Razem z Rhaast'em dotarliśmy do dość ubogiej chatki Slumber'a, którą dzielił ze mną przez ostatni rok. Nie chciałem go zostawiać ale skoro ten frajer wrócił chyba musiałem. Bałem się tylko jego reakcji bo przychodzę jak gdyby nigdy nic i mieszkam u niego, jestem pasożytem a potem odchodzę tak bez powodu. Bo chyba przybycie demona to nie jakiś wielki powód. Jego argumenty zbyt przemówiły do mnie, to nie miejsce dla mnie. Praca u Andersa tak samo, tak dużo dla mnie zrobił. Czułem się teraz źle z tym, że jego córka zmarła i ja go opuszczam. Chociaż nie było to na zawsze pewnie myślałby, że tak.
─Zaraz wracam. ─ Powiedziałem do przyjaciela, zwierzaka i darkina poczym wybiegłem z domu mojego teraz byłego współlokatora. Biegłem w kierunku lokalu Andersa, jednak tym razem bez białego fartuszka i stroju typowego wiesniaka. Byłem odziany w moje dawne ubrania więc zdziwiłem smutnego mężczyznę kiedy zobaczył mnie. Siedział na betonowych schodach oparty o rękę ze wzrokiem wpatrzonym w ziemię. Było mi go szkoda, miałem sumienie jeszcze przez większość czasu. Potem przez obecność demona zaczęła znikać. Znowu stawałem się jego marionetką ale nie traktował mnie tak. Teraz zależało mi tylko na tym aby ostatnie resztki mojego człowieczeństwa podarować mu.
─ANDERS. ─ Powiedziałem sapiąc.
─Tak? ─ Wytarł ostatnią łzę i spojrzał na mnie.
─Przepraszam za to wszystko co się stało i stanie..
─To nie twoja wina naprawdę, wszystko jest w porządku Kayn. Mam jeszcze ciebie, nigdy Ci nie mówiłem ale.. Traktuje Cię jak swojego nienarodzonego syna. ─ Wtedy poczułem się bardzo dziwnie, czułem jakbym tak wiele znaczył dla niego jak dla Zeda w przeszłości. Zacząłem płakać, Jezu Kayn nie bądź pizdą wytrzyj się. Jak pomyślałem tak zrobiłem.
─Naprawdę?
─Po co miałbym kłamać? Co chciałeś mi powiedzieć?
─Już nic. ─ Ja pierdole teraz znając ciebie mu nie powiesz.
─A właśnie, że powiem! ─ Krzyknąłem sam do siebie zdając sobie sprawę co właśnie zrobiłem.
─No czekam.
─Dziękuję za wszystko co dla mnie zrobiłeś, ale muszę odejść z Nexusu. Nie będę tu już mieszkał. Tak bardzo przepraszam, że muszę Cię zostawić w tak trudnej chwili ale muszę. Obiecuję Cię odwiedzać i.. ─ przerwał ciepłym uśmiechem.
─W porządku, nie chce Ci psuć życia tylko dlatego, że Marie umarła. Jeśli to nie byłby problem pamiętaj, że zawsze Cię przyjmę pod swój dach. Nie chcę Cię tu trzymać na siłę, dam sobie radę. ─ Popatrzyłem się na niego wzrokiem szczeniaka, jak on może nie tęsknić?! Więcej już nic nie mówiłem tylko go przytuliłem. Trwało to z pięć minut aż w końcu nie oderwaliśmy się od siebie.
─Gdzie się wyprowadzasz?
─Wiesz, jaką miałem przeszłość i znowu będę ją kontynuował. Nie będę raczej mieszkał gdzieś w miejscu jak coś to zamieszkam w piekłach. Tak to będę podróżować.
─Rozumiem, sam? ─ Zaprzeczyłem.
─Wiem, że to może być pojebana historia ale Rhaast to demon rasy Darkinów więc tak naprawdę nie umarł tylko się regenerował i nie patrz teraz na mnie jak na wariata bo mówię prawdę, też byłem zszokowany.
─Wcale nie patrzę się na ciebie jak na wariata.. Bo wiem że nim jesteś. Nie chcę zabierać Ci już czasu. Lepiej leć. ─ Uśmiechnął się.
─Dziękuję. ─ Zakończyłem rozmowę. Szedłem powoli do domu w którym zostawiłem te niewyżyte psychicznie monstrum. W mojej głowie jednak cały czas był Anders, teraz go traktowałem jak ojca. Nie to że Zed był nim czy coś.. Jest za młody ma z dwadzieścia sześć lat.
─Wróciłem. ─ Gdy tylko otworzyłem stare drewniane drzwi rozległ się jęk. I to nie taki od seksu tylko od umierania.
─Przepraszam myliłem się. ─ Już upity Slumber zaczął gadać coś do Rhaasta, a kiedy to robił złapał się za głowę przez co potrącił jedną z trzech butelek trunków.
─Ja też Cię przepraszam stary, obiecuję już więcej nie krytykować Cię jak pijesz. ─ Ryczał Darkin mając przy sobie uwaga aż pięć butelek alkoholu.
─Daj buziaczka na przeprosiny. ─ Prosił się Slumber ale przy chodzeniu upadł i nie mógł wstać. Ugh oczywiście nikt mnie nie zapyta jak było na ostatnim spotkaniu hmm.. z kimś kto mi pomógł przeżyć.
─Czemu nic im nie powiedziałeś, co ja mam teraz zrobić z tymi pijakami?
─Jestem tylko zwierzęciem domowym. ─ Odpowiedział Omen bawiąc się zwłokami. Czasami współczuję Slumber'owi. Myślałem na początku że to przez nich tak tu wali. Zaciągnąłem demona jakoś na górę, parę razy uderzając jego głową o schody. No i co? I tak nic nie czuje, chyba. A Slumber? To jego wina, co prawda jestem jego przyjacielem z dzieciństwa ale ma swojego zwierza więc on powinien się nim zajmować.
─Jeszcze tylko trochę. ─ Tym razem jego ramię ucierpiało bo uderzyło w jakiś mebel. Co tu dużo mówić, dobrze mu tak. Po ciężkim dotarciu z poobijanym władcą piekieł nadszedł czas na to abym położył go na łóżku. A ponieważ był nie dość że upity i spał to jeszcze w cholerę ciężki. Miałem tym razem szczęście i udało mi się dobrnąć do tego momentu gdzie udało mi się jakimś cudem położyć go na łóżko. Już zmęczony taszczeniem go przez połowę domu usiadłem i spojrzałem w sufit.
─Obrzydliwe, serio mógłby się postarać żeby tu nie było pleśni. ─ Dlatego zamknąłem oczy, nawet nie wiem kiedy zasnąłem. Ale i tak długo nie spałem nie miałem żadnych snów, obudziłem się pewnie o pierwszej lub drugiej widząc ciemne niebo i widoczne na nim gwiazdy. Sen nie był mi aż tak potrzebny wolałem popatrzyć w gwiazdy. Oparłem się o okno i wypatrywałem co się dzieje na mieście i nie tylko. Bo tej nocy akurat było cieplej niż wcześniej, więc nie dziwiłem się że dużo ludzi nie śpi lub świętuje. Usłyszałem za sobą szmery i obracanie się mefisto.
─Ahh, cholera. To był jednak zły pomysł pić z tym pomyleńcem. ─ Rzekł sam do siebie nawet nie zauważając mnie w cieniu nocy.
─Oh Kayn. ─ Oparł się o rękę nadal leżąc.
─Powiedz mi jeszcze raz jak tęskniłeś.
─Czemu znowu porusza ten temat? Brakowało mi to ale czy nie możemy dać sobie już spokój z tym?─Nie tęskniłem. ─ Skłamałem ponieważ jego uśmiech mnie dobijał co on chciał pokazać? Że miał rację? Czasami naprawdę mam go dość a dopiero widzę się z nim jeden dzień.
─Nawet jak masturbowałeś się moją formą broni? ─ Jego uśmiech się powiększył a ja czułem jak szybciej mi bije serce.
CZYTASZ
League of romance. | Rhaayn ✔️
FanfictionKayn porzucił kosę, uwolniając się od natrętnego Darkina kiedy Zed pomógł mu ocalić się od zatracenia przez demona wzmian chciał, żeby ponownie powrócił do zakonu cienia. Tam dopiero po roku przyszedł po niego Rhaast ale tym razem w ludzkim ciele. ...