Nie, to na napewno nie był poranek na Baker Street, który można by nazwać codziennym.
Martin biegał po pokoju bawiąc się sztucznym samolotem, a Sky próbowała go uspokoić.
Pani Hudson już chyba piątą godzinę przesiedziała zamknięta w kuchni, bo jak stwierdziła musi się skupić, żeby ugotować najlepsze potrawy świąteczne.
-Dzień dobry wszystkim!- Do salonu w mieszkaniu 221b wpadła nagle Harry
Omiotła pokój wzrokiem i zauważyła Sky.
-My się chyba nie znamy- Uśmiechnęła się, chociaż wyglądała na troszkę speszoną- jestem Harriet, dla przyjaciół Harry- Podała jej dłoń.
Sky popatrzyła na nią i również się uśmiechnęła, uścisnęła dłoń siostry Johna.
-Więc ty jesteś Martin, tak?- Zwróciła się do chłopczyka
-Taaak- Przeciągnął słowo- A pani to Harry, siostra wujka Johna, tak?
-Dokładnie- Odpowiedziała po czym poczochrała włosy malucha- macie coś do jedzenia?- Spytała po chwili- umieram z głodu!
Dziewczyna rozłożyła się na fotelu czekają aż przyniosą jej coś do jedzenia.
-Harry? Chcielibyśmy ci coś powiedzieć- Zaczął Watson
No tak jego siostra nie wiedziała jeszcze, że są razem.
Rzuciła tylko na niego wzrokiem i czekała na kontynuacje.
Wyglądał na naprawdę bardzo zmęczoną.
-Bo my jesteśmy razem- Dokończył za niego Sherlock
Harry tylko się uśmiechnęła.
-Wiedziałam od początku, a teraz mogłabym iść się przespać, bo wieczorem zasnę przy kolacji.
-Jasne, idź na dół do pani Hudson, masz spać gdzieś u niej- Rzucił John zdziwiony reakcją siostry albo raczej jej brakiem
-Tylko uważaj na patelnie!- Krzyknął Martin do wychodzącej dziewczyny- bo ja już prawie dostałem w twarz.
Około osiemnastej przyszła Molly ubrana w za dużą sukienkę i z wielkim workiem prezentów.
-Cześć! Pomoże mi ktoś?
Do dziewczyny podbiegł Martin biorąc od niej kilka prezentów.
-Czy coś z tego jest dla mnie???- Zapytał
-Nie wiem, sprawdzimy później- Uśmiechnęła się Molly
Po chwili do mieszkanka weszli elegancko ubrani Mycrofta i Greg. Jeden rzucił się na ciasteczka a drugi usiadła spokojnie przy stole. Chyba nie trzeba mówić jaki był podział tych roli.
-Dobry wieczór moi kochani!- Powiedziała Pani Hudson niosąc róże dania i serwując je ma stół- a gdzie Sherlock i John?
W tym samym czasie nasza kochana dwójka siedziała w swojej sypialni przekopując całą szafę, ponieważ detektyw uważał, że nie ma w co się ubrać.
-Sherly, kochanie jako gospodarze powinniśmy już tam być- Stwierdził blondyn
-Ale co ja poradzę, że we wszystkim wyglądam jak kretyn?
-Moim zdaniem wyglądasz idealnie, we wszystkim- Powiedziała Watson, po czym przyciągnął ukochanego do namiętnego pocałunku
Po chwile przerwał przez co zobaczył grymas na twarzy ukochanego.
-Ubierz się, bo już jesteśmy spóźnieni- Stwierdził lekarz
Gdy zasiedli do zapełnionego różnymi, przygotowanymi przez panią Hudson potraw i usłyszeli dzwonek do drzwi jednogłośnie pomyśleli czy naprawdę nie mogą mieć jednego normalnego dnia?
CZYTASZ
It is what it is| Johnlock
Fanfikce"-Kochasz go?-Zapytał Mycroft -Nie wiem, wydedukuj moje uczucia. -Ty je posiadasz?- Zaśmiał się brat -Podobno tak. -A więc kochasz go?- Powtórzył się -Czy gdybym go nie kochał to rozmawiałbym teraz z moim Pan Rząd Brytyjski bratem, prosząc go o pomo...