Homofobia, miłość i coming out

286 6 9
                                    


Wszedł do kuchni, gdzie zastał Józka siedzącego przy stole w jakby głębokim zamyśleniu nad równie ciemną co już zimną zieloną herbatą. Przywitał się w zasadzie nieśmiało i podszedł prosto do czajnika, w którym czekała już na niego zaparzona przez Darka kawa, tak jak mu obiecał, wstając rano z łóżka. Mimo że teoretycznie był zwrócony plecami do młodego piłkarza mógł przysiąc, że czuje na sobie jego wzrok. I problem tkwił w tym, że doskonale wiedział czemu. Niezbyt był przekonany, że może coś z tym zrobić.

-Będziesz może coś jadł?- spytał

-Nie, już nie. Darek zrobił rano wypasione naleśniczki. Odłożył dla ciebie kilka specjalnych do lodówki.

Słysząc to, Władek natychmiast podbiegł sprawdzić zawartość mroźnego kumulatora szczęścia i żywności, i nie zawiódł się.

-Moje ulubione, jak on mnie zna- uśmiechnął się, dostrzegając naleśniki z białym serem, selerem i rodzynkami. Pamiętał doskonale to zdziwienie na twarzy ukochanego, że w ogóle można jeść taką mieszankę w nadzieniu. Darek był raczej zwolennikiem bardziej wyszukanego serka mascarpone. Zabawne, że nawet w tak drobnych kwestiach jak naleśniki widocznie różnili się od siebie, chociaż w istocie byli bardzo zgraną parą. Być może częściowo z tego powodu?

Przez chwilę zamyślenia Władek początkowo nawet nie zauważył, że wraz z podjęciem ich tematu, nastała jakaś dziwna cisza. Czego w zasadzie powinien się spodziewać. To, że Józek ciągle mieszka z nimi pod jednym dachem po tym, jak dowiedział się prawdy o relacjach jakie łączą go i Darka, można nazwać swego rodzaju cudem. Lub co najmniej poświęceniem. Władek widział to na jego twarzy niemalże każdego dnia. Po tym pamiętnym wieczorze Janicki był rozwścieczony do granic możliwości. Chodził bez celu, z kąta w kąt, fukał na wszystko i był wyjątkowo opryskliwy. Każdy, kto by go zobaczył, bez chwili zwątpienia stwierdziłby, że jest po prostu wściekły na młodego, bo właśnie takie sprawiał pozory. Władek, chyba jako jedyna osoba na świecie, potrafił dostrzec jego prawdziwe emocje, skrzętnie przykrywane zazwyczaj złością i frustracją. Nieważne jak bardzo przekonywałby go, że jest inaczej, widział, że zależy mu na Sałatce.

-A ten... Długo jesteście... razem?- spytał delikatnie odchrząkując, ale sam fakt, że zdołał wypowiedzieć te słowa sugerował jak ogromnego postępu dokonał na przełomie kilku ostatnich dni

-Będzie już dwa lata- nie zdołał powstrzymać wkradającego się na jego usta uśmiechu

-To w sumie nie aż tak długo. W zasadzie miałem wrażenie, że znacie się od zawsze... niepodobni jesteście z wyglądu, żeby być braćmi, więc nie wiem czemu tak założyłem

-Dla ciebie było to oczywiste, że albo jesteśmy rodziną, albo przyjaciółmi- odpowiedział ostrożnie

Wystarczająco razy w swoim życiu doświadczył homofobii, w każdym możliwym aspekcie, często najbardziej brutalnym. Mimo swojego łagodnego usposobienia byłby ostatnią osobą, która stanęłaby w obronie homofoba, nie tylko przez wzgląd na swoje wysokie standardy moralne, ale również osobiste trudne doświadczenia. Patrząc na Józka, nie dostrzegał w nim tego zła, tej nienawiści, która tak bardzo go raniła. Widział po prostu bardzo młodego chłopaka, z bardzo dalekiej i konserwatywnej wsi, który nigdy nie spotkał się z kimś takim, jak oni a całe życie słyszał, że to jest coś złego, że to grzech. Taka narracja, silnie przywiązana do nauk Kościoła, którego Józek czuł się członkiem, nie pozostawiała żadnego marginesu do dyskusji ani podważania słuszności tej tezy. Nic więc dziwnego, że jest nieco skonsternowany konfrontując się z rzeczywistością, która w istocie odbiega od wszystkiego tego, co do tej pory usłyszał. Ku zdziwieniu Władka, sam kontynuował zaczęty temat.

No i kto by pomyślał?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz