Całe życie

402 7 9
                                    

-Jaki zabieg..? Darek, o czym on mówi?

-Nie chciałem cię martwić... – zaczął od razu usprawiedliwiając siebie, czując podskórnie, że gdy Władek dowie się w końcu o wszystkim, nie da mu dojść do słowa ani już tym bardziej cokolwiek wyjaśnić. Spoglądał na niego z taką przenikliwością w oczach, że wiedział już, że powinien spodziewać się najgorszego.

-Martwić czym, do jasnej cholery?!

Chyba obojga mężczyzn zaskoczył ten niespodziewany wybuch zazwyczaj spokojnego i stonowanego Władka. Józek przełknął głośno ślinę, która wybrzmiała w przerażającej ciszy między nimi. Zerknął szybko na Darka, jakby liczył, że jego spojrzenie zostanie zrozumiane jako przeprosiny. Chociaż, czy to on powinien tutaj przepraszać.

-Zostawię was samych- rzucił w zasadzie bez potrzeby i szybko wyszedł, nawet na nich nie spoglądając. Darek odprowadził go wzrokiem do drzwi wpatrując się w nie jeszcze dłuższą chwilę po tym, jak już wyszedł, jakby w zamyśleniu. Bał się spojrzenia swojego ukochanego i tego, co w nim zobaczy. Doskonale zdawał sobie sprawę, że w końcu wszystko wyjdzie na jaw ale nie mógł się w żaden sposób przygotować na konfrontację z prawdą. Nawet teraz, nic nie przychodziło mu do głowy. Jego chłopak już był na niego wściekły, a jeszcze o niczym tak naprawdę nie wie.

-Dowiem się w końcu o co chodzi?

  Cisza. W całym mieszkaniu. Tylko cisza. Wiedząc już, że nie będzie mógł tego odwlekać w nieskończoność, niepewnie zaczął po dłuższej chwili.

-Gdy dowiedziałem się, że jestem chory, lekarz poinformował mnie o zabiegu ablacji. To była jedyna szansa na powrót do gry, chociaż tylko amatorskiej. Wtedy, wystraszyłem się go i myślałem, że moja przygoda na boisku skończyła się bezpowrotnie, więc jakoś zacząłem się z tym godzić... Ale z każdym kolejnym miesiącem brakowało mi tego coraz bardziej...

Władek wpatrywał się w niego w milczeniu. Rozumiał znaczenie każdego pojedynczego wyrazu, jak i ich wspólnego sensu w zdaniu, jednak wciąż nie mógł w nie uwierzyć. Zupełnie jakby na siłę chciał się doszukać jakiegoś znaku, że to jednak jest tylko żart. Bardzo głupi, ale żart. Który zaraz się skończy i wszystko będzie tak, jak dawniej. 

-Nie chcesz mi chyba powiedzieć, że...- zaczął lecz widząc reakcję Darka sam domyślił się, jaka jest odpowiedź- Oczywiście, że tak... miałeś zamiar w ogóle mi powiedzieć?

-Ale co by to zmieniło. Ty miałeś wystarczająco problemów z Kajtkiem i...

-Nie waż się mieszać w to Kajtka- przerwał mu chłodnym tonem, czując jak wracają wszystkie najgorsze wspomnienia jego rozstania z Maćkiem. Nie, to się nie dzieje znowu- powtarzał sobie w myślach, bardzo już wysilając się, aby zachować dobrą minę. 

-Nie rozumiem w ogóle o co masz do pretensje. Ale co ja miałem ci powiedzieć, ty i tak byś nic nie zrozumiał!

-Wiesz, wiem jak to jest. Jakbyś zdążył już zapomnieć to przypomnę, że ja również straciłem możliwość robienia tego co kocham.

-Tak ale twoja praca to nie tylko laboratorium. Poza tym ty nigdy nie będziesz mógł do tego wrócić a ja miałem szansę...

-Bardzo... subtelna uwaga, dziękuję.

-Ale nie łap mnie teraz za słówka, dobra? I nie udawaj już takiego przewrażliwionego.

-Czemu teraz zachciało ci się powrotu na boisko? Przecież byłeś już trenerem, menedżerem! I nagle teraz zrobisz wszystko dla kilku minut biegania po murawie? Bo co, bo Józek tak powiedział?

-Nie, bo piłka to całe moje życie!- poinformował go, znacznie głośniej niż było to konieczne

-Całe twoje życie? Więc nic innego się nie liczy? Nawet ja?

No i kto by pomyślał?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz