Rozdział 15

571 38 6
                                    

  Jeszcze trochę się zastanawiałam nad sensem tych zdań, ale nic pożytecznego z nich nie wyciągnęłam. Jedynie co z tego mądrego zrozumiałam to to, że tata chce mnie przed czymś uchronić, ale ja nie miałam żadnego pojęcia.

   Siedzieliśmy tak i dalej rozmawialiśmy. O dziwo jeszcze Ambar z tego pokoju nie wyszła i nam się przysluchiwala. Nagle coś walnęło w drzwi, a te się otworzyły. Przez dłuższą część czasu nikt się nie pojawiał. Po kilku sekundach ujrzelismy wysoką postać, ubraną w najciemniejsze kolory, jakie mogłyby by za ziemi. Nawet włosy się niczym nie różniły.
- Co ty tutaj jeszcze robisz? - zapytał
- Ja się tutaj próbuje pakować, a co Pan tutaj robi Profesorze? To dormitorium dla dziewczyn. - odpowiedziałam z powagą w głosie, a Hermiona mnie szturchnęła abym tak nie mówiła.
- Ohh pani Malfoy. Widzę coraz to większe podobieństwo między Panią a panem Potterem. Obaj jesteście arogantcy i wiecznie napuszeni.
- Profesorze, z tego co wiem to mam na nazwisko Malfoy, a nie Potter! To, że jeden Malfoy jest inny to nie oznacza, że od razu jestem inną osobą. - zauważyłam
- Teraz Panienka będzie mi robiła lekcje? Teraz jako Ślizgonka oczekuję od Pani innego zachowania. Ojciec zabronił spotykać się z kimś innym niż z Draconem!
- Jak Pan nie ma przyjaciół to napewno tylko z moim bratem Pan będzie się spotykał. A ja jako ' Slizgonka' będę Gryfonką.
- Panno Malfoy. Takie zachowanie jest niedopuszczalne! Aby uczennica, obrażała mnie w obecności innych uczniów! - warknął
- Czyli, jak nie będzie świadków to mogę tak? - Zaczęłam coraz to gorzej się z nim kłócić.
- Panno Malfoy, mam bardzo dużą cierpliwość, jednakże do Pani powoli mi się kończy.
- To niech pan dokupi limit cierpliwości! Specjalnie dla mnie.
- Tego już za wiele. Minus 20 dla Gryffindoru! - powiedział przez zęby
- Ale z tego co wiem, to już jestem Ślizgonka, czyli minus 20 dla Slytherinu.
- Mówiłaś, że jesteś i tak Gryfonką, więc nie rozumiem. Każde twoje kolejne słowo to będzie -10.

  Postanowiłam się już nic nie odzywać. Odrywając wzrok od nauczyciela, zatargałam moją walizkę na dół. Dziewczyny chwilkę później do mnie doszły, a za nimi Severus Snape. Pożegnałam się z Amandą oraz Hermioną i wyszłam przez obraz Grubej Damy, który pożegnał mnie smutnym uśmiechem i tekstem: "Jeszcze się zobaczymy, nie raz będę dla Ciebie ukazywała przejście do Pokoju Wspólnego Gryffindoru... ale teraz żegnaj moja miła". Severus zrobił tylko krzywą minę i pod nosem warknął coś w stylu: " Hh.. zobaczymy". Czy on chciał mi coś  zasugerować. Jedynie czego nie będę mogła znieść to tego, że na każdym kroku będzie Draco.

   Z minuty na minutę było coraz to zimniej, ponieważ siedziba Slytherinu jest w lochach. W końcu zatrzymaliśmy się przed:
- Ściana Profesorze, to jest ściana. - stwierdziłam, patrząc na profesora jak na debila

  Wypowiedział on hasło, a zza ściany ukazało się przejście do Pokoju Wspólnego. Był to wydłużony, nieokrągły, nisko sklepiony loch mieszczący się pod jeziorem, po którego ścianach często skapywały krople wody. Światło sączyło się z zielonkawych lamp podwieszonych pod sufitem. We wnętrzu mieściły się gustownie rzeźbiony kominek, zdobione krzesła i wygodne fotele oraz bogato inkrustowane stoły. Byłam naprawdę pod wrażeniem, było tam tak ładnie. Kolorem dominującym była zieleń, a każdy mebel ze sobą idealnie się komponował. Musiałam przyznać, że tutaj było odrobinkę ładniej niż u Gryfonów, gdzie kolorem dominującym była czerwień. Czasem ten kolor dopędzał mnie do mdłości, ponieważ nigdy zbytnio nie przepadałam za czerwonym.  

   Rozglądałam się parę minut. Z tego co do mnie dotarło profesorowi to nie przeszkadzało, a nawet był dumny, jednakże ta chwila długo nie trwała.

- Dobra Malfoy, zaraz przyjdzie twój brat i pokaże Ci twój pokój i powie Ci co i jak, a za ten czas usiądź tam na kanapie - pokazał palcem w odpowiednie miejsce 

  Zanim zdążyłam przytaknąć go już nie było. Już przynajmniej wiem dlaczego ma ksywkę 'nietoperz z lochów'. 

  


   Mimo, że jestem z przeciwnego totalnie domu, zaczęłam zakochiwać się w tym pomieszczeniu. Może faktycznie Draco i ojciec mieli racje, że moje miejsce jest tylko i wyłącznie w Slytherinie? Ale czy na pewno? Te rozmyślania rozwiał przeraźliwy huk. Odruchowo przekrzywiłam głowę w stronę dźwięku, tak jak myślałam to on - Draco. 

Siostra Malfoy'a // Ta Która Zmieniła Tradycje Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz