~6~

3.3K 265 49
                                    

Po dłuższym namyśleniu postanowiłam zignorować wszystkie nieodebrane połączenia, nawet te od Alexa...

Udałam się do kolejnej poczekalni. Samolot miał odlatywać za półtorej godziny. Do tego czasu mam czas na kupienie czegoś do jedzenia. Przyznam, że umierałam z głodu.

Było już późno, prószył śnieg, a temperatura wynosiła sporo poniżej zera. Odkąd pamiętam zawsze bardzo czule reagowałam na chłód. Zima to dla mnie prawdziwa katorga. Wiatr, który drażni moje policzki jest ostry i lodowaty. Nienawidzę tej pory roku. Wchodząc do poczekalni spodziewałam się mnóstwa ludzi, jednak tym razem pomieszczenie wydawało się bardziej puste niż pełne. Może pasażerowie jak ja szukają czegoś do przekąszenia?

No i dostrzegłam oczywiście nikogo innego, jak okularnika. Rozmawiał przez telefon, także nie zwracał na nikogo uwagi. Pozwoliłam więc sobie bliżej się mu przyjrzeć. Dosyć wysoki, chyba, że mówię tak dlatego, że mam 165 cm wzrostu. Gęste czekoladowe włosy przewiązane czerwoną bandamką, by nie opadały na twarz. Spod czarnych oprawek mrugały co chwila zielone oczy. Nie wyglądał na chłopaka, który trzy razy w tygodniu zalicza siłownię, raczej trzy razy w miesiącu. Koleś naprawdę był przystojny, jednak nie w moim typie. Nie był miły... zresztą ja i tak już mam na oku kogoś innego, to znaczy nie...

W każdym bądź razie czymś się denerwował. Pewnie tym samym co w busie. Odeszłam od niego dalej. Nie chciałam się już więcej na niego natykać. Usiadłam na ławce i wyjęłam telefon już któryś raz z kolei. Przez pewien czas szargały mną wątpliwości. Zadawałam sobie pytanie, czy faktycznie posiadałam powód do ucieczki. Samolot, do którego miałam wsiąść za niedługo, zabrałby mnie stąd bardzo daleko. Znowu wyświetliło się połączenie i znowu od Alexa.

Wzięłam głęboki wdech, postanowiłam spróbować, dać mu szansę.

Odebrałam, ale nie odezwałam się, a tylko wstrzymałam oddech.

-Halo? Halo?! Emily?- w tym momencie poczułam, że to był zły pomysł. W jednej chwili moje serce rozpadło się na tysiąc drobnych kawałków. Jego głos brzmiał, jakby ktoś go mocno zranił. Uroniłam jedną pojedynczą łzę, nie wytrzymując napięcia. -Emily, odezwij się!- krzyknął błagalnym głosem. Słychać było też, że siedzi w samochodzie. Ja tylko szlochałam, nie potrafiąc nawet się rozłączyć. -Proszę...

-P-przepraszam...- szepnęłam i rozłączyłam się. Wrzuciłam telefon do plecaka i wybuchnęłam niekontrolowanym płaczem. Przez ten cały incydent straciłam apetyt i pewność siebie oraz moich czynów. Czułam, że robię źle.

Podeszła do mnie starsza pani, z pytaniem, czy może mi pomóc. Warknęłam przecząco w odpowiedzi. Kobieta fuknęła pod nosem coś o młodzieży i odeszła z dumną miną. Widziałam kątem oka, jak wszystkiemu przyglądał się brunet.

Posłałam mu wściekłe spojrzenie, a on tylko uśmiechnął się cwanie pod nosem i podniósł się, kierując w moją stronę.
Zmarszczyłam brwi. Denerwował mnie.

-No i czego ryczysz?- zakpił i nachylił się nade mną. Warknęłam pod nosem. -Nie zgrywaj suki- zaśmiał się, a ja wstałam i zamachnęłam się z całej siły sprzedając mu plaskacza w twarz, przez co jego okulary wylądowały na ziemi. Spiął się i wyprostował. Zanim się zorientowałam co zrobiłam, chwycił mnie za nadgarstki i zacisnął mocno dłonie. W jego oczach widoczna była złość, a przez oświetlenie, można było zauważyć przebłyski czerwieni, co dodatkowo mnie wystraszyło. Mój oddech przyspieszył.

-Łapy przy sobie, szmato.

Poczułam gulkę w gardle, jednak coś w środku mnie krzyczało, żebym się mu odgryzła.

-Trzymaj język za zębami, chuju.

Zacisnął pięści. Jęknęłam z bólu. W pewnym momencie, wstrzymywanie oddechu stało się uciążliwe. Płuca mocno się zacisnęły, a oczy zeszkliły. Skrzyżowałam z nim spojrzenie.

Cisza między nami miażdżyła mnie, jego dotyk również mnie miażdżył. Jego zielone tęczówki zakrywały prawie takiej samej wielkości źrenice.
Zakręciło mi się w głowie. Nogi ugięły się pode mną, a chłopak nie puszczał mnie. Poluzował tylko uścisk. Nie widziałam jak reaguje. Wiedziałam tylko, że moje drogi oddechowe przeszywa niesamowicie ogromny ból. Nie byłam wstanie poprosić o pomoc.

Pierdolę to.

Odchyliłam głowę do tyłu i runęłam w ciemność.

~*~

Otworzyłam oczy. Znajdowałam się nadal w poczekalni. Głowę miałam ciężką, a wzrok zamglony. Jęknęłam cicho. Nadal mogłam brać małe hausty powietrza. Trudno się dziwić, atak, nawet nie do końca umiem określić czego, zazwyczaj kończył się w szpitalu. Kiedy obraz się wyostrzył zauważyłam, że siedzę na czyichś kolanach. Dokładnie wiedziałam czyich.
Gwałtownie wyprostowałam się.

-Opanuj się- szarpnął mną chłopak, a ja tylko patrzyłam na niego w szoku.

-To przez ciebie- szepnęłam ostrym tonem.

-Co się z tobą stało? Co to miało być?- spytał trochę łagodniejszym tonem, ale nadal nieprzyjaznym.

-Nie będę się zwierzała obcemu człowiekowi.

Wywrócił oczami i chrząkną tylko, spychając mnie znowu z kolan.

-Chodź, nasz samolot- powiedział nie patrząc na mnie. Wziął mój plecak i pociągnął mnie za sobą.

Idąc czułam jego wzrok na sobie. Czułam również, że gdybym była silniejsza, dostałby ode mnie teraz porządnego kuksańca w jaja.

-Emily!- krzyknął znajomy mi głos. Zatrzymałam się momentalnie. Oczy znów się zaszkliły.

Odwróciłam się. Obarczyłam moim spojrzeniem siedemnastoletniego blondyna. Stał tam, ale nie sam. W towarzystwie rudowłosej kobiety. Zabuzowało we mnie. Poczułam wszystkie emocje naraz.

Alex podbiegł do mnie. Bardzo szybko znalazłam się w jego ramionach. Nie wytrzymałam i wybuchłam płaczem.

-Co ci strzeliło do głowy?!- warknął. Zmarszczyłam brwi, kiedy zauważyłam, że rudowłosa dziewucha patrzy na mnie kpiącym wzrokiem.

-Sorry, ale śpieszę się na samolot- mruknął chłopak za mną i pozostawiając mi plecak, zaczął kierować się do wyjścia.

-Czekaj- zatrzymałam go.

W końcu zaskoczone spojrzenie Alexa padło na okularnika.

-Claire- odwrócił się po chwili do rudej, a ja poczułam znowu ukłucie zazdrości. Dziewczyna, która najwidoczniej zwała się Claire, również zrobiła zdziwioną minę. Brunet w okularach zaś zmarszczył brwi.

-Idziesz?- rzucił do mnie, a ja szybko założyłam plecak na plecy. Posłałam zawiedzione spojrzenie przyjacielowi. On nadal stał jak słup, jednak kiedy miałam już odchodzić, mocno złapał mnie za ramię. Zacisnęłam zęby. Zanim zdążyłam spytać się o co chodzi, wykręciło mnie w podbrzuszu, a ciało zalała przyjemna fala ciepła.
Alex zbliżył się do mnie i musnął delikatnie w usta, po chwili przejechał nimi po moim mokrym policzku. Uroniłam jeszcze jedną łzę, a on starł mi ją kciukiem.

-Emily...- szepnął. Nie wytrzymałam, wiedziałam, że im dłużej będę z nim stała, tym bardziej będę chciała zostać.
Wyrwałam się i dobiegłam do bruneta, w mgnieniu oka znalazłam się na pokładzie samolotu, lecącego do Rio.

~*~

:3

Czym do cholery jest Mate?!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz