─Masakra, ale to spierdoliłeś. ─ Owijał nadal moje nadgarstki bandażem narzekając co chwilę.
─Wybacz, ale chciałem się umyć, bo przez sytuację w lesie pachniałem substancją z twojego chuja! ─ Zacisnąłem zęby.
─Nie było się na niego pchać! ─ Spojrzałem na niego jak na idiotę. W końcu to on mnie wpakował na Rhaasta juniora.
─Jasne to ja zrobiłem wszystko, żeby teraz prawie się nie wykrwawić. Nie denerwuj mnie. ─ To było zbyt brutalne. Nie chciałem kontynuować nawet tego tematu.
─Violin wynieś. ─ Rozpieszczony dzieciak, który umie tylko to powiedzieć. Violin wynieś, Violin tamto. W sumie chciałem znać dzieciństwo demona i kim jest tajemnicza ciemnoskóra. Rogata wzięła tacę z lekami i bandażem i wyszła bez słowa a ja wziąłem do siebie ręce.
─Boisz się jakbym chciał Ci coś zrobić. ─ Jego uśmiech, sprytnie skurczybyku. Widać chętny rozmawiania o seksie. Już przeruchał mnie jeden raz i myśli, że jestem jego osobistym niewolnikiem, marzenia.
─Daruj sobie. ─ Zaznaczyłem słowa i zacząłem szukać wyjścia z tego cholernego pałacyku.
─Mhm! Czy już mówiłem, że zostaniemy tu na jakiś czas? O chłopie, tak Ci się śpieszy na nowe męczarnie? Dawno tu byłem i zostaniemy krótko odpocznij sobie bo szybko nie zrobisz tego. ─ Przewróciłem oczami siadając na miękkie siedzisko. Nie to, że bardzo mi się śpieszyło. Po prostu nie czuję się dobrze z tym, że to jego piekło i nawet jakbym uciekł ma tu do groma znajomości. Nie licząc jeszcze, że ma mnie cały czas na oku i nie wiadomo jakie pomieszczenia się tu mieszczą.
─Ile? ─ Zaintrygowany skierował wzrok na mnie.
─Co ile? ─ Na prawdę zapomniał się co przed chwilą mówił?
─Ile tutaj będziemy? ─ Byłem trochę znużony już tą rozmową.
─Dosłownie parę dni, chcę pozałatwiać kilka spraw, zobaczyć się z paroma osobami i mieć Cię na oku w swojej miejscówce. ─ Uśmiechnął się szerzej.
─Przecież zawsze mnie masz na oku. ─ Oparłem się o rękę.
─Ale tutaj nie muszę nawet na ciebie patrzyć wszyscy mogą zrobić to za mnie i Cię powstrzymać a ja mogę zrobić co muszę. ─ Zmrużył oczy. Nie śpieszyło mi się jakoś uciekać, chyba, że przed byciem seks lalką demona.
─A co ja mam robić?
─Poćwicz cienie, chyba to lubisz nie? A jest możliwe, że będziesz w tym lepszy. ─ To przecież oczywiste.
─Ugh, jasne. ─ Westchnąłem.
°Lux°
Szczęśliwa wróciłam wreszcie do domu. Ten dzień był na prawdę pracowity co lubiłam ale czasami mnie to wykańczało. Miałam nadzieję, że się położę chociaż było południe i nie chciałam marnować dnia. Przed położeniem się do pokoju wszedł wojownik z mojego regionu, patrząc się na mnie z przykrością. Miałam tylko nadzieję, że to nic takiego.
─Kolejny zgon. W wioskach, miastach i innych regionach jest tak samo. ─ Podał mi papier z nowymi śmierciami.
─Ale jak to? ─Zaczęłam wyczytywać początek pisma jednak od razu mi przerwał.
─Bardzo mi przykro ale zginął nasz ceniony żołnierz i twój brat, Garen. ─ Doznała szoku, nie mogłam w to uwierzyć ale po odnalezieniu jego imienia na czarnej liście przekonałam się.
─Co? Nie rozumiem, kim jest zabójca? Jak tak można w ogóle.. ─ Nie rozumiałam tego.
─Nie wiemy jeszcze, jak się dowiemy przekażę Ci wszystkie wiadomości jako pierwszej. Jeszcze raz ofiaruję Ci wielkie wyrazy współczucia. ─ Odpowiedział wychodząc.
Ledwo powstrzymałam się od płaczu. Runęłam na łóżku i złapałam się za twarz. Po moich policzkach zaczął płynąć wodospad łez. Zginął mój brat, mój ukochany braciszek, który był moim jednym wsparciem. Wtedy dopiero odczułam gorąco w sobie i poczułam nienawiść. Nie mogłam tego czuć, byłam za dobrem przysięgam! Jednak nie mogłam zostawić tego w spokoju, żądza zemsty rosła dalej.
°Kayn°
─Co mam tu robić? Jest tu cholernie nudno, po co w ogóle mnie tu zostawił. Tylko łażę po korytarzach, stfu! Rhaast musi mieć tu jakieś fajne pokoje. ─ Spojrzałem na ciemnoskórą.
─Niestety nie ma, powinieneś poczekać aż przyjdzie. ─ Nie mogłem ocenić czy kłamie bo jej twarz była bez wyrazu.
─Kena.. ─ Zerknęła na mnie i spuściła głowę w dół.
─Proszę tylko nikomu nie mów. Chodź za mną. ─ Bez zbędnych słów podążyłem za kobietą. Szliśmy krętymi korytarzami i dopiero potem odnaleźliśmy dziwne drzwi. Violin wzięła srebrne klucze i otworzyła je poczym weszliśmy do pokoju.
─Mam nadzieję, że wystarczy czasu. ─ Pokiwałem głową i zacząłem przyglądać się pokojowi z wielką szczególnością.
─Podoba Ci się? Zrobienie go zajęło panowi rok. ─ Pokój świecił starannymi pracami, nie dało się nie zauważyć. W moich oczach zaświeciły się iskierki.
─Rewelacji nie ma. ─ Zwróciłem na nią przymrużony wzrok na co ta odetchnęła ciężko licząc innej odpowiedzi. ─ Wziąłem hantle do dłoni upuszczając je i łapiąc się za nadgarstki.
─Chyba jeszcze nie wróciłeś do normy. ─ Uśmiechnęła się lekko.
─Możliwe, poćwiczę na czymś innym. Dużo to tego ile on może ćwiczyć? W ogóle to na siłownię nie wygląda.
─Miał tutaj pokój kiedy dojrzewał ponieważ nienawidził rodziców z niewiadomych mi powodów. Więc podziemie to było dla niego jak własny raj. Pierwszy raz wyszedł z piekieł od razu po ukończeniu piętnastu lat, darkiny są już w pełni dojrzałe i pełnoletnie w wieku czternastu lat. ─ Po usłyszeniu wieści od kobiety zrobił na mnie wrażenie. Już jako dzieciak musiał sobie radzić a ja spokojnie siedziałem w klasztorze cieni z Zedem.
─Kim są rodzice Rhaasta? ─ To było jedno co mnie interesowało w tej chwili.
─Nie znam imion ale jego matka była księżniczką, która zakochała się w mieszkańcu Noxus'a. ─ A więc tak, myślałem że będzie odwrotnie. Jednak tyle miałem pytań do ciemnoskórej ale ostatnim, którym chciałem jej zadać było o niej samej.
─A co z tobą? Widzę jak się zachowujesz przy nim, kochasz się w nim czy co? Bo jak tak to chętnie go mogę oddać. ─ Uśmiechnąłem się na samą myśl.
─Ja.. ─Dziewczyna pobladła na to pytanie. Z ciemności korytarza za ramię krótkowłosej złapała charakterystyczna ręka. Ręka Rhaasta, o kurwa.
─Haha, świetnie, że się zaprzyjaźniliście i w ogóle ale takich rzeczy to się kurwa nie będziecie dowiadywać. ─Jego spokój i wymuszony słodki uśmiech.
─Proszę wybacz mi mogłam w ogóle go tutaj nie przyprowadzać, to z powodu.. ─ Jedno pchnięcie i drugie, aż po chwili z jej ust wpływała ciepła krew. Gdyby nie to, że bardzo ją polubiłem nie przejął bym się jednak byłem okropnie zły. Podczas tego jak kobieta z rozbitą głową siedziała na posadzce on tylko szarpnął mnie za nadgarstek i wyszliśmy na korytarz.
─Goń się! ─ Krzyknąłem i wypuściłem się od natrętnego Darkina na co dostałem soczystego sierpowego w twarz. Nie pozostałem dłużny i też tak zrobiłem za co przytrzymał mnie za szyję i przez chwilę latałem.
─Posłuchaj Kayuś, dopóki jesteś moim niewolnikiem to nie będziesz szalał pod moją nieobecność. Więc nie rób tego bo skończy się to źle. ─ Spadłem na podłogę wysapując jego imię z nienawiścią.
CZYTASZ
League of romance. | Rhaayn ✔️
FanfictionKayn porzucił kosę, uwolniając się od natrętnego Darkina kiedy Zed pomógł mu ocalić się od zatracenia przez demona wzmian chciał, żeby ponownie powrócił do zakonu cienia. Tam dopiero po roku przyszedł po niego Rhaast ale tym razem w ludzkim ciele. ...