Bonus #3

686 12 14
                                    


-Czy da się pan zaprosić do tańca?

Spojrzał na autora tego pytania, ubranego we wspaniały, drogi garnitur, przystrojony drobnym kwiatkiem i zielenią, podpiętymi do butonierki i idealnie komponującymi się ze szmaragdem krawatu, który sam przecież wybierał. Uśmiechnął się, jakby zadowolony ze swojego dzieła.

-A co, wszystkie panie już zajęte?- zażartował szybko, podnosząc się jednak ze swojego krzesła i chwytając szarmancko wyciągniętą w jego stronę dłoń ukochanego.

Wymienili się uśmiechami zmierzając w stronę tarasu. Zapadał już zmrok i powoli nadchodziło delikatne orzeźwienie po tym pięknym i wyjątkowo ciepłym, czerwcowym dniu. Darek prowadził swojego ukochanego za rękę wgłąb parkietu, mijając po drodze wiele par. Uśmiechały się do nich, odsuwając na boki i schodząc im z drogi. I chociaż Cieślak dawał wielokrotne znaki i próbował jakoś zatrzymać Darka, ten nie ustał dopóki nie znaleźli się na samym środku. Ukłonił się elegancko, powodując śmiech szatyna. Ani na chwilę nie odrywając wzroku od siebie, położył dłonie na jego biodrach, pozwalając jednocześnie, aby ten delikatnie oplótł jego szyję.

-Pan już chyba powinien wiedzieć, że żadne panie mnie nie interesują- skomentował cicho ostatnią jego wypowiedź.

-No nie wiem. Była już taka jedna...

-Dalej nie wierzę, że byłeś o nią zazdrosny.

-Nie byłem zazdrosny- natychmiast się żachnął, a Darek tylko rzucił mu niedowierzające spojrzenie- No dobra, może trochę. I nie wiem, co cię tak śmieszy

-Wiesz, to było nawet urocze...

Tańczyli wtuleni w siebie, delikatnie kołysząc się w takt muzyki, niczym płomyki palących się wokół nich świec. Chociaż jeszcze wczoraj, podczas dekorowania tego tarasu, Darek wielokrotnie i siarczyście przeklinał ten pomysł, teraz dostrzegał niebywałe i niepodważalne piękno uzyskanego efektu. Bezchmurne niebo, pełne gwiazd, delikatny szum wody i blask setek, a może nawet i tysiąca świec, większych i mniejszych. Panował błogi spokój, W tak cudownej aurze, zapomniał właściwie o całym zamieszaniu, jakie organizacja tego wesela wprowadziła w jego życie. Mógł skupić się na tym, co jest tu i teraz. Na mężczyźnie jego marzeń, ubranym w cudowny, dopasowany garnitur. Dziś wyglądał wyjątkowo olśniewająco i według niego o niebo lepiej niż on sam, chociaż ich stroje były przecież prawie identyczne. Wiedział, że gdyby wypowiedział to na głos, Władek z pewnością wyraziłby szczery sprzeciw, dlatego postanowił po prostu podziwiać go, może i nie do końca dyskretnie. Ale nie musiał przecież się z tym kryć. Mógł wpatrywać się w niego bez przerwy, godzinami, nawet jeżeli jego wnikliwy wzrok wprawiał Cieślaka w delikatne zakłopotanie. Uwielbiał to. Tą ukrytą i nie do końca spodziewaną nieśmiałość swojego ukochanego. Wiedział, że wynika to z jego cichego charakteru i w żadnym wypadku ze wstydu względem siebie, jego czy też ich miłości. Będąc z nim nauczył się bardzo wiele, czasem o drobnych rzeczach, których pewnie nawet Władek nie był świadomy. Nauczył się rozpoznawać jego nastroje, uśmiechy, spojrzenia. Wiedział, kiedy nie mówił prawdy, kiedy nie chciał o czymś gadać. Ale też kiedy chciał, żeby był po prostu blisko niego, za wszelką cenę i nie opuszczał ani na chwilę. Jak na przykład teraz.

Delikatny i już rześki wiatr, zbliżył ich jeszcze bardziej do siebie, tak, że odległość między ich ciałami wynosiła zaledwie kilka milimetrów. Gdy jest się obok kogoś, a właściwie, to należałoby powiedzieć: z kimś, tak blisko, cała nasza uwaga skupiona jest tylko na tej osobie. Zupełnie jak na filmach, gdzie niekiedy zdaje się, że cały świat przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie dla bohaterów. Choć pewnie zawsze jakieś znaczenie ma, ale w tej chwili akurat znikome.

Wcześniej, w zasadzie całkiem do niedawna, zastanawiał się, czym sobie zasłużył na kogoś takiego, jak Władek. Ale wbrew wysiłkom i godzinom na to poświęconym, nie uzyskał żadnej konkretnej odpowiedzi. Więc postanowił po prostu cieszyć się tym. Cieszyć się nim. Każdego dnia, o każdej porze, w każdej sytuacji. Nauczył się doceniać to, że jest ktoś, komu zależy na nim i kto robi dla niego tak wiele. Któremu może powiedzieć o wszystkim, choć nieraz wcale nie musi. Z kim nawet może się pokłócić o błahostkę, tylko po to, aby zaraz potem się pogodzić i czuć tę miłość nawet jeszcze mocniej.

-Dziękuję- powiedział w pewnym momencie, powodując, że Władek spojrzał na niego, jakby wyrwany z transu- Za to, że jesteś, że mnie kochasz, że ze mną wytrzymujesz- dodał

-Cała przyjemność po mojej stronie.

-To będzie nasza piosenka- wymruczał, zmieniając temat. -No co? Każda para ma swoją piosenkę. Takie tam, romantyczne, bzdurne badziewia.

-A znasz chociaż tytuł tej piosenki?- spytał rozbawiony

-Naprawdę musiałeś zepsuć ten nastrój swoją logiką?- zerknął na niego z wyrzutem, na co nie otrzymał już żadnej odpowiedzi poza śmiechem Cieślaka.

-Kocham cię- powiedział po dłuższej chwili, spoglądając mu głęboko w oczy i subtelnie zbliżył się, opierając swoje czoło o jego. Spojrzał na niego tak intensywnym, przenikliwym i pełnym miłości wzrokiem, który tylko potwierdzał wypowiedziane wcześniej słowa. Spojrzał, jakby z zapytaniem o pozwolenie, aby chwilę później pocałować go czule na oczach wszystkich. Władek był tak zatracony w jego ustach i ramionach, że nawet nie zorientował się, kiedy i jak, Darek pochylił go do tyłu i pogłębił ich pocałunek. Trzymał go cały czas, mocno i pewnie, chroniąc przed upadkiem, na który pewnie byłby skazany przez chwilowy kompletny brak równowagi. Wciąż nie odrywając się od swoich ust, wrócili do pozycji wyjściowej, a Władek poczuł jak czerwieni się niczym nastolatek.

-Darek, przestań- zaśmiał się, w istocie wcale niechcąc, aby przestawał- Już starczy, że wszyscy się na nas gapią.

-Niech się gapią. I zazdroszczą- uśmiechnął się zuchwale

Właściwie dopiero teraz uzmysłowili sobie, że piosenka powoli dobiega do końca i gdzieś, w jej trakcie, wszystkie pary poza nimi, zniknęły z parkietu. Zostali sami, na środku, pod wielkimi, zielonymi girlandam. Połowa gości weselnych, znajdujących się w pobliżu parkietu przyglądała im się dyskretnie, od czasu do czasu uśmiechając się i szepcząc coś między sobą na ucho. Nie ulegało wątpliwości, że przed chwilą znacznie zwrócili na siebie uwagę wszystkich, także obsługi i tych przy stolikach, do niedawna pochłoniętych zawartością talerza.

-Wiesz, mimo wszystko, to jednak młoda para powinna być w centrum uwagi- powiedział po chwili, zdając sobie sprawę z atencji, jaką na siebie przyciągnęli.

-Chwila tylko dla nich, też im nie zaszkodzi.

-Aha, czyli my teraz specjalnie bierzemy wszystkich gości na siebie?

-Powiedzmy, w ramach ćwiczeń.

-Bycia w centrum uwagi?

-Bycia młodą parą- poprawił go

-No to wychodzi nam całkiem nieźle.

-Wszystko wychodzi nam całkiem nieźle, nie? - uśmiechnął się, skradając jeszcze jeden, niespodziewany pocałunek przed wszystkimi.

***

Oto bonusik 3, chociaż tak naprawdę nieco zmieniona, pierwotna wersja bonusu 1 😉

Nie mogłam się oprzeć tej wizji, od momentu gdy tylko Józek powiedział Darkowi, że chciałby, aby byli gośćmi honorowymi na ich ślubie, on jako jego świadek ❤

Mam nadzieję, że Wam się podoba. Dajcie znać w komentarzach❤

I mam nadzieję, że był to udany początek udanego weekendu, czego Wam życzę 😊


Buziaki 😘

M.

No i kto by pomyślał?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz