4. O Wilku mowa

238 23 1
                                    

Tak więc podszedł do okna, otworzył je i skoczył. I jak można było się spodziewać ... nie poleciał. Natychmiast zaczął spadać. Zdążył złapać za linie energetyczne, zakreślił ciałem półokrąg, puścił się i poleciał na ścianę. Chwilę potem zaczął się osuwać, więc zahaczył pazurami o ścianę i rozpoczął wspinaczkę. A gdy zrozumiał, że robi to z łatwością zaczął poruszać się coraz szybciej aż przeszedł do biegu na czworaka po pionowej ścianie ku górze. Kiedy znalazł się już na dachu bloku, po którego ścianie się wspinał (a raczej wbiegał) odetchnął z ulgą. ,,Hmm, ciekawe. A więc jestem zwinny i potrafię biegać po ścianach. Hmm, mięśnie mi nieco się powiększyły, to pewnie jestem silniejszy" pomyślał i podszedł do metalowego rusztowania anteny i z całych sił oraz niezwykle szybko uderzył w nie. ,,Auć, trochę boli, ale przynajmniej już wiem, że jestem supersilny i na dodatek superszybki." mówił w myślach patrząc na swoje dzieło - porządne wygięcie metalowej belki rusztowania. Zadowolony ze swoich nowych umiejętności zaczął przemierzać miasto skacząc z dachu na dach. 

***

Tymczasem Biedronka i Czarny Kot już rozpoczynali walkę z nowym super-złoczyńcą. Spoglądali jednocześnie na mężczyzna w długim płaszczu zakrywającym prawie całe ciało. Na oczy miał nasunięte gogle, a na rękach miał coś w rodzaju rękawic iron mana w kolorze żelaza.

- Jestem Konstruktor, najlepszy twórca konstrukcji. Macie mi oddać swoje miracula Biedronko i Czarny Kocie.

- Konstruktor? A wyglądasz jak szalony mechanik. - stwierdził Czarny Kot.

- Nie ma mowy, sam musisz siłą nam je odebrać. A ty Kocie skup się na walce. - powiedziała Biedronka.

- Jak sobie życzysz moja Pani. - odpowiedział Kot.

- Jak sobie chcecie. - powiedział Konstruktor, robiąc ruch rękoma w wyniku czego z jego nadgarstków wyrosły blastery, z których natychmiast strzelił snopy energii.

- Kotaklizm! - krzyknął Czarny Kot wystawiając rękę ku promieniowi. Sekretna moc działała, lecz strzał z blasterów był zbyt silny. - Zrób coś, długo tak nie wytrzymam. - powiedział do dziewczyny.

- Dobra. - odpowiedziała Biedronka. - Szczęśliwy Traf! - krzyknęła wyrzucając jo-jo do góry, powstał wir serc i zmaterializował się ... gwizdek.- Co, gwizdek? A jak to ma nam pomóc?

- Dmuchnij w niego i się przekonajmy. - poradził Kot nadal walcząc z siłą blasterów.

Biedronka dmuchnęła, ale nic nie usłyszeli. Próbowała jeszcze kilka raz, ale nie było żadnego efektu. A przynajmniej tak się im wydawało.

***

W pewnej chwili Marcus usłyszał przeraźliwy pisk, który zmusił go do zatrzymania się. Zaczął wyszukiwać źródło dźwięku i znalazł je, gdy dotarł do niego jeszcze kilka takich pisków. Ruszył w jego stronę, podejrzewając że nie było to zwykłe pogwizdywanie.

***

Konstruktor wytrącił Biedronce gwizdek z ręki, a ją samą z Czarnym Kotem przykuł do ściany przy pomocy metalowych obręczy.

- No, a teraz odbiorę wam Miracula.

***

W tym czasie Marcus już dotarł na miejsce i widział co się dzieje. Pamiętał jaka jest jego misja, więc wkroczył do akcji.

***

- Po raz pierwszy Biedronko twój Szczęśliwy Traf nie zadziałał. - stwierdził Czarny Kot.

- Chyba masz rację. - przyznała dziewczyna. - Teraz tylko cud mógłby nas uratować.

-AAUUuuuuu - słyszeli bohaterowie i jak na zawołanie pojawiła się pomoc. Z dachu na ziemię zeskoczyła wilkopodobna postać, która błyskawicznie zaatakowała Konstruktora serią szybkich ciosów, zniszczyła blastery i rękawice oraz zerwała gogle z jego głowy. Dwójka bohaterów była wolna. Następnie ich oswobodziciel podrzucił gogle i błyskawicznie poszatkował je pazurami. Wyleciała z nich akuma. Biedronka nie tracąc czasu przejechała palcem po jo-jo, rzuciła nim i złapała akumę, wypowiadając przy tym swoją standardową formułkę. Potem wzięła gwizdek i podrzuciła go do góry krzycząc: ,,Niezwykła Biedronka" i wszystkie szkody zniknęły.

***

- Nie! Kolejna porażka. - wściekał się Władca Ciem. - Może i tym razem wam się udało Biedronko i Czarny Kocie, ale ten nowy bohater może być waszym wybawieniem albo końcem. Wspomnicie moje słowa.

***

Gdy już było po wszystkim dwójka bohaterów spojrzała na nieznanego przybysza. Ten z miną nie wyrażająca żadnych emocji zamachnął się i szybkim ruchem pazurami nagrezdał coś na ziemi. Po tym wskoczył na ścianę i pognał przed siebie. Chcieli go gonić, ale zatrzymali się na miejscu, gdzie wcześniej stał. Napis na ziemi brzmiał: ,,Za pół godziny. Wieża Eiffla".

*Ciąg dalszy nastąpi* 

Miraculum: Trzeci do paryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz