Polimery, PR i prezentacja

362 4 2
                                    

-Zdajesz sobie sprawę z tego, że dziś jest niedziela?

Władek zerknął na niego znad sterty zadrukowanych kartek, komputera i oparów świeżo zaparzonej kawy, z dozą niewymuszonej jadowitości. Darek stał oparty o kuchenną framugę drzwi, ubrany jedynie w ciemnoniebieski szlafrok i z miną, którą mówiła, że nie jest jeszcze do końca pogodzony z tym, że wstał. Przeczesał dłonią swoje zmierzwione przez Władka i poduszkę włosy i ziewnął delikatnie. Partner studiował chwilę wyraz twarzy.

-Tak, dziękuję bardzo. Coś jeszcze?- odpowiedział w końcu

-To co robisz o szóstej rano w papierach z pracy?

-A ty co robisz o szóstej rano w kuchni?

-Zostałem zmuszony wstać, bo po przebudzeniu nie było nikogo koło mnie. Poczułem się trochę jak taka panienka z hollywódzkiego filmu, która budzi się rano w pustym łóżku, bo jej kochanek uciekł przed świtem, uznając ich wspólną noc za błąd- usłyszawszy to Władek nie mógł powstrzymać się od parsknięcia śmiechem. W końcu oderwał się od stosu papierów i podszedł do niego, a na usta Darka wkradł się tryumfalny uśmieszek.

-Kochanie, nie żałuję naszej wspólnej nocy. Lepiej ci?- spytał kładąc ręce na jego ramionach. Widząc teatralne zamyślenie ukochanego, pokręcił tylko głową, śmiejąc się a następnie pocałował go czule. Janicki wykorzystując okazję, przyciągnął go do siebie jeszcze mocniej, łapiąc w talii i wydłużając ich pocałunek.

-Musiałeś tak wcześnie wstawać? Mielibyśmy jeszcze taaak dużo czasu na takie przyjemności...

-Czy ty osiągniesz kiedyś poziom jakiegoś względnego nasycenia?

-Tobą? Nigdy- spojrzał na niego kokieteryjnie a Władek tylko wywrócił oczami- a ty dokąd?- spytał gdy tylko poczuł, że chłopak wyswobodził się z jego uścisku.

-Mam dużo pracy i muszę się przygotować.

Wrócił do swojego roboczego stanowiska pracy, to jest niezbyt do tego przystosowanego stolika kawowego w salonie. Nie tęskni za sprzątaniem 130 metrów kwadratowych jego domku ani też za nieustannymi pracami pielęgnacyjnymi w ogrodzie, lecz, gdy zaczął się tutaj dzisiaj instalować, pożałował, że nie ma już własnego kąta. Namiastka własnego biura, z dużym biurkiem z widokiem na ów ogród i wystarczającą ilością przestrzeni, aby rozłożyć wszystkie swoje raporty, prace badawcze, opisy eksperymentów, potrzebne symulacje, podręczniki akademickie i wszystkie inne bardzo użyteczne i ultra ważne dokumenty, które Darek zwykł nazywać „makulaturą". Znaczną część tego trzymał w pracy, gdzie znacznie częściej po to sięgał niż tutaj. Choć wiecznie musiał wysłuchiwać marudzenia Darka, że jest „pracoholikiem", że „zdradza go z fizyką" albo że „musi sobie znaleźć jakieś lepsze hobby, na przykład piłkę nożną", rzadko zdarzało mu się pracować w domu. Wbrew pozorom brak miejsca pracy w domu nie jest tego przyczyną ale skutkiem nowego podejścia do tak modnego ostatnio „work-life balance". W trakcie tylu lat związku z Maciejem, nigdy się nawet nie zastanawiał nad tym. Przecież razem studiowali, razem pracowali, łączyły ich te same pasje i zamiłowanie do fizyki. Rozmawiali o pracy przy śniadaniu, przy obiedzie i przy kolacji, i był to temat równie częsty jak lista zakupów spożywczych na weekend. Gdy ich związek się zakończył stwierdził, że jeśli kiedykolwiek będzie jeszcze z jakimś facetem, to tematy związane z jego pracą ogranicza do minimum. Darek, po pewnym czasie od kiedy na dobre zadomowił się w życiu szatyna, miał na ten temat zgoła odmienne zdanie. 

-A co takiego musisz przygotować? -westchnął

-Prezentację na coroczne spotkanie ze wszystkimi prezesami, sponsorami, naukowcami, szychami polskiego biznesu...

No i kto by pomyślał?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz