Rozdział 4

395 28 4
                                    

Czwarty dzień w Sopocie. Dzisiaj postanowiłam pojechać do "Riviery"- centrum handlowego w Gdyni, by trochę pochodzić po sklepach i takie tam. Przez całą noc też zastanawiało mnie, co miał wczoraj na myśli Kuba... Tak mnie to ciekawiło, że cały ranek go o to wypytywałam, jednak na marne; nie dał za wygraną i tylko mówił, bym się domyśliła. Dziwne, zazwyczaj mówią tak kobiety...
Jak co ranek, poszedł biegać, a ja poszłam zrobić dla całej czwórki śniadanie. Na początku chciałam zrobić naleśniki, ale chyba wyszły bardziej pancake'i. Na szczęście mieli w domu syrop klonowy, więc nie musiały być na sucho. Akurat jak skończyłam kłaść wszystko na stół, do salonu przyszli Adam z Łukaszem.
Spojrzeli najpierw na stół, potem na mnie, ucieszeni. Od razu usiedli przy stole i zaczęli jeść. Co chwilę tylko wzdychali z zachwytem, a ja aż się zarumieniłam. Aż tak smakowało?
- A jakie to plany ma nasza dziewczyna z wioski?- spytał w pewnym momencie Adaś, cały ubrudzony syropem klonowym na twarzy. Nie wytrzymałam i aż parsknęłam śmiechem. Krex, jak spojrzał się na Naruciaka, też zaczął się śmiać. Jak już się mniej więcej opanowałam, odpowiedziałam mu:
- Dzisiaj chyba pojadę do Gdyni zwiedzić "Rivierę"... A czemu pytasz?
- To się dobrze składa- powiedział ucieszony Adam- Kuba jedzie po jakieś części samochodowe aż do Gdyni więc możesz pojechać z nim.
- A co wy mnie tak pilnujecie, Co?- spytałam. Wtedy zapadła cisza, która ani trochę mi się nie podobała. Oni coś przede mną ukrywają i ja to widzę, ale skoro nie chcą mówić, to ich strata...
Przez jakiś czas jedliśmy w ciszy, dopóki do domu nie przyszedł Kuba. Na widok pancake'ów bardzo się ucieszył i od razu dosiadł się do stołu.
- Jedziesz dzisiaj do Gdyni?- spytałam w pewnym momencie.
- No tak, po części do mojego Passata- odpowiedział- A czemu pytasz?
- Miałbyś ochotę potem ze mną iść do "Riviery"?- spytałam. Widziałam, że ucieszyło go to pytanie i doskonale wiedziałam, że nie odmówi. Tak jak się spodziewałam, z miłą chęcią się zgodził. Ukradkiem spojrzałam na Krexa i Naruciaka, którzy byli z tego powodu zadowoleni jak nigdy.

- Czemu oni tak chcieli byś ze mną pojechał?- spytałam
- Pewnie chcą wykombinować jakąś imprezę- odpowiedział, jakby to było coś normalnego.
- Imprezę?- zdziwiłam się- Z jakiej okazji?
- No... Wiesz... Mam urodziny i- Nie dokończył, bo mu przerwałam:
- O matko! Naprawdę? Kubuś, to wszystkiego Najlepszego!- wtedy aż go pocałowałam w policzek. Nie spodziewał się tego i spojrzał na mnie, prowadząc samochód! Przez to ledwo co nie wywołał wypadku, na szczęście w porę wykręcił. Mówię wam, przez chwilę miałam prawie zawał serca! I on, i ja przez moment patrzeliśmy się tylko na ulicę, dopóki Kuba nie zjechał na pobocze i się zatrzymaliśmy.
- Czemu stoimy?- spytałam, zdezorientowana. Przez moment patrzał się przed siebie, zamyślony. Nie wiedziałam co o tym sądzić, więc chciałam włączyć radio, ale wtedy złapał mnie za dłoń i mocno ścisnął. Byłam w lekkim szoku, ale nie zabrałam dłoni. Za to poczułam, jak moje poliki się robią czerwone.
Spojrzał na mnie, uśmiechając się szczerze. Też się uśmiechnęłam, nie kontrolując swoich emocji. Byłam tak zdezorientowana, ale i podekscytowana, co się zaraz stanie. Nasze głowy zaczęły się do siebie przybliżać, po czym stało się: zaczęliśmy się całować. Na początku delikatnie, jakby ciągle uważał, a po chwili objęłam go rękoma w szyi. Przyznam szczerze, że całuje bardzo dobrze. Pewnie ma w tym wprawę...

- Dobra, teraz ty- powiedziałam do Kuby. Wziął frytkę i trafił mi prosto nią do buzi. Po chwili się zaksztusił piciem, a ja nie mogłam wtedy ze śmiechu.
Siedzieliśmy w "Rivierze". Już obeszliśmy wszystkie sklepy z ciuchami i nawet zastanawialiśmy się czy nie pójść do kina, ale żadnego ciekawego filmu nie było. Postanowiliśmy więc że pójdziemy do Mc'Donalds zjeść obiad. Kupiliśmy kubełek frytek i do tego jeszcze boxa z kurczakami.
- Ciekawe co oni teraz robią w domu...- powiedział w pewnym momencie Kuba.
- Można zaraz się dowiedzieć- powiedziałam, po czym szybko wybrałam numer do Łukasza. Długo nie czekałam, aż odbierze.
- Co tam współlokatorko?- spytał- Jak tam randka z Kubą?
- Poszedł sobie przypudrować nosek do łazienki- skłamałam- Czemu nie powiedzieliście mi, że ma dzisiaj urodziny?
- Żeby nie psuć nastroju- odpowiedział, a w tle usłyszałam muzykę
- Co wy robicie?- spytałam
- Nie mów mu nic, że coś się szykuje, Dobra?- spytał błagalnym tonem- To ma być taka niespodzianka dla niego...
- No dobra- odpowiedziałam- To my będziemy tak za czterdzieści minut w domu, jakby co.
- Nie ma sprawy- odpowiedział- To do widzenia, Pani Chrześcijańska
- Żegnam pana- wtedy też się rozłączyłam.
Tak jak powiedziałam, zjedliśmy i od razu poszliśmy do samochodu. Podczas drogi puściliśmy na cały regulator muzykę i razem śpiewaliśmy. Ludzie jadący z naprzeciwka pewnie sobie pomyśleli o nas, że jesteśmy dziwni, ale nie przejęłam się tym. Najważniejsze jest to, że wreszcie zrozumiałam, o co chodziło z wczorajszym tekstem Kuby... Mam tylko nadzieję, że to nie jest tylko zauroczenie z jego strony.
- Kuba?- spytałam w pewnym momencie
- Słucham?
- Czy... Czy my... No wiesz...- Nie wiedziałam jak to powiedzieć- Czy my od teraz... jesteśmy razem?
- No... Raczej tak- odpowiedział, zmieszany- Nie jesteś pewna?
- Chciałam się tylko upewnić- Od razu powiedziałam. On tylko uśmiechnął się pod nosem i dalej kierował. Jednak po chwili pocałował mnie w policzek i złapał mnie za dłoń. Wtedy czułam się jakbym była w siódmym niebie...

Jak dojechaliśmy, po cichu szliśmy schodami do góry, po czym ukradkiem weszliśmy do mieszkania, żeby nikt nie usłyszał. Jak weszliśmy do salonu, nagle wyskoczyło mega dużo ludzi i wszyscy krzyknęli:
-Wszystkiego najlepszego!
Okazało się, że było na tej imprezie też wielu Youtuberów, np. Karolek, Dealerek czy Multi. Nigdy nie sądziłam, że spotkam kiedyś osoby, które zazwyczaj widzę tylko na ekranie laptopa czy telefonu. Stuu również był, ale już nie uśmiechał się tak do mnie jak przedwczoraj. Chyba domyślił się, że nic z tego by nie wyszło.
Kiedy Kuba otwierał każdy prezent, ja poszłam na moment do mojego pokoju by zatelefonować do Natana ( dzwonił do mnie aż dwadzieścia razy!) Też nie musiałam długo czekać, aż odbierze.
- Nina, jesteś nadal w Trójmieście?- spytał gorączkowo
- No tak, a coś się stało?- spytałam, zdziwiona jego zachowaniem.
- Pod żadnym pozorem nie chodź tam nigdzie sama- odpowiedział- Już wiemy, gdzie ukrywa się morderca i to jest gdzieś w Trójmieście.
- O cholera jasna...- wtedy też trochę się przejęłam- A nie znacie dokładnego adresu?
- No nie, bo to trochę trudne do wykrycia- westchnął- Teraz najlepiej byłoby jakbyś po prostu nigdzie nie wychodziła sama, dobrze?
- Nie ma sprawy- odpowiedziałam- Mam nadzieję, że policja to szybko złapie...
- Na to bym nie liczył- powiedział markotnie- Więcej wiemy od nich i to wszystkie informacje właśnie im przekazujemy...
- Ale trzeba wierzyć, że może stać się jakiś cud- powiedziałam, uśmiechając się pod nosem- Wiesz co, muszę kończyć bo mój kolega ma urodziny i wiesz...
- Jasne, nie ma sprawy- odpowiedział- To do usłyszenia!
- Na razie- powiedziałam i szybko się rozłączyłam.
Miałam głęboką nadzieję, że szybko go złapią, inaczej nie tylko ja będę w niebezpieczeństwie, ale i moi współlokatorzy...
-----------------------------------------------------------

Witam dziubaski 😘 Od razu mówię, że od tego rozdziału będzie więcej akcji i coraz większe niebezpieczeństwo *spoiler* 😁 Tak jak mówiłam, kolejny rozdział pojutrze 😉 To na razie!

Pani detektyw //Naruciak, Krex, Kuba /ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz