rozdział II

299 42 3
                                    

Wpatrywały się we mnie para orzechowych oczu. Nad nimi spoczywała błotniasta czupryna która kryła wrażenie rozbawionych iskierek w oczach.
Szybko przewróciłam swoimi paczałkami i zmusiłam się do wyjęcia książki z plecaka, ale nie było mi dane przeczytać ani słowa, bo chłopak się odezwał:
- Hej, jestem Serafin.
Spojrzałam na niego zdziwiona.
- Aleksander Serafin Alfred Kryspian. Pomyślałem, że milej będzie podróżować, rozmawiając z kimś.
- Że co? - udało mi się słabo wyksztusić.
- Wszyscy w rodzinie kłucili się jak mi dać na imię. W rezultacie mam trzy drugie imiona, ale i tak każdy mówi na mnie inaczej.
Zupełnie mnie zatkało. Jakiś chłopak, którego widzę pierwszy raz w życiu, nagle mi się przedstawia, opowiada o sobie i jest gotów prowadzić żywą konwersację.
- Więc jak masz na imię?
- Natalia. Po prostu Natalia.
- A więc witaj Natalio.
- Witaj... Jak mam do ciebie mówić?
- Jak chcesz.
- Witaj Aleksandrze.

Aleksander był bardzo pozytywny i chętny do rozmowy. Widać było, że lubił mówić, także to on głównie się odzywał. Opowiadał o swoich wakacjach i różnych śmiesznych rzeczach. Ja tylko czasem coś wtrącałam, lub odpowiadałam na jego pytania.
- Właśnie jadę do domu z obozu harcerskiego. Ale nie jestem harcerzem. To był wyjazd raczej dla amatorów, którzy lubią akcję. Dlatego mam taki dziwny plecak. - Spojrzałam ukradkiem na jego bagaż. Był to typowy plecak na podróże. - A ty, gdzie jedziesz? Chyba daleko, sądząc po bagażach.
- Jadę do dziadka na wieś - odpowiedziałam krótko.
- Nie ma to jak spędzać ostatnie dni wakacji na wsi. Ja osobiście kocham tamtejsze widoki. Mieszkam tam, więc wiem co mówię.
- Ja co roku jeżdżę na ranczo i pomagam zajmować się końmi, więc wierz mi, wiem o czym mówisz.
- Naprawdę?... Miło się z tobą rozmawiało, ale chyba musimy się pożegnać. Zaraz wysiadam.
Spojrzałam na ekran, który wisiał na końcu wagonu.
- Tak się składa, że ja chyba też.

Stałam z Aleksandrem na stacji, ściskając w dłoniach swoje bagaże.
- Nie sądziłem, że jedziesz do mojej wsi! Może znam twojego dziadka?
- Ma na imię Zdzisław.
- Pan Zbyszek! W wakacje, często mu pomagam zbierać plony. Czasem daje mi koszyk truskawek w zamian. Jest naprawdę bardzo miły i ma najlepsze mleko w okolicy.
- Miał właśnie po mnie przyjść.
- A więc to pewnie on.
Spojrzałam w stronę, którą wskazywał chłopak. Po polnej drodze jechała bryczka, którą ciągnął osiołek.
Pojazd się coraz bardziej zbliżał, a ja mogłam lepiej mu się przyjrzeć. Był wykonany z drewna, tylko koła, szkielet i drobne zdobienia były metalowe. Dziadek był ubrany w koszulę w kratę na krótki rękaw i nowe dżinsy oraz dość eleganckie buty.
Pomachałam mu żywo, gdy był już bliżej, a on odwzajemnił przywitanie. W końcu zatrzymał się przy stacji i wyszedł z bryczki, a ja za chwilę znalazłam się w jego ramionach.
- Mam nadzieję, że nie musiałaś długo czekać. Witaj w domu!
- Nie martw się. Czekałam tylko chwilę - uśmiechnęłam się.
- Widzę, że już poznałaś Alka.
- Tak... Jechaliśmy razem pociągiem.
- Podwieść cię? - dziadek zapytał chłopaka.
- Jeśli pan może.

Dziadek opowiadał o lisie którego widział, ja o mojej podróży, a Alek, co jakiś czas coś wspominał. Później wysiadł przy jakiejś ścieżce i podziękował za podwiezienie udając się w stronę miasteczka, ponieważ tędy miał bliżej do siebie niż z pod mojego nowego domu. Dziadek mieszkał na krańcu wsi w niedużym ceglanym domu z trzema pokojami, przedpokojem, łazienką i kuchnią. Za domem po lewej stronie była mała stajnia z oborą, a po prawej rozprzestrzeniał się wielki ogród. Były tam grządki z rzodkiewkami, marchwią, ziemniakami, ogórkami, krzaki pomidorów, truskawek, jagód i jeżyn. Były też maliny i poziomki, a nawet agrest oraz porzeczki. A na końcu wielkie i potężne drzewa jabłoni, czereśni oraz gruszy.
Wysiadłam z bryczki nie mogąc oderwać wzroku od ogrodu, na tle zachodzącego słońca drzewa wyglądały tak magicznie...
- Chcesz iść go zobaczyć? - zapytał się dziadek.
Dopiero po chwili zrozumiałam, że chodziło mu o konia. Mojego konia.

______________________________________
Napisałam pół rozdziału, a potem wattpad usunął go! Naprawdę, bezczelność. Wczoraj zebrałam się żeby napisać go od nowa i dziś skończyłam pisać 😄 Piszcie co o nim sądzicie, bardzo cenię sobie wasze opinie! Wiem, ten rozdział jest trochę mdły, ale nie mam ochoty już do niego wracać. Znowu. Dzięki za przeczytanie i miło mi będzie jeśli zostawcie gwiazdkę 😊
Miłego wieczoru!

AwokadoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz