Mama Hanny wpuściła mnie do środka, a sama wyszła, by dać nam chwilę na rozmowę. Właściwie nie wiem, czego się spodziewałem. Może że zobaczę Hannę piękną jak zawsze z zaróżowionymi policzkami, delikatnym uśmiechem i dużymi pewnymi siebie oczami. Widok, który miałem przed sobą wcale nie przypominał dawnej dziewczyny. Bardziej jak jej mroczną wersję.
Hannah leżała na łóżku, jeszcze bledsza od prześcieradła. Jej oczy otoczone były okrągłymi cieniami sięgającymi aż połowy policzków. Włosy wiły się po poduszce - krótkie i skołtunione. Nie to jednak przyciągnęło moją uwagę. Na nadgarstkach dziewczyny znajdowały się wysokie opatrunki zaczynające się u przedramienia, a kończące się na palcach dłoni. To sprawiało, że Hannah wyglądała jak półżywa mumia.
- Cześć, kasku - wychrypiała bez uśmiechu. Podciągnąłem krzesło stojące obok i usiadłem, by być przy jej łóżku.
- Mogłabyś już zapomnieć o tej głupiej ksywie - odparłem, siląc się na humor. Hannah spojrzała mi w oczy. Zawsze miała pewne spojrzenie. Nawet kiedy jej brwi czy usta zdradzały co innego. - Ładne widoki - mruknąłem, rozglądając się po śnieżnobiałej sali. - Nie masz wrażenia, że sprzątaczki zarabiają tu więcej od lekarzy?
Kąciki ust Hanny drgnęły. Nie wierzyłem, że udało mi się rozbawić dziewczynę, która usiłowała się zabić.
- Przyszedłeś tu, by rozmawiać o płacy sprzątaczek? - zapytała cicho, ukrywając cień uśmiechu, który pojawił się u niej na sekundę.
- Nie - odpowiedziałem, przysuwając się bliżej niej. - Oczywiście, że nie.
Nastała cisza. Nie wiedziałem, jak mam zacząć temat, a Hannah nie nalegała. W końcu jednak nie wytrzymała.
- Wiem, czemu tu jesteś, Clay - wyszeptała, patrząc na mnie uważnie. - Słuchałeś taśm.
Nie odpowiedziałem. I tak znała już odpowiedź. Słońce powoli zachodziło za oknem. Wszędobylskie promienie wdzierały się brutalnie do wnętrza sali, oślepiając Hannę. Wstałem i zsunąłem roletę, osłaniając ją przed światłem. Stałem tak w półmroku, nie potrafiąc odwrócić się w stronę dziewczyny.
- Dlaczego kazałaś mi wyjść? - zapytałem, dalej wpatrując się w zasłonięte okno. Towarzyszyła mi absolutna cisza. Hannah nawet oddychała bezdźwięcznie.
- Skoro słuchałeś płyt to znasz odpowiedź - odparła niskim głosem. Obróciłem się i spojrzałem na jej wychudzoną postać, przykrytą biała pościelą. Wróciłem na swoje miejsce na stołku i zapatrzyłem się w jej twarz. W pewnym sensie czułem się jak oprawca. Byłem tu w roli oskarżyciela i prokuratora. Hannah z pewnością to wyczuwała, a mimo to chciała ze mną rozmawiać.
- Nie chciałem wychodzić... - zacząłem, ale usta Hanny natychmiastowo zmieniły się w jedną, cienką linię.
- Ale zrobiłeś to - mruknęła oskarżycielsko. W jej oczach zalśniły łzy.
- Hannah, dobrze wiesz, że chciałem zostać z tobą w tym cholernym pokoju! - wybuchnąłem. - To ty mnie z niego wyrzuciłaś. Ty chciałaś zostać sama. Gdybym wiedział, co ty wtedy myślałaś... - dziewczyna uniosła opatrzone dłonie i zakryła nimi twarz. Jej ciało zadrgało. Domyśliłem się, że się rozpłakała.
- Hannah - zacząłem znowu, siadając przy niej na łóżku. Ująłem jej dłonie tak delikatnie, jak tylko umiałem i odciągnąłem je od jej twarzy, ukazując dwoje zaczerwienionych oczu. Dziewczyna spojrzała na mnie ze strachem, jakbym chciał zrobić jej krzywdę. Zabolało mnie to. - Myślałem, że to ty mnie nie chcesz. Szczerze? Nigdy nie uwierzyłem w te plotki. Nie pasowały do ciebie. Czułem, że jesteś inna.
- To czemu mnie zostawiłeś? - spytała szeptem. Naszła mnie myśl, by pogłaskać ja po policzku, ale nie odważyłem się na to.
- Bo się bałem. - wyznałem jej, czując jak czerwień przejmuje kontrolę nad moją twarzą. Pierwszy raz byłem wobec niej tak szczery, ale ja tylko odwdzięczałem się za to, co zarejestrowała na taśmach. - Bałem się, co sobie o mnie pomyślisz.
Hannah otworzyła szeroko oczy. Łzy spłynęły po jej policzkach, pozostawiając za sobą śliskie plamy.
- Przez ten cały czas... - zacząłem nieśmiało, puszczając jej nadgarstki. - Starałem się być przy tobie. Ale ty wciąż byłaś niedostępna, zamknięta w sobie. Unikałaś ludzi. Teraz już wiem, dlaczego.
Poszedłem na imprezę Jessiki tylko dlatego, że miałem nadzieję spotkać tam ciebie.
W miarę im więcej mówiłem, tym bardziej przełamywała się bariera, którą wzniosłem od pierwszej chwili, gdy poznałem Hannę. Nie sądziłem, że strach można zniszczyć jednym szczerym wyznaniem. Najwyraźniej było to dużo łatwiejsze, niż sobie wyobrażałem. Wpatrywałem się w oczy Hanny ze zwątpieniem. Sam już nie wiedziałem, czy mówię z sensem czy nie.
- Czemu ja, Clay? - zapytała Hannah głośniej. Spojrzałem jej w oczy i poczułem ciepło wędrujące w górę po moim kręgosłupie.
- A czemu nie Hannah Baker? - odpowiedziałem pytaniem z lekkim uśmiechem. Hannah uśmiechnęła się przez łzy. Nagle znów wypiękniała.
- Znasz już prawdę - odezwała się po chwili ciszy. - Więc co tutaj robisz?
- Chcę naprawić to, co zepsułem tamtego wieczoru. - odpowiedziałem spokojnie, choć moje serce waliło jak oszalałe.
- A co takiego zepsułeś? - zapytała mnie natrętnie, ocierając policzek z łez.
Nie wiedziałem, jak mam odpowiedzieć na to pytanie. Byłem kostką domina w jej życiu, która mogła powstrzymać lawinę, ale tego nie zrobiła. Byłem jednym z powodów.
Pochyliłem się nad nią wolno i pocałowałem ją. Hannah nie wydawała się zaskoczona moim gestem - tak, jakby na to czekała, choć nie do końca wierzyła, że się na to zdobędę. Ja również w to nie wierzyłem.
Była inna niż tamtego wieczoru - bardziej krucha i delikatna. Również moje pocałunki były mniej intensywne niż ostatnim razem. Tak jakbym bał się, że mogę ją tym skrzywdzić. Niemal czułem na wargach jej tęsknotę za normalnym życiem. Za ucieczką od problemów.
- Clay... - zaczęła, gdy odsunąłem się wolno, wracając do swojej poprzedniej pozycji.
- Tak, Hannah?
- Zostaniesz ze mną? - spytała cicho. Wyglądała jak małe dziecko zagubione wśród setek przeróżnych zabawek. Skinąłem głową bez namysłu.
- Pewnie - odpowiedziałem i ująłem lekko jej rękę.
- Nie uciekniesz? - dopytywała się z subtelnym uśmiechem. Przełknąłem głośno ślinę.
- Nie. Przyrzekam - odpowiedziałem, ściskając przy tym jej rękę.
- Dziękuję - wyszeptała, mrużąc oczy. Widziałem, że była bardzo zmęczona. Nie dziwiłem jej się. W ostatnim czasie przeżyła za dużo. Powinna wypocząć.
- To ja dziękuję, Hannah... - odpowiedziałem, gdy ociężałe powieki dziewczyny wreszcie się zamknęły.
Nie byłem pewien czy tego nie usłyszała. A nawet jeśli - co za różnica? Najważniejsze, że była tutaj, przy mnie. A mogła zniknąć. Już na zawsze...
***
Nie wiedziałam, że tak szybko mi pójdzie, ale jest ;p chyba wzięłam sobie do serca prośbę hariioker_126 i zabrałam się do pracy :)
Mam nadzieję, że zrobiłam Wam tym niespodziankę :D
Piszcie jak wrażenia ;)
J. Dreamie

CZYTASZ
13 REASONS TO STAY
FanfictionHannah Baker budzi się w szpitalu. Nie pamięta, co się stało, ani co chciała sobie zrobić. Tymczasem jej taśmy wylądowały pod domem Clay'a. Chłopak jest wstrząśnięty. Wie, że jego szkolna koleżanka próbowała odebrać sobie życie. Nie wie jednak, że...