6

636 61 12
                                    


- W zamrażarce macie obiady na najbliższe dni. Wieczorem wyciągacie to, na co macie ochotę i rano już powinno być rozmrożone – słyszę, jak obcasy mamy rytmiczne uderzają o panele w przedpokoju.

- Wiem, wiem – zaśmiał się tata i pewnie przewrócił oczyma. - Przecież to nie pierwszy raz, jak zostajemy sami.

- Ostatnim razem prawie spaliliście dom – zadrwiła mama, a ja zachichotałam. - To nie jest śmieszne Eva – skarciła mnie wzrokiem, kiedy weszła do kuchni.

- Przepraszam – rzuciłam, chociaż wciąż miałam ochotę się śmiać. - Mogę pójść jutro do Isabelle? - Spojrzałam na nią z nadzieją.

- Jak odrobisz zadania – powiedziała – i przyniesiesz co najmniej czwórkę z tej kartkówki z matematyki.

- Mamo! - Krzyknęłam, bo dobrze wiedziałam, że nie ma szans na to, bym dostała aż tak wysoką ocenę. I ona też to wiedziała.

- Znasz zasady Eva – posłała mi złośliwy uśmieszek, po czym narzuciła na siebie płaszcz. - Taksówka już czeka – rzuciła, wyglądając przez okno. - Na mnie już pora – spojrzała na mnie, a potem na tatę. - Bądź grzeczna – cmoknęła mnie w czoło, po czym podeszła do taty i pocałowała go w usta. - Kocham was – uśmiechnęła się do nas.

- My ciebie też – tata odwzajemnił gest i przyciągnął mnie do siebie. Pomachaliśmy jej, a ja podbiegłam do okna, by popatrzeć na to, jak wsiada do samochodu i odjeżdża.

Za plecami usłyszałam westchnięcie i skrzypienie krzesła.

- No to zostaliśmy sami gwiazdko – parsknął. - Gotowa pełnić funkcję pani domu?

Odwróciłam się z uśmiechem i ochoczo pokiwałam głową.

- Przez najbliższy tydzień będę panią Mohn – zachichotałam. - Tato – zaczęłam, po czym spuściłam wzrok.

- Tak? - W jego głosie usłyszałam niepokój.

- Bo ja na pewno nie dostanę czwórki z tej kartkówki – wyrzuciłam z siebie. - Ale mogłabym pójść do Isabelle? Proszę, wszystkie dziewczyny tam będą, a ja nie chcę odstawać – spojrzałam na niego błagalnie, a on wybuchnął śmiechem.

- Możesz, ale to zostanie między nami, dobrze? - Puścił do mnie oko, a ja do niego podbiegłam.

- Dziękuję! Jesteś najlepszy – pocałowałam go w policzek, a on zachichotał.

- Nie podlizuj się. Już dziewiętnasta, zmykaj do kąpieli młoda damo – pogroził mi palcem, a ja tylko zasalutowałam. Zawsze tak robiliśmy, co było nawiązaniem do rygorów, które narzuciła na nas mama.

- Już idę – westchnęłam, sięgając po ciastko, które leżało na kuchennym blacie.

- Żebyś potem umyła zęby! - Usłyszałam za sobą, po czym wybuchnęłam śmiechem.

Skierowałam się do swojego pokoju, gdzie z szuflady wyciągnęłam majtki. Chwyciłam piżamę, która leżała na moim łóżku, po czym związałam włosy w kucyk. Wzięłam ze sobą książkę, którą w końcu chciałam dokończyć. Poszłam do łazienki, gdzie od razu napuściłam wody do wanny. Nalałam odrobinę płynu do kąpieli, po czym rozejrzałam się za ręcznikiem. Weszłam do wanny i poczułam przyjemne ciepło. Na gąbce umieściłam odrobinę żelu i niespiesznie sunęłam po swoim ciele.

- Umyć ci plecy? - Usłyszałam głos taty, co strasznie mnie speszyło. Podziękowałam sobie w myślach za to, że wlałam płyn do kąpieli, przez co piana okrywa moje ciało.

Dark GreyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz