*Draco*
Megan już drugi tydzień leży w śpiączce w Szpitalu Świętego Munga. Nikt nie wie dlaczego uzdrowiciele nie mogą jej wyleczyć, przecież uzdrowili już wiele gorszych przypadków.Nie mogę wybaczyć mojemu ojcu tego co powiedział o Megi. Moja mama widziała ją podczas ich "głośnej wymiany zdań" na temat mojego kontaktu z Megan. Widziała jak wbiegła płacząc, pewnie dlatego potrąciło ją auto... Chciałabym cofnąć czas, wybiec z domu, powiedzieć ojcu, że się z nim nie zgadzam, podejść do Megi, przytulić. Mam nadzieję, że wszystko z nią będzie dobrze. Strasznie się boję.
Tu, w Mungu, odwiedzają ją Weasley'owie, Diggory z tatą i inni jej bliscy znajomi. Też widzę, że się martwią i tylko za to ich szanuję.
*George*
Po raz pierwszy od dwóch tygodni pozwolili mi wejść na salę Megan. Każdy wchodził osobno, ja tak też zrobiłem. Usiadłem przy jej łóżku i złapałem za rękę. Chwilę do niej mówiłem, a gdy miałem już wyjść i chciałem pocałować ją w czoło, ona uścisnęła lekko moją dłoń i wymamrotała coś podobnego do mojego imienia.
-Megan, słyszysz mnie?-zapytałem.
-Taa.
-O Boże, a żyjesz?
-Nie, głupku. -zaśmiała się.
Wtedy wybiegłem z sali i powiedziałem szybko jej rodzicom, że się obudziła. Zawołali uzdrowicieli, a oni weszli do pomieszczenia, w którym była Megan i zaczęli jej robić jakieś badania.Po około dwóch-trzech godzinach wyszli stamtąd i powiedzieli, że z Megi wszystko dobrze i że to jutro będzie mogła stąd wyjść. Rodzice dziewczyny weszli do sali i pomogli jej się spakować. Megan poszła dk łazienki, żeby się umyć itd. Strasznie się cieszę, że nic jej nie jest.
*Megan*
Obudziłam się i czułam się bardzo dobrze. Gdy uzdrowiciele wyszli z sali razem z rodzicami się spakowałam. Później poszłam się wykąpać itp.Gdy umyłam włosy i się ogarnęłam, wyszłam z łazienki i podeszłam do jakiejś pielęgniarki i poprosiłam, żeby wysuszyła mi włosy za pomocą czarów. Zgodziła się.
Szłam korytarzem i szukałam kogoś z moich bliskich, aż w końcu znalazłam Cedrika.
-Cedrik, przepraszam, że do Ciebie niw pojechałam!-powiedziałam i przytuliłam przyjaciela.
-Megi, To nie twoja wina słońce.-odwzajemnił uścisk.
-Przepraszam.Później chwilę z nim jeszcze rozmawiałam, a później znalazłam innych. Z każdym zamieniłam kilka słów i musiałam wrócić do sali, gdzie rozmawiałam z rodzicami. Gdy oni musieli opuścić salę, pielęgniarki powiedziały, żebym poszła spać lecz nie mogłam. Leżałam przez kilka godzin i w końcu odpłynęłam w krainie Morfeusza.
*****
Hejka! Jak się podoba? Miałam dodać szybko, ale pewnego wieczoru gdy miałam skończyć pisać rozdział(byłam na końcu) stwierdziłam, że chcę coś zmienić i napisałam cały rozdział od nowa. Jak podobają wam się inne perspektywy?Buziaki♡
CZYTASZ
New life||George, Fred Weasley[ZAWIESZONE]
FanfictionZnasz to uczucie kiedy twoje życie obraca się o 180 stopni?