Wstałem rano do szkoły, wiedząc dobrze, co mnie czeka - spotkanie z osobami, z którymi byłem powiązany taśmami Hanny. Po ostatniej bójce z Justinem nie miałem ochotę na więcej. Wolałbym raczej urwać się z lekcji i odwiedzić ją w szpitalu. Z drugiej jednak strony nie chciałem wzbudzać podejrzeń, że z Hanną łączy mnie coś więcej niż tylko moje nazwisko na taśmie.
Pakując się, zauważyłem dwie kasety, które zostały mi do przesłuchania. Przez moment zawahałem się, czy wpakować je razem z walkmanem Tony'ego do plecaka, ale zerknąłem na pudełko na buty stojące obok mojego biurka i wcisnąłem dwie pozostałe taśmy do reszty. Pudełko schowałem pod moim łóżkiem, modląc się przy tym, by mojej mamie nie przyszło do głowy sprzątać mi w pokoju. Z drugiej strony ona miała rzadko czas na cokolwiek, praca skutecznie odciągała ją od prac domowych, którymi zajmował się mój tata. Nawet gotował lepiej od mamy. Nigdy jednak nie wyglądał, jakby obowiązki domowe sprawiały, że czuł się mniej męsko. Wręcz przeciwnie, moja mama raczej szanowała go za taki układ.
- Clay, spóźnisz się do szkoły! - krzyknęła moja mama z kuchni, w momencie gdy zbiegałem po schodach na dół.
- Nie zdążę zjeść śniadania. Kupię coś w szkole. - rzuciłem, nie obracając się. Mimo to moja mama przystanęła, jakby coś zauważyła. Cholera, nie zaczynaj, błagałem ją w myślach, niemal dotykajac palcami klamki.
- Clay, co ty masz na twarzy? - spytała łagodnie, choć jej brwi zmarszczyły się w przypływie troski. Przegrałem. Obróciłem się do mamy, pokazując już ledwie widocznego sińca na prawym policzku, którego zarobiłem wczoraj w szkole od Justina. Dobrze, że przynajmniej nikt tego nie widział - żaden z nas nie będzie miał problemów.
- Zderzyłem się na korytarzu ze znajomym - skłamałem, starając się patrzeć mamie w oczy. Była niczym wykrywacz kłamstw. Nic dziwnego. Jako adwokat musiała wiedzieć, na ile słowa jej klientów są wiarygodne.
- Jak to... zderzyłeś się? - zapytała, a ja nałożyłem na ramię plecak. Miałem ochotę znaleźć się gdziekolwiek na ziemi, byle uciec przed wzrokiem mojej mamy.
- Wbiegł na mnie kolega - wytłumaczyłem jej niechętnie, jakbym tłumaczył coś małemu dziecku. - Wyleciał z sali i zanim zdołałem cokolwiek zrobić, obaj leżeliśmy na podłodze.
Mama milczała przez chwilę. Wiedziałem, że zastanawia się, czy uwierzyć w moją bajkę, ale chyba jednak postanowiła to zrobić, skoro w odpowiedzi tylko odetchnęła cicho, co oznaczało zakończenie tematu. Może jednak nie kłamałem tak słabo.
- Weź kanapki do szkoły... - zaczęła niepewnie, zderzając się chyba po raz pierwszy z moim tak jawnym kłamstwem. - I... może zakleić ci to plastrem... albo upudrować, Clay?
- Nie, nie trzeba - wyjąkałem, otwierając już drzwi wyjściowe. Jeszcze tego brakowało, żebym miał na twarzy mamine specyfiki. - Miłego dnia! - wykrzyknąłem z progu, znikając z tego ponurego domu.
Dotarcie do szkoły zajęło mi zaledwie pięć minut, ponieważ akurat nadjeżdżał tamtędy Tony, który zaproponował mi podwózkę. Zaczynał przerażać mnie fakt, że chłopak tak często "przypadkowo" zjawiał się w momentach, kiedy najmniej się tego spodziewałem. Jak zwykle silnik jego mustanga zawył wcześniej niż zdołałem go zauważyć.
- Cześć, Tony - przywitałem się, gdy okno pasażera uchyliło się za sprawą kierowcy. Tony miał lekko przygładzone włosy skropione żelem, przez które sprawiał wrażenie niezłego amanta oraz czerwoną koszulę w kratę odbiegająca całkiem od jego eleganckiej fryzury. Do jego codziennej garderoby należała również czarna skóra, leżąca teraz na tylnym siedzeniu.
![](https://img.wattpad.com/cover/124286472-288-k779505.jpg)
CZYTASZ
13 REASONS TO STAY
Fiksi PenggemarHannah Baker budzi się w szpitalu. Nie pamięta, co się stało, ani co chciała sobie zrobić. Tymczasem jej taśmy wylądowały pod domem Clay'a. Chłopak jest wstrząśnięty. Wie, że jego szkolna koleżanka próbowała odebrać sobie życie. Nie wie jednak, że...