~17~

2.9K 257 27
                                    

Kiedy wróciliśmy do kwatery od razu skierowałam się do pokoju. Myśli i emocje zdecydowanie nie dawały mi spokoju. Może to ja powinnam wziąć sprawy w swoje ręce? Może ja powinnam iść do niego i wyjaśnić to i owo. Muszę ustalić, co mam zrobić z jutrzejszym wyjazdem. To byłoby samobójstwo na dłuższą metę.

Wstałam i poszłam myśleć pod prysznicem. Może wypadałoby mu też uświadomić, że córek Alfy nie traktuje się w ten sposób. Ciepła woda lała się strumieniami na moją skórą, rozluźniając spięte ciało. Mydło o przepięknym cytrusowym zapachu pobudziło moje zmysły, dzięki czemu poczułam większą pewność siebie.

Wyszłam z kabiny i owinęłam się ręcznikiem w kolorze lawendy. Umyłam szybko zęby, a potem ogarnęłam twarz. Weszłam z powrotem do pokoju, żeby w końcu się ubrać. Szare spodenki i biały luźny T-shirt, z logiem Nirvany. Włosy pozostawiłam mokre, bo przy tej temperaturze i tak wyschną same w mgnieniu oka.

Włożyłam trampki i wyszłam.

Dobra, wdech i wydech, wdech i wydech... bardzo dobrze tak się oddycha Emily. Wdech i wydech. Skurcz, rozkurcz, przerwa- tak bije serce. Wszystko opanowane. Jestem gotowa. Czułam jak z podekscytowania mogłam się jednocześnie poryczeć jak i zabić.

Trafiłam za zapachem i intuicją. Za drzwiami znajdował się ten chłopak. Uniosłam rękę, żeby zapukać do środka, ale za nim mi się udało, Diego sam otworzył drzwi, a na jego widok zapomniałam o wszystkich instrukcjach, które powtarzałam w drodze. Wstrzymałam oddech, a serce z mojej klatki piersiowej uczyniło niezłą trampolinę. W jednej chwili poczułam złość i ekscytację. Bardzo szybko zauważyłam, że chłopak nie ma na sobie koszulki, co dodatkowo mnie zdekoncentrowało.

-Mów już jak musisz...- jęknął, a wywnioskowałam, że dopiero wstał, bo zapewne ucinał sobie drzemkę, czy coś... Jego złote włosy, były teraz zmierzwione i poczochrane we wszystkie strony, czarne oczy teraz zamglone, a głos lekko ospały.

-Pozwolisz, że wejdę?- spytałam nie patrząc na jego twarz. Mimo to i tak dało się spostrzec, jego niechęć, kiedy otwierał drzwi szerzej.

Pokój był w miarę ogarnięty, gdzie nie gdzie walały się książki albo buty do grania w nogę. Skoro mają buty, to czemu grają na bosaka?
Potem zwróciłam uwagę na kolorystykę. Ściana przy której stało duże łóżko, nad którym wisiało spore okno była w odcieniach bardzo ciemnego granatu. Pozostałe trzy ściany pomalowane na bardzo jasny szary dodawały wnętrzu zimnego i eleganckiego wyglądu. Zupełnie jak właściciel, za każdym razem kiedy jego twarz poważnieje.

Kiedy usłyszałam trzaśnięcie drzwiami wróciłam na ziemię. Odwróciłam się do Diego i skarciłam go spojrzeniem na tyle poważnym, na ile mnie było stać.

-Jesteś moim Mate, Diego. Chcesz tego czy nie, będziesz musiał żyć z tym faktem do końca twojej smutnej egzystencji- zaczęłam z bijącym sercem, które galopowało w mojej piersi jak dziki koń. Chłopak nie spuszczał ze mnie spojrzenia, ani na moment, przez co czułam się zdecydowanie zdominowana. Uniósł brwi, jakby lekceważył to co mówię. Zdenerwowałam się. Nie chciałam dać poznać tego po sobie, więc mówiłam dalej. -Nie chcę być traktowana jak śmieć. Zlewasz mnie, co wcale mi się nie podoba...- ściszyłam stopniowo głos, kiedy blondyn zaczął lustrować mnie wzrokiem, potem znowu zatrzymał się na twarzy. Westchnęłam. To było dziwne uczucie. Swoimi ciemnymi oczami topi mnie od wewnątrz, topi moją pewność siebie.

-To tyle?- pyta oschle i nagle przenosi spojrzenie na zegarek na ścianie. Wzdrygnęłam się i zmarszczyłam brwi, niedowierzając, że nawet teraz ma mnie gdzieś.

-Jesteś gamoniem- warknęłam. -Co zamierzasz zrobić z moim wyjazdem?- dodałam cwanie unosząc brew. Założyłam ręce na biodra i zadarłam podbródek do góry.

-Nigdzie nie wyjedziesz.

Teraz to mnie zatkało. Wydałam z siebie cichy okrzyk zdumienia, a rękę już korciło, aby odbyć bliskie i ostre spotkanie z jego policzkiem.

-Tak sądzisz?- pytam lekceważąco. Diego pchnął mnie na najbliższą ścianę. Zamarłam ze strachu i zaskoczenia. Zaschło mi w gardle, kiedy jedną ręką przytrzymał dwie moje bez żadnego problemu. Zbliżył się do mojego ucha, a moje ciało już zareagowało na jego bliskość. Przełknęłam cicho ślinę.

-Skarbie, ja się nie ruszam z Rio...- obdarował moją skórę przy szyi ciepłym szeptem.

Myśl Emily, nie trać rozumu.

Warknęłam na niego.

-Jestem córką Alfy, Diego. Nie będę słuchała od ciebie takich kaprysów- jęknęłam i złapałam z powrotem kontakt wzrokowy.

-Młoda, ja też mam rodzinę i przyjaciół. Czemu miałbym to wszystko dla ciebie rzucać w cholerę?- pyta z niedowierzaniem. A ja obserwuję już tylko ruch jego warg. Nie wiem co się ze mną dzieje, ale sposób w jaki pachnie, mówi, porusza się, strasznie chorobliwie mnie pociąga. Nagle zapragnęłam jednej rzeczy, na którą nie chciałam sobie pozwolić. Lekko rozwarłam usta i oblizałam wargi, kiedy on wymieniał powody, dla których nie opuści Brazylii.

Miałam ochotę go uciszyć. Wiedziałam, że Rose bardzo mocno opanowała moje zmysły i to co czuję teraz to jej sprawka. Nie myślę racjonalnie, ale mam to teraz gdzieś.

Wszystko stało się tak szybko. Muszę wyjść.

Kiedy chłopak przestał mówić spojrzałam mu uwodzicielsko w oczy.

To nie jestem ja. To nie jest opanowana Emily.

Diego złapał mój wzrok, ale nic z tym nie robił. Kiedy udało mi się wyswobodzić jedną rękę z jego uścisku uszczypnęłam się mocno.

Obudź się.

-I tak pojedziesz- szepnęłam i przygryzłam wargę, potem moja ręka przywaliła mu w policzek. Na koniec szybko opuściłam pokój. Od razu poczułam ulgę.

Co to niby było? Czy tak będzie za każdym razem, kiedy jego atrakcyjny wygląd i styl bycia wpłynie na mnie zbyt mocno? W dodatku jego irytujący głos. Ugh!

~*~

Czym do cholery jest Mate?!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz