2

578 63 17
                                    


Uważnie rozglądałam się po mieszkaniu, które od wczoraj należy do mnie. Metraż jest znacznie mniejszy, niż w moim poprzednim mieszkaniu, ale to jest znacznie przytulniejsze.

- Dziękuję – uśmiechnęłam się do Yousefa, który wniósł właśnie ostatni karton do pomieszczenia. - Nie wiem, co bym bez ciebie zrobiła – zaśmiałam się. - Nigdy nie odpłacę się tobie i Sanie, wiesz o tym?

- Nie wygłupiaj się – mężczyzna uważnie na mnie spojrzał. - Ciesz się, że Sana tego nie słyszała, bo zaczęłaby swój monolog, o tym, że przyjaciele są rodziną. Więc kiedy parapetówka? - Zaśmiał się, opierając o blat.

- Jak tylko wszystko posprzątam i porozkładam – założyłam włosy za ucho. - Czyli za jakiś tydzień, bo teraz pracuję na rano – westchnęłam.

- Co u moich dzieciaków? - Spojrzał na mnie z uśmiechem, po czym usiadł na krześle w salonie.

- Pytają o ciebie, co sprawia, że jestem zazdrosna – wybuchnęłam śmiechem.

- Widzisz? A tak się wzbraniałaś przed tą pracą – zadrwił.

To prawda. Nie chciałam pracować w przedszkolu, bo nie sądziłam, że się do tego nadaję. Po sytuacji z Williamem wyprowadziłam się i przez kilka dni mieszkałam u Sany, gdzie zajmowałam się Anwarem. Pewnego dnia Yousef wrócił z pracy, oznajmiając, że idzie na urlop tacierzyński, przez co zwalnia się miejsce w przedszkolu. Sana uznała, że to idealna praca dla mnie, skoro na studiach zrobiłam kursy nauczycielskie. Sęk w tym, że nie chciałam uczyć. Nie chciałam brać odpowiedzialności za cudze dzieci, ale potem zrozumiałam, że to moja szansa, na nowy początek. Dlatego poszłam na rozmowę kwalifikacyjną i jakimś cudem praca była moja.

- Oj tam – przewróciłam oczyma. - Zrobić ci coś do picia? - Podrapałam się po głowie, a po chwili poczułam się tak, jakbym sama dała sobie w twarz. Bo kiedyś dokładnie ta scena miała już miejsce. Nowe mieszkanie, pomoc w przeprowadzce i moje pytanie, czy w ramach podziękowania zrobić coś do picia. Wtedy to był Chris, któremu zaserwowałam lemoniadę. Dzisiaj sytuacja była całkowicie inna, ale wspomnienia, jak na złość wciąż wracały.

- Kawę, jeśli możesz – uśmiechnął się do mnie. - Pomóc ci z rozpakowaniem mebli? - Spojrzał na mnie. - No, chyba że Noora i William przyjdą później – wzruszył ramionami.

- William jest w Szwecji – odparłam, zalewając wrzątkiem kawę. - Noora przyjdzie wieczorem, ale wątpię, że będziemy rozpakowywać moje pudła.

- Pojechał do Chrisa? - Usłyszałam i niemrawo pokiwałam głową. - Wiesz – zaczął, po czym na chwilę zamilkł – odkąd Chris wyjechał, nasz kontakt się urwał – spojrzał na mnie uważnie. - Wiem, że doszedłem do gotowej paczki, ale zawsze czułem, że chłopaki traktowali mnie jak swojego – zaśmiał się. - Próbowałem do niego dzwonić, to albo nie odbierał, a gdy odbierał, to rozmawiał ze mną tak, jakby tego nie chciał. Po pewnym czasie po prostu odpuściłem. I mnie to boli Eva – poprawił włosy. - Boli mnie to, bo odnoszę wrażenie, że to moja wina.

- O czym ty mówisz Yousef? - Zaśmiałam się. - Chris podejmuje własne decyzje jak każdy z nas.

- Chodzi o to, że – przygryzł wargę – Chris w pewnym momencie spotykał się ze mną chętniej niż z Williamem – westchnął. - Chris — spojrzał na mnie — on wypytywał mnie o Anwara, o to, jak Sana zachowywała się w ciąży i w ogóle – rzucił, a ja poczułam, że wszystkie chęci do życia, które ostatnio odzyskałam, odeszły w cholerę. - Pewnego razu powiedział, że nie wie, jak sobie z tym wszystkim poradzi – spojrzał na mnie. - Nie wiedział, czy będzie w stanie z tobą żyć, po tym wszystkim. I ja naprawdę nie miałem złych chęci Eva – Yousef szybko spuszcza wzrok. - Chris był moim przyjacielem i to po prostu była męska rozmowa.

- Przecież nic nie mówię Yousef – westchnęłam, modląc się, by Yousef nie powiedział, co takiego doradził Chrisowi, bo kompletnie nie chciałam tego wiedzieć.

- Powiedziałem mu, że świat nie kończy się na tobie, ale to były tylko żarty – westchnął, a ja na niego spojrzałam. - Widziałem, jak go to wszystko dręczyło i chciałem, żeby odżył. Żeby znowu był wesołym Chrisem, którym był kiedyś. Wypiliśmy więcej, niż powinniśmy – przygryza wargę – Chris był taki jak dawniej i mnie to szalenie cieszyło. Wiesz, że mam słabą głowę – spojrzał na mnie – nim opadłem, zobaczyłem Chrisa z Astrid – skrzywił się. - Myślałem, że rozmawiają, w końcu mieszkali obok siebie i się przyjaźnili. I gdy podszedłem do nich, żeby się przywitać, zobaczyłem, że oni nie rozmawiają, tylko się całują – spuścił wzrok, a ja poczułam się jak idiotka.

- Kiedy to było? - Mój głos wydawał się beznamiętny i nie wiem, jakim cudem to osiągnęłam, skoro czułam się tak, jakbym zaraz miała się rozpaść.

- Przed jego wyjazdem do Szwecji. Tym pierwszym.

- Byłam wtedy w ciąży – powiedziałam bardziej do siebie, przypominając sobie to, że właśnie wtedy znowu zaczęliśmy ze sobą sypiać. Astrid powiedziała mi o tym, że między nimi do niczego nie doszło, a ja powoli zaczęłam dawać mu szansę. Potem wyjechał do Szwecji i wiadomo jak, to się skończyło.

- Eva – westchnął – gdybym mu tego wszystkiego nie nagadał, to nic by się nie stało – pokręcił głową. - Następnego dnia Chris do mnie zadzwonił i zapytał, jakim cudem jest u Astrid, skoro wyszedł ze mną. Gdy mu powiedziałem, co pamiętałem, zaczął po mnie wrzeszczeć, po czym się rozłączył.

Powtarzałam sobie, że to etap zamknięty. O ile wciąż walczyłam o Lottę, która na razie przebywała w ośrodku, tak o Chrisie chciałam zapomnieć. To nie tak, że się odkochałam, bo wciąż czuję do niego to samo, ale świadomość, że kogoś ma, że będzie miał z nim dziecko, sprowadziła mnie na ziemię. Więc dlaczego słowa Yousefa tak mnie zabolały? Dlaczego to wszystko do mnie wróciło, a ja znów poczułam się tak jak kiedyś?

- To nie twoja wina Yousef – uśmiechnęłam się sztucznie. - Jesteś dobrym przyjacielem, świetnym mężem i jeszcze lepszym ojcem. Jesteś dobrym człowiekiem i nie masz prawa i żadnych podstaw do tego, by obwiniać się o to, co stało się z Chrisem, jasne?

- On mnie nienawidzi Eva – spojrzał na mnie – i ja dobrze o tym wiem. To, że ty masz o mnie dobre zdanie, nie oznacza, że on też takie ma – westchnął.

- Powiedz mi, ile razy ratowałeś mu dupę, co? - Spojrzałam na niego. - Ile razy, ratowałeś go przed nachalną laską, która chciała ślubu i cholera wie, czego? Ile razy służyłeś mu radą i pomocą? Ile razy Yousef? - Pokiwałam głowę. - Niedawno usłyszałam, że jesteśmy panami własnego losu i wiesz co? Cholernie się z tym zgadzam. Więc jeżeli jeszcze raz pomyślisz, że jesteś czemukolwiek winny, przypomnij sobie to, że to nie ty go upiłeś i to nie ty kazałeś mu wylądować z Astrid.

- Ale powiedziałem mu wprost, że jak nie ty, to inna Eva! - Krzyknął, a ja zmarszczyłam czoło, bo nigdy nie wiedziałam nerwowego Yousefa. - Jestem twoim przyjacielem i wiedziałem, że go kochasz, wiedziałem, że jesteś wystraszona i wiedziałem, że istnieje coś, co sprawiłoby, że nie oddałabyś dziecka. Sana to wiedziała, wszyscy to wiedzieliśmy, tylko nie ty i Chris – pokręcił głową. - I miałem w swoich rękach Chrisa, mogłem nim potrząsnąć i powiedzieć, że ma się ogarnąć i ma ogarnąć ciebie, a ja powiedziałem mu, że zawsze może znaleźć sobie inną Eva. Więc chociaż chcesz dobrze, to nie wmawiaj mi, że jestem dobrym przyjacielem. Bo o ile byłem dobrym przyjacielem dla Chrisa, a przynajmniej tak myślałem, tak tobie wbiłem nóż w plecy.



____

Pytanie do Was, chcecie żeby Dark Gray miało standardowo 10 rozdziałów, czy napisać więcej? Bo nie ukrywam, że w planach mam ich nieco więcej, ale jeżeli wolicie, żeby całość zamykała się w 30 to zostaniemy przy 10. 

Dark GreyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz