Rozdział 13

174 19 4
                                    

Pod hotel przyjechał Uber, czyli coś podobnego do taksówki. W sumie nawet nie wiem czym to się różni, ale mnie to nie interesuje, szczerze powiedziawszy...

Niestety były na ulicach korki i musieliśmy bardzo długo czekać. Wtedy padłam na pewien pomysł...

Wyjęłam telefon i zaczęłam szukać na kanale Naruciaka jakiś odcinków, na których byli we trzech. Znalazłam film, w którym śpiewali. Włączyłam go na głos, a on od razu chciał mi zabrać telefon. Długo się z nim siłowałam, dopóki nie dotarliśmy na miejsce.

Od razu przy wejściu do łazienek jakiś facet zaprowadził nas do restauracji znajdującej się w środku. Najlepsze było to, że przy stolikach siedzieli jedynie zamożni ludzie, a tu nagle tacy ja z Kubą (xD). Ale jednak nie przejmowaliśmy się tym i usiedliśmy przy zarezerwowanym dla nas stoliku. Akurat siedzieliśmy pod wielkim diamentowym żyrandolem. Cały lokal był przepiękny i nie wiem jak ich było stać na wynajęcie dla nas tego miejsca.

- To musiało sporo kosztować...- westchnęłam, jak już siedzieliśmy i czekaliśmy na kelnera.

- Ale czemu się tym przejmujesz?- spytał Kuba- To jest twój wieczór, nie powinnaś się dzisiaj niczym przejmować, kochanie...- pierwszy raz tak do mnie powiedział. Trochę się zdziwiłam, ale też uszczęśliwiłam, bo widzę, że mnie kocha. Uśmiechnęłam się do niego, a on do mnie i w tamtym momencie do nas przyszedł kelner.

- Polecamy dla młodej pary menu szefa kuchni z dedykacją- powiedział, uśmiechając się do mnie. Dziwnie się poczułam i udałam, że to tylko gest grzecznościowy.

- Skoro tak to poprosimy- odpowiedziałam mu.

Kuba ciągle się na niego patrzał badawczo. Pewnie już się zastanawiał jak go zabić gdy posunie się za daleko... Ach, faceci

Cały wieczór spędziliśmy głównie na chwaleniu jedzenia i rozkoszowaniem się czerwonym winem, które dostaliśmy na koszt firmy.

- Czemu nie lubisz obchodzić swoich urodzin?- spytał w pewnym momencie Kuba.

- To trochę dłuższa historia... Kiedyś ci ją opowiem, ale nie teraz... Musiałabym ci wtedy wiele ważnych kwestii wytłumaczyć, a to zajmie sporo czasu... Ale ty możesz mi na coś odpowiedzieć?

- A co dokładnie chciałabyś wiedzieć?- spytał dociekliwie

- Ile dziewczyn już miałeś przede mną?

- Hmm...- zaczął w głowie liczyć. Im dłużej myślał, tym bardziej byłam pewna, że to babiarz po prostu!- Może... Może z 3...

- Nie wierzę, że tak mało- od razu powiedziałam

- A co ty myślałaś?- wtedy zaczął się śmiać- Przecież równie dobrze mógłbym powiedzieć, że też mogłaś mieć z dwadzieścia facetów przede mną...

- Nie przesadzaj, nawet nie wiesz jak kiedyś wyglądałam...- wyjęłam telefon i znalazłam swoje zdjęcie sprzed dwóch lat. W tamtych chwilach wyglądałam jak typowy przegryw życiowy; nosiłam okulary z grubymi szkłami, zazwyczaj miałam włosy związane w warkocza, miałam na górnej szczęce aparat na zęby.

- Ludzie nie lubili mnie z wyglądu; przyjaźnili się ze mną, ponieważ pomagałam każdemu, bez względu na to, czy za kimś przepadałam czy nie- mówiłam, jak patrzał się w moje zdjęcie- Dlatego też moja była klasa z technikum była w szoku, jak oznajmiłam, że wypisuję się ze szkoły...

- Kiedy zmieniłaś się?- spytał, oddając mi zdjęcie

- W ostatni dzień z moją klasą postanowiłam, że zdejmę aparat, nie wezmę okularów i ubiorę się porządnie...- no i znowu historyjka

***

Tylko weszłam do szkoły, a ludzie ciągle się za mną oglądali. Rozpoznawali mnie jedynie po kolorze włosów (miałam koloru buraczkowego, podchodzącego pod wiśnię). Moje koleżanki z klasy od razu zaczęły się wypytywać, co się takiego stało.

- Chcę po prostu się zmienić- odpowiedziałam wszystkim- W końcu jako detektyw muszę też wyglądać- wtedy też dowiedzieli się, dlaczego ich opuszczam.

Na każdej lekcji nauczyciele się ze mną żegnali i życzyli udanej przyszłości. Wychowawczyni jednak postanowiła zrobić taką małą imprezę pożegnalną. Mówię ci, pożegnania są bardzo ciężkie. Płakałam jak nigdy.

Robert wtedy przyjechał po mnie samochodem. Zanim wsiadłam do samochodu, cała klasa jeszcze raz mnie pożegnała. Nawet chłopaki nie chcieli, bym odeszła. To było jedno z najtrudniejszych pożegnań w moim życiu...

***

No, i tak to było... I choć nadal potrzebuję nosić okulary, już ich nie chcę...

- A masz je przy sobie?- spytał. Wyjęłam je z torebki i mu dałam. Chwilę na nie popatrzał, po czym nałożył mi je na nos! Byłam ciekawa jego reakcji. - Wyglądasz cudownie...- powiedział, patrząc na mnie. Trochę się zawstydziłam i poczerwieniałam na policzkach, ale on tylko się uśmiechał. Sama musiałam zobaczyć jak wyglądam i spojrzałam w ekran telefonu. Przyznam szczerze, aż tak źle nie było.

Postanowiliśmy, że po kolacji pójdziemy się przejść po mieście. Ciągle się trzymaliśmy za ręce i śmialiśmy się z niektórych momentów w naszym życiu. Kiedy szliśmy przez Wisłę po moście, moją uwagę przykuł pewien facet, który ciągle za nami szedł. Dyskretnie uświadomiłam o tym Kubę, po czym zaczęliśmy szybciej iść. Przez moment go zgubiliśmy w tłumie innych ludzi, ale przy wyjściu z mostu znowu go widziałam i niebezpiecznie się do nas zbliżał. Jakby tego było mało, nagle koło niego pojawił się drugi koleś. Dobra, wtedy już stało się niebezpiecznie.

Najważniejsza zasada jest taka, by zawsze być w tłumie ludzi. Wtedy nie mają jak cię złapać, bo będzie milion świadków. Dlatego też poszliśmy na jakiś rynek, gdzie było dużo ludzi i wmieszaliśmy się po prostu.

- Zadzwoń do Adama- powiedziałam gorączkowo do Kuby- Niech tu przyjdą jak najszybciej.

- Już dzwonię- nerwowo wyjął z kieszeni telefon i wybrał szybko numer do Adama.- Halo, Adam?... Słuchaj, musicie przyjść na Stary Rynek w Warszawie... Później ci powiem o co chodzi... Słuchaj, po prostu przyjdźcie... Dobra, będziemy przy stoisku z pamiątkami... No, na razie- rozłączył się- Będą za kilka minut...

- Dobra- trochę się uspokoiłam. Rozglądałam się, czy ci faceci dalej tu są, ale nie widziałam ich. Spokojnie poszliśmy we dwójkę do stoiska z pamiątkami, a tam stali i ci faceci, co nas śledzili. Od razu zawróciliśmy, ale oni nas zawrócili i zaczęli już biec za nami. Już myślałam, że nas dopadną, ale nagle wpadliśmy na Krexa i Naruciaka.

Oni wtedy stanęli w miejscu i ciągle na nas patrzeli. Chłopaki od razu ich zauważyli i stwierdziliśmy, że pora już wracać do domu. Kątem oka widziałam, jak jeden z nich rozmawiał dyskretnie przez telefon, a drugi ciągle się na nas patrzał....

-------------------------------------------------------------------------------------

Witam dziubaski :* Dzisiaj kolejny rozdział z dwóch powodów: wena powróciła (Yay xD) i jest okazja na napisania, ponieważ jestem chora (nie polecam xd)... Także, życze miłego czytania, komentujcie czy wam się spodobała część i... Do następnego razu! <3

Pani detektyw //Naruciak, Krex, Kuba /ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz