Przyszłość

559 9 9
                                    


Odsunął się od blatu, przetarł oczy, po czym spojrzał znowu na ekran laptopa, z pożałowaniem. Mijały kolejne minuty, za oknem robiło się coraz ciemniej, w mieszkaniu coraz ciszej, a jemu wcale nie pisało się łatwiej. Świadomość, że dochodzi północ a bardzo ważny raport dla jego szefa wciąż jest nieskończony jeszcze bardziej go irytowała i tylko potęgowała pulsujący ból głowy, przez który nie mógł pisać. Podskoczył na krześle, wystraszony dotykiem ręki na jego barku i nieco ukojony ciepłym pocałunkiem na policzku.

-Spokojnie to tylko ja...- powiedział, jakby pocałunek nie był wystarczającym na to dowodem. Usiadł na kanapie, odstawiając picie na szklany stolik. Wyciągnął się ziewając, a Władek wciąż wpatrywał się w niego zamiast kończyć pracę. Uśmiechnął się delikatnie. Darek jako sportowiec, przyzwyczajony był do dyscypliny i zdrowego trybu życia, co na początku ich związku, przy każdej możliwej okazji, starał się w nim jakoś zaszczepić, nie zawsze ku jego uciesze. Większość z tych niepisanych zasad, została mu do dzisiaj, chociaż nie jest już piłkarzem a menedżerem i ponadto, nie może ćwiczyć tak intensywnie jak kiedyś, przez swoje chore serce. Zamyślił się na chwilę, po spojrzeniu na zegar. Normalnie, o tej porze jego chłopak co najmniej szykowałby się do snu. Jednak od pewnego czasu, coś się zmieniło. Początkowo, tłumaczył się tym, że nie może spać, czekał aż Władek położy się koło niego, aby mógł się do niego przytulić, czuć, że jest tuż obok, bo tylko wtedy mógł całkowicie spokojnie zasnąć. Myślał, że to przez jego wypadek, przez ten cały stres i strach o jego życie, którego Władek nie jest sobie w stanie nawet wyobrazić, bo wie, że Darek kocha go bardziej, niż on kochał Maćka, gdy leciał po niego do Afryki. Zresztą, ze wzajemnością.

-Co tak mi się przyglądasz?- spytał w pewnym momencie, z lekkim uśmiechem na ustach zdradzającym, że bardziej jest z tego powodu zadowolony niż zmartwiony.

-A co, nie mogę?- rzucił po chwili, wybity z rytmu, starając się w jakiś sposób odpędzić od siebie myśli, które do niego przychodziły. Zwłaszcza tą, która mówi, że wszystko naprawdę zaczęło się, od kiedy pracuje coraz więcej.

-0czywiście, że możesz. Jak mi powiesz o czym tak intensywnie rozmyślasz.

-O wszystkim, co się ostatnio dzieje- rzucił nieco ogólnikowo, licząc, że ta odpowiedź usatysfakcjonuje jego ukochanego i nie będzie musiał już nic więcej precyzować. Chociaż, gdy teraz patrzy na niego, ma świadomość, że chyba to nie miało nigdy szansy powodzenia. Westchnął delikatnie i podniósł się z kuchennego krzesła. Podszedł bliżej, siadając tuż obok Janickiego, podkurczając nogi i opierając się o poduszki, tak, aby był wystarczająco blisko niego a jednocześnie w pewnej odległości, aby mógł spojrzeć mu w oczy.

-Martwi mnie ta sytuacja z Sabiną i Andrzejem...- powiedział po chwili, zrezygnowany, czując, że choć Darek nie zapytał przecież o nic, najlepiej jak sam mu to powie.

-No trochę się skomplikowało, głupio, że jeszcze Kajtek to wszystko widzi, jest prawie dorosły i sam wyciągnie z tego wnioski, może trochę za daleko idące... Sabina powinna się z tym liczyć.. Nie znam jej tak długo i może nie aż tak dobrze, jak ty więc nie chcę jej oceniać...

-Daj spokój, ja też nie chcę. Ale obiecałem Kajtkowi, że z nią porozmawiam. Może jakoś jej przemówię do rozsądku chociaż ze względu na niego...

-No nie będziesz miał łatwego zadania- przyznał a Władek nie mógł się z tym nie zgodzić. Chociaż ich początki, po latach, nie były zbyt dobre, częściowo dlatego, że Sabina nie wiedziała, że ojciec jej dziecka jest gejem i nawet sentyment sprzed lat, nie zbliży ich już w ten sposób do siebie. Jednak upływ czasu, pewne wydarzenia a przede wszystkim obowiązek dzielenia opieki rodzicielskiej nad Kajtkiem, spowodowały, że jakoś zaczęli się dogadywać. Gdy Władek teraz sobie o tym pomyśli, to trochę niesamowite, że mimo wszystko, udało im się nie tylko jakoś pogodzić i zaakceptować minimalną obecność drugiego w swoim życiu, ze względu na ich dziecko, ale nawet zaprzyjaźnić. Sabina od razu stała się członkiem jego rodziny, zupełnie jakby naprawdę była synową Cieślaków, chociaż nie było na to szans, z oczywistych względów. Spędzali ze sobą dużo czasu, rozmawiali i nie wszystko było z powodu Kajtka. To Sabina pocieszała go po rozstaniach z Maćkiem, to on był świadkiem powstawania zalążków uczucia między nią a Andrzejem. Sam jej doradzał w tej sprawie. Może dlatego tak bardzo przejmuje się tym, co dzieję się w ich małżeństwie. 

No i kto by pomyślał?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz