drugiej połówki" przy sobie.
Kiedyś, bardzo dawno temu, wystarczyła jej najlepsza przyjaciółka, Emeraude. Em była lekarstwem na wszystkie jej problemy. Zawsze wiedziała, co robić, nie ważne, w jakie kłopoty wpakowała się Katherine Donnovan.
Z czasem, gdy w organizmach nastolatek zaczęły buzować hormony, ich relacja stała się dosyć burzliwa. Kath bardzo chciała znaleźć sobie chłopaka, zakochać się i robić wszystkie te tandetne rzeczy, choć jeszcze miesiąc temu, na samą myśl o nich się wzdrygała.
Emeraude nie czuła tej potrzeby. Miała swoją przyjaciółkę, czyli miała wszystko. Co by się nie działo, Kath była odpowiedzią na każde z pytań, które kiedykolwiek zadała.
Jej piękne, ciemnobrązowe oczy, które tak błyszczały, gdy się cieszyła. Delikatny nosek, który przypominał o guzikach. Wiśniowe usta, tak drobne, że aż urocze. Rudawe włosy, które były wynikiem eksperymentów z farbami. Oliwkowa karnacja, która tak dobrze przyjmowała opaleniznę.
Bez wątpienia, Katherine Donnovan była śliczna. Emeraude wiedziała to od zawsze, lecz przyznała się do tego przed samą sobą za późno. W końcu Shawn też tego dojrzał, czyż nie?
Ale, suma summarum, nic nie trwa wiecznie, a co się odwlecze, to nie uciecze, czyż nie?
Namiętność jest jak płomień. Pali się w nas, parzy, aż w pewnym momencie ogień słabnie. Ktoś odciął mu dopływ tlenu. Jeżeli obserwator jest cierpliwy, po chwili dostrzega, jak ów płomień gaśnie. I to właśnie spotkało Katherine i Shawna.
- Katherine Donnovan, tak nie może być - powiedziała zdenerwowana Emeraude.
Pocieszanie najlepszej przyjaciółki po zerwaniu z idiotycznym chłopakiem nigdy nie należało do prostych rzeczy. Zwłaszcza, gdy ów niewiasta jest zaślepiona żalem. Właśnie w takiej sytuacji znalazła się brunetka. Żadne tłumaczenia nie zdały się na nic. Kath wciąż płakała i obarczała winą siebie.
- Em, ty nic nie rozumiesz! - Podniosła głos rudowłosa. - On mnie zostawił, opuścił, porzucił!
Całe to gadanie zaczynało irytować nieszczęsną Toubię. Jakby tylko mogła, walnęłaby ją z całej siły w ten pusty łeb i nakrzyczała za idiotyzm, który właśnie sobą reprezentowała.
YOU ARE READING
Brightest Stars
FanfictionKiedy bywam smutna, powstają smutne opowieści. Kiedy bywam wesoła, piszę o szczęściu innych ludzi. Ale bywają też chwile, gdy nie czuję nic. I w chwilach takich, jak ta, widać najlepiej, że nic nie jest tylko czarne, albo tylko białe.