6.

2.8K 248 317
                                    

Kocham zdjęcie z mediów😂

---------------------------------------------

-Słyszałeś o tym, że dzieci z tego domu dziecka trafiły do rodzin zastępczych? Oprócz Isabelle, Elizy, Jacoba i Martina. To ten chłopak z którym rozmawiałeś, prawda?

Poranek na Baker Street przebiegał jak zwykle. Przyjaciele popijali herbatę, przeglądają gazety w poszukiwaniu jakieś sprawy, której Sherlock nie uważał za nudną.

Tak było i dzisiaj dopóki John nie natknął się na ten artykuł.

Albowiem detektyw zareagował w sposób conajmniej dziwny.

-A może Jawn...albo nie to zły pomysł.

-Możesz mi po prostu powiedzieć o co ci chodzi?

-Może zaprosilibyśmy tego Martina do nas na święta? Jest sam w jakimś strasznym domu dziecka.

-Bez przesady, chyba nie jest tam tak źle.

-Tylko na Wigilie, proszę.

-Nie wiemy kim jest i czy w ogóle będzie chciał z nami spędzać święta.

-Upieczemy ciasteczka! Będzie jak w prawdziwej rodzinie!

-W prawdziwej rodzinie? Dwójka przyjaciół i chłopczyk z domu dziecka którego nie znamy.

-To właśnie może być moja rodzina.- Stwierdził Holmes

-Czemu ja zawsze zgadzam się na twoje głupie pomysły?

-Bo nie są głupie tylko genialne.

-Jaki dzisiaj mamy dzień?- Zapytał nagle lekko zdenerwowany doktor spoglądając na zegarek

-Czwartek.

-O, matko! Jestem spóźniony!

-Gdzie?

-Zapomniałeś, że mam prace?!?

-Czasami znikałeś to fakt, ale jakoś nie zastanawiałem się gdzie.

Gdy tylko blondyn wyszedł, Sherlock zaczął rozwieszać jemioły. Miał nadzieję, że w świątecznym klimacie znają się pod nią i wtedy doktor będzie już tylko jego. Miał też nadzieję, że wtedy nie będzie tam Martina. Co mu w ogóle strzeliło do głowy, żeby go zapraszać? Jakiś swiąteczny duch. Nie chciał żeby ten słodki chłopczyk spędzał święta sam.

Nagle do pokoju weszła jego nie-gospodyni.

-Sherlocku, powieśmy razem lampki na dachu, proszę. Zawsze chciałam wejść na dach i wreszcie mam okazje.

Holmes popatrzył na nią wzrokiem mówiącym "czy ta kobieta całkowicie oszalała?"

-No nie patrz tak na mnie. Mój mąż handlował narkotykami, robiłam bardziej niebezpieczne rzeczy niż chodzenie po dachu.

-Na przykład tańczyła pani na rurze, przed grupką narkomanów- Prychnął detektyw

-Chyba nie wyszukiwałeś tego na YouTubie?

-To był tylko eksperyment.

Nagle telefon Holmes zawibrował.

It is what it is| JohnlockOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz