5

635 65 6
                                    


Chyba setny raz przeglądam się w lustrze. Poprawiam grafitowy żakiet, który kupiłam specjalnie na to spotkanie. Biorę głęboki wdech i w myślach liczę do dziesięciu. Nie pomaga. Spoglądam na zegarek i dociera do mnie, że jeśli nie chcę się spóźnić, to już muszę wyjść z domu. Do torebki chowam telefon, portfel i klucze, po czym szybko wychodzę z mieszkania. Na dole czeka już na mnie Sana, która w ramach powitania posyła mi uśmiech.

- Aleś się odstawiła – zaśmiała się, a ja krzywo się uśmiechnęłam.

- Aż tak źle? - Schowałam twarz w dłoniach. - Chciałam wyglądać jak ktoś dorosły. Jak dojrzała kobieta sukcesu, nie udało mi się, prawda?

- Udało, ale wiesz, że nie musisz się za nikogo przebierać, prawda? Idziesz tam jako Eva Mohn, a nie elegancki klon Evy Mohn.

- Wiem, ale chcę zrobić dobre wrażenie. Muszę zrobić dobre wrażenie – rzucam. - Muszę mieć porządne argumenty na to, by oddali mi dziecko. Samotna matka może nie wyglądać dobrze, chociaż mam już przecież pracę i mieszkanie.

- Eva – pokręciła głową, po czym odpaliła silnik. - Jaka samotna matka, o czym ty mówisz? - Szybko na mnie spojrzała.

- Przychodzę sama na spotkanie w sprawie adopcji – robię w powietrzu cudzysłów. - I co mam powiedzieć tej kobiecie? - Patrzę na przyjaciółkę. - Że obecnie ojciec dziecka, z którym nie jestem, bo mną gardzi, przebywa na odwyku, ale jak wydobrzeje, to chce odzyskać dziecko, chociaż jednocześnie twierdzi, że się puściłam i ono wcale nie jest jego? - Zadrwiłam. - Od razu pocałowałabym klamkę Sana.

- Więc powiedz mi, co ty zamierzasz zrobić, co?

- Przyjdę, będę starała się odpokutować za dawne grzechy i udowodnić, że nie jestem tą samą Evą co rok temu. Że Lotta po tej tragedii powinna być ze mną.

- A gdzie w tym wszystkim Chris? - Zmarszczyła czoło.

- Nie mam ochoty na taką rozmowę Sana – pokręciłam głową.

- Wiesz, że to nie jest żadne wytłumaczenie Eva? - Spojrzała na mnie ze złością.

- Co ty byś zrobiła na moim miejscu, co? - Poprawiłam włosy. - Co byś zrobiła, jakbyś nie potrafiła dogadać się z Yousefem, co? Bo ja właśnie coś takiego mam z Chrisem – parsknęłam. - My nie potrafimy rozmawiać, jak dorośli ludzie, wiesz? On nie potrafi się przede mną otworzyć, bo twierdzi, że on z góry wie, jak ja zareaguję. A ja nie potrafię się przed nim otworzyć, bo on zawsze musi coś odstawić, przez co zaufanie do niego niemal nie istnieje.

- I dlatego uważasz, że walka o Lottę za jego plecami to dobry pomysł? - Spojrzała na mnie z niedowierzaniem. - Czy ty na serio nie możesz poczekać tego miesiąca?

- Nie Sana, nie mogę, bo z tego, co wiem, jak nie zainteresuję się Lottą, to trafi do domu dziecka, gdzie każdy będzie ją mógł adoptować, a na to nie pozwolę.

- Jak ją odzyskasz, to co z Chrisem?

- A co z nim ma być, co? - Pokręciłam głową.

- Nie wiem – krzyknęła. - Ty i William robicie jakieś chore tajemnice – pokręciła głową.

- Nie robimy żadnych tajemnic – spojrzałam na nią. - Po prostu nie rozumiem, dlaczego wszyscy zakładają, że skoro William coś mi o Chrisie powiedział, to on już jest rozgrzeszony i wszystko wróciło do normy – parsknęłam. - Nic nie wróciło Sana. Wciąż jesteśmy w tym samym miejscu i to się nie zmieni tak długo, aż Chris ze mną nie porozmawia.

- Znowu odsuwasz go na bok Eva. Wiesz, jak on się poczuje, jak się dowie o tym, że robisz to wszystko bez niego?

- A wiesz, jak ja się czułam, jak mi wmawiał, że ma kogoś w Szwecji? - Spojrzałam na nią. - Wiesz, jak się poczułam, gdy dowiedziałam się, że to wszystko wymyślił, że chciał udawać zaręczyny z dziesięciolatką. Rozumiesz?! Z cholernym dzieckiem! A teraz nagle mu się odwidziało i jednak chce odzyskać Lottę, chociaż twierdzi, że to nie jego dziecko.

- Ty miałaś nas, a kogo obok siebie miał Chris? - Zatrzymała się na poboczu i spojrzała na mnie.

- A czy ja kazałam mu wyjeżdżać? - Spojrzałam na nią z niedowierzaniem. - Nie Sana, nie kazałam. Nie kupiłam mu pierdolonego biletu do Sztokholmu i nie wepchnęłam go na pokład samolotu. On sam to zrobił, więc nie wyjeżdżaj mi teraz z tym, że Chris był sam, bo był sam na własne, cholerne życzenie. I tak Sana, wiem, że wina jest po mojej stronie, ale błagam cię, znasz mnie, wiesz o mnie wszystko, więc myślisz, że ja teraz mogłabym spokojnie czekać na to, aż ktoś mi zabierze Lottę sprzed nosa? - Spojrzałam na nią. - A może mam czekać, aż Chris wyjdzie z ośrodka, by dokończył swój monolog o tym, jaką to ja jestem dziwką – zadrwiłam. - Ja nie mam czasu Sana.

- Powiedziałaś mu o swoim ojcu? - Spojrzała na mnie, a ja zamarłam.

- To nie ma nic do rzeczy – pokręciłam głową. - Możesz jechać?

- To ma bardzo dużo do rzeczy Eva – westchnęła. - Czyli mu nie powiedziałaś. Wiesz, że powinnaś? - Spojrzała na mnie z troską.

- A co by to dało, co? - Krzyknęłam, czując, że zaraz się rozpłaczę. - To moja sprawa.

- To, że by zrozumiał, dlaczego taka jesteś, wiesz? - Spojrzała na mnie i pokręciła głową. - To by wszystko zmieniło Eva.

- Co by zmieniło, co? - Zaśmiałam się. - Wiesz, co by to dało? - Spojrzałam na nią. - Brzydziłby się mną, a potem zacząłby patrzeć na mnie z litością – pokręciłam głową. - To moja sprawa, wiesz? Było minęło.

- Eva do cholery! - Sana uderzyła dłońmi w kierownicę, a ja podskoczyłam na siedzeniu. - Gdyby Chris wiedział, to by nigdy ci nie powiedział, że jesteś dziwką, wiesz? Gdyby wiedział, to na pewno nie potraktowałby cię tak, jak to zrobił. Gdyby wiedział, to otoczyłby cię troską i dbał o ciebie jak o nikogo.

- Ale nie wie i się nie dowie Sana! Nikt się nie dowie, rozumiesz? - Spojrzałam na nią. - Wiesz tylko ty, Noora i Christina i tak ma zostać, rozumiesz?

- Eva – pokręciła głową.

- Rozumiesz? - Powtórzyłam pytanie, czując narastający gniew.

- Nie Eva, nie rozumiem! - Krzyknęła. - Boisz się zaufać facetom, ale mimo wszystko nie chcesz zostać sama, dlatego zgadzasz się na to, by traktowali cię jak śmiecia. Bałaś się, że cię zostawią, dlatego pozwalałaś, by seks był główną atrakcją twoich związków, a mam ci przypomnieć, ile razy po tym wszystkim dzwoniłaś do mnie z płaczem, mówiąc, że dłużej tak nie możesz? Że się brzydzisz samej siebie? - Spojrzała na mnie. - Mam ci przypomnieć to, że ty nawet nie chciałaś uprawiać z nimi seksu, tylko sądziłaś, że nie masz im nic innego do zaoferowania? To nie jesteś ty Eva i Chris musi to wiedzieć. Chris musi wiedzieć o tym, co cię spotkało.

- Nie musi do cholery! Jedź już albo zaraz zawołam sobie taksówkę! - Krzyknęłam, czując, jak po policzku spływa mi łza. - Nie musi wiedzieć i się nie dowie, bo to niczego nie zmienia. Zapomniałam o tym, rozumiesz? - spojrzałam na nią. - I nigdy więcej do tego nie wracaj Sana. Tylko o to cię proszę.

Przyjaciółka ciężko westchnęła, ale odpaliła silnik, i resztę drogi pokonałyśmy w kompletniej ciszy.

Dark GreyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz