Następnego dnia w szkole nie mogłem się kompletnie skupić na lekcjach. Cały czas myślałem o Hannie. O tym jak się czuje, czy wszystko z nią w porządku. Myślałem o niej również z innego konkretnego powodu -mianowicie po wczorajszym wyznaniu, na które w końcu się odważyłem, zastanawiałem się, czy między mną a Hanną mogłoby powstać coś więcej. Nie wiem, czy ona cokolwiek do mnie czuła, choć z jej kaset zrozumiałem, że chyba jednak nasz pocałunek nie był jej obojętny.
Zostałem u niej na noc. Mama Hanny może miałaby coś przeciwko, gdyby nie to, że moja obecność okazała się najprawdopodobniej lekarstwem na wczorajszy wybuch Hanny. Poza tym do niczego między nami nie doszło... Poza pocałunkami. A było ich sporo, jakby moje wyznanie przerwało pewną tamę nagromadzoną od tych wszystkich niewypowiedzianych słów.
Wiedziałem, że ta dziewczyna jest i zawsze będzie kimś wyjątkowym w moim życiu. A ja za długo siedziałem bezczynnie, pozwalając, by jej życie załamywało się kawałek po kawałku, jakby każda oddzielna historia zapisana na kasetach była sztyletem rozszarpujące przestrzeń jej życia. A ja też nim byłem. Pora by zacząć leczyć te rany i wiedziałem, że sam sobie nie poradzę.
- Wiesz, że zapisałem cię do pewnego psychiatry, którego polecał Tony? - zagadnąłem ją. Miałem głowę ułożoną tuż obok jej głowy. Oboje wpatrywaliśmy się w siebie, choć nie mogliśmy w półmroku zobaczyć swoich twarzy. Jedynie policzek Hanny oświetlał ledwie widoczny blask księżyca. Była to idealna atmosfera do rozmów - ponieważ mówiło się w ciemności, nie widziało się reakcji drugiej osoby. Poza tym narastała atmosfera tajemniczości, skłaniająca do wyznań.
- Nie wiem, po co to zrobiłeś - odpowiedziała chłodno Hannah. Jej głos powiał grozą, która ścisnęła mi serce, tak jakby Hannah myślała, że ten pomysł jest bezsensowny.
- Żeby ci pomóc. - odpowiedziałem delikatnie, a głowa Hanny na chwilę podniosła się łóżku.
- Czy prosiłam o pomoc? - spytała z lekką nutą gniewu. - Nie chcę z nikim rozmawiać...
- Z Porterem rozmawiałaś - rzuciłem głupio. Dopiero po chwili zorientowałem się, że nie powinienem przyznawać, że o tym wiem. Hannah zadrżała.
- Odsłuchałeś wszystkich taśm? - spytała chicho. Tak że ledwie dosłyszałem jej głos. Chwyciłem ją za rękę, ale mi się wyrwała.
- Prawie... - odparłem, a Hannah opadła wolno na łóżko, jakby przyjęła do wiadomości moją odpowiedź.
- To skąd wiesz, że byłam u Portera? - wyszeptała.
- Twoja mama... - wyznałem jej wprost. - Rozmawiała z dyrektorem. Martwiła się o ciebie. To on powiedział jej o wizycie.
- Powiedział coś jeszcze? - spytała tylko. Pokręciłem głową jak idiota, po czym odpowiedziałem na głos, rozumiejąc, że Hannah i tak tego nie widziała w tej ciemności.
- Nie, a raczej nic mi o tym nie wiadomo.
Nastała cisza. Hannah wpatrywała się w sufit, widziałem to po krawędzi jej twarzy zwróconej ku górze.
- Hannah, jesteś na mnie zła, że zapisałem cię na wizytę do Harrela? - zagadnąłem w końcu. Hannah długo się nie odzywała.
- Powinnam być zła... - odparła w końcu. - Ale jest mi to obojętne. I tak nic mu nie powiem.
- Hannah, proszę cię - teraz to ja podniosłem głowę. - Ten jeden raz. Spróbuj dla mnie. Jeżeli się nie powiedzie... nie będę naciskał - powiedziałem, nieco ją oszukując, bo wiedziałem, że to ostatnia deska ratunku przed wysłaniem dziewczyny do psychiatryka.
CZYTASZ
13 REASONS TO STAY
FanfictionHannah Baker budzi się w szpitalu. Nie pamięta, co się stało, ani co chciała sobie zrobić. Tymczasem jej taśmy wylądowały pod domem Clay'a. Chłopak jest wstrząśnięty. Wie, że jego szkolna koleżanka próbowała odebrać sobie życie. Nie wie jednak, że...