Kierowałem się w stronę szpitala, zastanawiając się, co chcę jej właściwie powiedzieć. Przepraszam? Przepraszam, że nie umiałem cię zatrzymać przed tym, co chciałaś sobie zrobić. Przepraszam, że nie miałem wystarczająco siły, by cie podnieść z twoich problemów. Przepraszam, że okazałem się frajerem, który nigdy na ciebie nie zasłuży.
Szpital brata Alberta wydawał się wyjątkowo tłoczny. Przed jego wejściem kręciło się sporo różnych osób, ale nikt, kogo mógłbym znać. No, prawie...
- Clay! – wykrzyknęła Sheri, podbiegając do mnie. Zanim zdołałem zareagować, dziewczyna rzuciła mi się na szyję, ściskając mocno. – Tak bardzo mnie to załamało, Clay. Ona nie... Jak ona mogła to zrobić?
Odepchnąłem ja lekko, ale stanowczo. Wysłuchałem jej kasety. Dobrze wiedziałem, co zrobiła i za nic w świecie nie chciałbym jej teraz pocieszać. Nie zasłużyła na to.
Sheri spojrzała na mnie swoimi szarobrązowymi oczami i zamarła.
- Słuchałeś taśm... - zaczęła zszokowana.
- Jak mogłaś, Sheri? – warknąłem, zaciskając pięści. – Jeff zginął przez ciebie!
- Nieprawda – w oczach dziewczyny pojawiły się łzy. Zasłoniła usta ręką, wstrzymując szloch. – Nie wiesz jak było...
- Prowadziłaś po pijaku – wytknąłem jej wściekły. – Wjechałaś w znak. Hannah cię ostrzegała! Przez ciebie zginął mój przyjaciel...
- Wiem, Clay – zaszlochała dziewczyna i zachwiała się w swoich wysokich butach, prawie upadając na chodnik. Dalej nie czułem wobec niej współczucia. To co zrobiła, było podłe. Więcej niż podłe. Przez nią zginął Jeff, który jechał tuż za nią po tej imprezie. Zginął, bo Sheri nie zgłosiła przestępstwa, jakiego się dopuściła, rozwalając znak. – Tak bardzo żałuję...
- Na to za późno – odparłem ze smutkiem i odszedłem w kierunku wejścia do szpitala. Słyszałem za sobą płacz Sheri, ale stałem się na niego obojętny.
Minąłem kilka pielęgniarek, które latały od drzwi do drzwi, składając swoje papiery. W poczekalni zauważyłem Jessicę i Justina, którzy siedzieli obok siebie przytuleni, wpatrując się w szarą pogodę za oknem. Ich twarze nie wyrażały kompletnie nic.
Skręciłem w bok w stronę schodów, unikając spotkania z nimi. Bałbym się, że mógłbym coś zrobić Justinowi za to, jak potraktował Hannę. I to, co zrobił Jessice. Ciekawe, czy ona przesłuchała wszystkie taśmy. Chociaż z drugiej strony, gdyby to zrobiła, nie rozmawiałaby z Justinem. Może chłopak je gdzieś ukrył?
Na schodach zderzyłem się z jakimś przypadkowym przechodniem. Gdy się obróciłem, zauważyłem białe włosy Alexa. Wyglądał na równie zamyślonego jak ja, bo to on przeprosił, kiedy to ja go potrąciłem. W dłoniach trzymał bukiet czerwonych róż.
- Jensen – powiedział, otwierając szeroko oczy na mój widok. – Co tu robisz?
- Myślę, że to, co próbowała zrobić Sheri, Jessica, Justin i ty. Chcę porozmawiać z Hanną. – warknąłem nieprzyjemnie i obróciłem się, chcąc odejść.
- Czekaj – Alex chwycił mnie za ramię i pociągnął w swoją stronę. Zachwiałem się i mało nie zleciałem ze schodów od silnego chwytu chłopaka. Jego oczy wydawały się smutne.
- Czego chcesz? – spytałem nieprzyjemnie.
- Mógłbyś jej to dać? – zapytał, wskazując na bukiet. Może pomyślał, że to mnie prędzej wpuszczą do sali Hanny niż jego. A może uznał, że Hannah sama zechce się ze mną spotkać.
Pokręciłem głową i odszedłem bez słowa. Nie miałem zamiaru dawać jej tego sztucznego bukietu. Alex również ja zranił. Był równie winny, co oni wszyscy. Co my wszyscy.
- Clay – krzyknął za mną Alex, ale nie reagowałem, a on mnie już nie zaczepiał. Chyba pogodził się z faktem, że nie zrobię za jego doręczyciela. Nie dziwiłem się, że Hannah nie chciała nikogo widzieć. Ja tez bym tego nie chciał na jej miejscu.
Przeszedłem przez śmierdzący sterylną czystością biały korytarz i skręciłem w prawo, zdając sobie sprawę, że kompletnie nie wiem, w jakim powinienem iść kierunku. Jednak spotkanie z Alexem na schodach upewniło mnie, że kieruje się dobrze. Tak, jakby cos ciągnęło mnie do pomieszczenia, w którym leżała dziewczyna. Jakby na potwierdzenie moich słów, zauważyłem siedzącego pod drzwiami policjanta, pijącego kawę.
Zastanawiałem się, co on tutaj robi, ale z drugiej strony może rodzice Hanny uznali, że potrzebna jej będzie ochrona. Wciąż nie wiedzieli, co przydarzyło się ich córce. Co sprawiło, że chciała się zabić, a co zostało uwiecznione na kasetach.
- Czy tu leży Hannah Baker? – zapytałem policjanta, dobrze wiedząc, że jeżeli to ta sala, będę musiał nawiązać z ochroniarzem rozmowę.
Policjant podniósł głowę z nad parującego kubka kawy, którą pachniało w całym korytarzu. Miał jasne wąsy i ciemne oczy, wyglądające na bardzo zmęczone. Pewnie jego zmiana nie nadchodziła, bo w naszym mieście było zbyt mało funkcjonariuszy na zmiany. Zaczynałem mu współczuć, choć ja sam również niewiele spałem od momentu, gdy dowiedziałem się, co chciała sobie zrobić Hannah.
- Tak, ale nie wolno tu wchodzić – odrzekł mężczyzna, wstając. Kubek w jego wielkich dłoniach wyglądał na naprawdę niewielki. Nie wierzyłem, by taka ilość kawy pobudziła kogoś jego postury. – Wstęp mają wyłącznie rodzice.
- Pan nie rozumie – powiedziałem, grając na zwłokę. Miałem ochotę prześlizgnąć się obok policjanta i wbiec do środka, bez względu na to, czy dostałbym za to jakąś karę, czy wyrzucono by mnie ze szpitala. Chciałem ją zobaczyć. Cala, zdrową. – Ja muszę porozmawiać z dziewczyna, która leży na tej sali...
- Nie jesteś pierwszą osobą, która to powiedziała – odrzekł z irytacją policjant. – Dajcie tej dziewczynie spokój. Za dużo już przeszła.
Zacisnąłem pięści i cofnąłem się o krok. Potem drugi. Czułem, że nic tu nie wskóram. Mężczyzna był dwukrotnie ode mnie większy i nie wyglądał na takiego, który mógłby dać się przekonać. Tym bardziej, jak sam zauważył – nie byłem pierwszy.
Gdy już ruszyłem korytarzem zrezygnowany i przegrany, drzwi do sali Hanny się otworzyły a ze środka wychyliła się głowa kobiety w ciemnych włosach, prawdopodobnie mamy dziewczyny.
- Clay! – krzyknęła za mną. – Wejdź, Hannah chce z Tobą porozmawiać.
***
Bardzo się cieszę, że jest Was coraz więcej!
Dodajecie mi motywacji do kontynuowania mojego pomysłu :)
Zachęcam do komentowania i dawania gwiazdek które pomogą mi nabrać pewności w pisaniu i pozyskać więcej czytelników :) to tak mało, a bardzo mi tym pomożecie ;)J. Dreamie
![](https://img.wattpad.com/cover/124286472-288-k779505.jpg)
CZYTASZ
13 REASONS TO STAY
FanfictionHannah Baker budzi się w szpitalu. Nie pamięta, co się stało, ani co chciała sobie zrobić. Tymczasem jej taśmy wylądowały pod domem Clay'a. Chłopak jest wstrząśnięty. Wie, że jego szkolna koleżanka próbowała odebrać sobie życie. Nie wie jednak, że...