13.

1.7K 140 67
                                    

Przepraszam musiałam to wstawić na walentynki😂⬆️  (+zresetował mi się telefon bo był w naprawie, więc nie mam żadnych sensowniejszych zdjęć XD)
Fani Arctic Monkeys zrozumieją😂
——————————————————

-Halo, słyszy mnie pan? Czemu pan nie odpowiada? Halo?

-Przepraszam, jestem w małym szoku. Mogłaby pani powtórzyć ostatnie słowa?

-Dalsza rodzina Marthy chętnie ją przygarnie.

-Ale ona świetnie się u nas czuje, a tamtych ludzi nawet nie zna, jest w dużym szoku po śmierci rodziców, nie powinna narazie zostać u ludzi którym ufa?

-Niestety takie jest prawo, panie Watson. Nie jest pan ani jej rodziną, ani opiekunem prawnym, więc szanse na to, że pozostanie u was są zerowe, szczególnie, że rodzinawyraziła chęć zaopiekowania się małą.

-Dobrze, dziękuje, kiedy ma samolot do Stanów?

-Jutro o dwunastej, z lotniska London Luton, będzie tam czekał jej wujek, wystarczy ją odwieźć, więc nie musi się pan o nic martwić.

-Ale jeden dzień to za mało na pożegnanie. Czy pani ma dzieci? Napewno nie oddałaby ich pani za żadne skarby.- Powiedział już łamiącym się głosem John.

-Wiem, że to dla pana trudna sytuacja, ale niestety to jest od nas wymagane. Do widzenia.

-Miłego dnia.- Odpowiedział blondyn już przez łzy.

I jak powie to Marcie i Sherlockowi, no i Martinowi? Przecież wszyscy się załamią, a szczególnie dziewczynka. Za to Sherlock znowu zamknie się w sobie, przez stratę ważnej dla niego osoby. No cóż ale lepiej powiedzieć im to teraz, niż jutro o dwunastej powiedzieć „No jadę odwieźć Marthe na lotnisko, ponieważ jej krewni stwierdzili, że ją przygarną, a my nie możemy nic zrobić. Nie powiedziałem wam, bo bałem się reakcji i tego, że się załamiecie."

-Chyba musimy pogadać.- Mówi John wchodząc do pokoju dzieci, to znaczy Martina w którym stało prowizoryczne łóżko dziewczynki.

Na podłodze, siedział Sherlock z Martinem i Marthą. To wyglądało tak uroczo, że zastanawiał się czy nie wmówić krewnym, ze Martha umarła i zatrzymać ją nielegalnie w domu.

-O czym wujku?- Pyta dziewczynka, patrząc na Watsona swoimi dużymi, rezolutnymi oczami.

-Przed chwilą dzwoniła pani z policji- teraz już wszystkie oczy były zwrócone na niego.- i powiedziała, że nie możesz u nas zostać.- dokończył, a po jego policzku spłynęła łza.

Naprawdę przywiązał się do tej małej, była mądra, energiczna i świetnie dogadywała się z Martinem. Bez niej w domu będzie pusto.

-Ale jak to?- Pierwszy odezwał się Holmes, po dość długiej ciszy.

-Jej krewni z Ameryki wyrazili chęć opiekowania się nią, a my nic nie możemy zrobić.

Martin i Martha się popłakali, dosłownie w tym samym momencie dotarło do niech co się stało, a z ich oczu wypłynęły strużki łez.

-Ale John, naprawdę nic nie da się zrobić?- Zapytał Sherlock, chyba po raz setny od godziny.

Po tej rozmowie, wmówili dziewczynce, że będzie fajnie i będą ją odwiedzać, przecież nie mogą się teraz załamywać bo jeszcze uwierzy, że trafi do złych ludzi i będzie nieszczęśliwa. Spakowali jej cały dobytek, a nie był on za duży i dali jej czas, żeby pobawiła się z Martinem. Natomiast Holmes i Watson usiedli w swoich fotelach, popijając bawarkę.

It is what it is| JohnlockOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz