-Alex.
Momentalnie wstrzymuję oddech, ale po chwili przesuwam palcem po ekranie, żeby odebrać. Pamiętam co między nami zaszło na lotnisku.
-Tak, słucham?- odzywam się beznamiętnym tonem. Może to da mu do zrozumienia, że nie mam ochoty z nim rozmawiać. Pocałował mnie, on jest wampirem, a ja wilkołakiem. Mimo to zawsze czułam się w jego towarzystwie wyjątkowo. Nie usprawiedliwia to jego wyczynu.
Zauważam jak Leon miażdży moją komórkę spojrzeniem. Nigdy nie lubił Alexa, a w dodatku był świadkiem naszego pocałunku, co daje mu więcej powodów, by go nienawidzić. Odwracam się do niego tyłem i oczekuję najmniejszej odpowiedzi ze strony przyjaciela.
-Emily?- mówi w końcu głosem, który wydaje mi się, że świadczy o niepewności.
-Tak mam na imię- szybko odpowiadam i wzdycham. -Emily Walker, córka Alfy, w czym mogę ci pomóc, Alex?
Cisza. Jestem pewna, że poczuł się niezręcznie. Tak miał się poczuć.
-Kiedy będziemy mogli się znowu zobaczyć?- pyta, próbując zamaskować poczucie winy, nie do końca mu to wychodzi.
-Skąd wiesz, że zechcę?- odpowiadam pytaniem na pytanie i zerkam w stronę brata, który zajął się rozmową z blondynem. W jednej chwili nieruchomieję. On przeszywa mnie spojrzeniem, które mnie hipnotyzuje, nie skupiłam się na słowach Alexa, tylko patrzę mu w oczy. Nie ukrywam, że zaczynają mi się pocić dłonie, a ciało drży. Zauważam złoty błysk w jego oczach, którego Leo nie widzi.
~Emily, on wydaje się bardziej interesujący niż ten wamp, rozłącz się~ odzywa się Rose, jednak jej głos działa na mnie w inny sposób, niż ona by tego chciała. Pomaga mi się ocknąć.
-...szam- Alex kończy swój monolog.
Głupio mi się przyznać, że go nie słuchałam, więc postanawiam po prostu umówić się z nim na środę, czyli za dwa dni. Mam nadzieję, że wrócę do domu do tego czasu. Rozłączam się i bez żadnych słów siadam na krześle.
-Mówiłem ci już, że go nie znoszę?- słyszę jak Leon zwraca się do mnie pytającym tonem głosu. Kiwam głową. Nadal nie mogę zarejestrować, co stało się z moim ciałem, pod wpływem spojrzenia tego kolesia.
~Rose...?~ odzywam się w myślach.
~Nie mów nic proszę cię... to jest dla mnie tak trudne do przyjęcia~ mamrocze w swoim ulubionym irytującym stylu.
Gotuję się cała w sobie, ciało się rozgrzało. Podejrzewam co się dzieje.
-Idę się spakować, potem dołączę do was, spotkamy się na boisku- usłyszałam koniec monologu Leona, potem mówi coś w moją stronę. Kiwam głową, ale nie do końca przyswajam sobie jego słowa do mózgu. -W takim razie widzimy się za jakieś dwie godziny- odbiega i zostawia mnie samą z tym chłopakiem.
-Pierdolę- syczy i wyrzuca dłonie w górę. Nie rozumiem przyczyny tego jakże głębokiego wyznania. Przekrzywiam głowę i po prostu patrzę się na niego bez słowa. Zapowiada się piękny początek naszej znajomości.
-Spadam- oznajmiam Diego, a potem zakładam plecak na ramiona. Przyznam, że ciężko się skupić, na osobie, która nie wyraża tobą, żadnego zainteresowania. Postanowiłam po prostu zejść gdzieś, gdzie pobędę sama.
-Czekaj- odzywa się twardym głosem, przez który jeżą mi się włosy na karku. Nieprzyjemne ukłucie w okolicach klatki piersiowej daje mi jasno do zrozumienia, że jestem na tyle zestresowana, że nawet nie kontroluję swojego ciała, które całe drży. -Jestem Diego...- wzdycha, a potem z rękoma w kieszeni wymija mnie, nie racząc nawet zerknąć w moją stronę.
CZYTASZ
Czym do cholery jest Mate?!
Hombres LoboNazywam się Emily Walker, urodziłam się po ciężkim wydarzeniu w mojej sforze. Dzieją się dziwne rzeczy, jestem przerażona i zagubiona. Oto historia mojego życia. Druga część książki: "Ja i Mate?! Wykluczone!" !HISTORIA NIE SKOŃCZONA! Informuję o tym...